"Pusty horyzont" A. C. Cobblea to czwarty tom cyklu o piwowarze Beniaminie Ashwoodzie - chłopaku, który wyruszył z małej wioski, z Widoków, do ogromnego Miasta w celu odkrycia przynajmniej rąbka tajemnicy skrywanej przez świat. W trakcie podróży Ben nie dość, że zwiedził dziesiątki miejsc, wiele się nauczył i poznał wspaniałych przyjaciół, to dodatkowo... zmężniał. Z wiejskiego chłopka stał się odważnym mężczyzną, doskonale władającym mieczem, potrafiącym odróżnić dobro od zła, a przede wszystkim niebojącym się nużyć po pas w błocie.
Zwłaszcza jeśli w grę wchodzi powstrzymanie demonów tłumnie nawiedzających kolejne krainy.
W "Pustym horyzoncie" sprawa poszukiwania pradawnego, niemal legendarnego, zakonu Purpuratów zaprowadzi Bena aż do Quten - krainy dzikiej, gorącej i piaszczystej, różniącej się od zielonych łąk, gór i lasów ojczystego Alcott. Na szczęście w tej pełnej niebezpieczeństw przygodzie Benowi towarzyszyć będą przyjaciele: księżniczka Amelia, płatny zabójca, Rhys, czarodziejka Towaal, uczeń bibliotekarza Północnej Bramy, Milo, oraz łowczyni demonów, Corina.
Czy Benowi i reszcie uda się odnaleźć Purpuratów i przekonać ich do swoich racji? Jakie zagrożenia czekają na gorących piaskach Quten? Kim okażą się Dirhadji? Co z demonami, magią oraz czarodziejkami nieustannie polującymi na bohaterów?
Kiedy sięgałam po pierwszy tom cyklu o Beniaminie Ashwoodzie, nie spodziewałam się, że ta wyprawa aż tak mnie wciągnie. Z początku interesująca, ale niezupełnie zachwycająca przygoda w każdej kolejnej części nabiera tempa, a tym samym wzbudza ogromną, czytelniczą ciekawość.
Bardzo podoba mi się fakt, że mimo już czwartej części, motyw drogi nie został zapomniany. Ashwood nadal wędruje, poznając nieznane krainy, w książkach pojawiają się nowi bohaterowie, a on sam ewidentnie dojrzewa, z każdej wyprawy czy niebezpiecznej sytuacji wyciągając odpowiednie wnioski. Jeśli by porównać Benka z pierwszego tomu do Benka z czwartego, widać przeogromne różnice, co jest wręcz upajające. Uwielbiam, kiedy podczas przebytych wydarzeń postacie zmieniają swoje charaktery czy nawet samo myślenie. Sprawia to, że stają się bardziej ludzcy, realistyczni.
"Pusty horyzont", jak i cały cykl zresztą, jest idealny dla osób dopiero rozpoczynających swoją przygodę z fantasy. W książkach pojawiają się znane motywy, co jednak zupełnie nie przeszkadza ze względu na totalnie wciągającą fabułę. Historia należy do lekkich, ale w niektórych fragmentach pojawia się przysłowiowy pazur. Początkowo spokojne, niemal sielskie krajobrazy z biegiem czasu zamieniają się w coraz krwawsze pole bitwy.
Biorąc pod swoje skrzydła Benka (w postaci patronatu), zupełnie nie spodziewałam się, że ze zwyczajnego i ciekawego chłopaczka zmieni się on w mężczyznę, niemal bohatera, do którego zacznę wzdychać od połowy drugiego tomu. :) "Pusty horyzont" to kolejna, cudowna część tego zachwycającego cyklu, pozwalająca eksplorować, czuć i coraz mocniej przywiązywać się do ulubionych bohaterów.
Po tej recenzji nie pozostaje wam nic innego, jak sięgać i czytać. Pozwólcie sobie wsiąknąć w fabułę pełną tajemnic, wielobarwnych krajobrazów, rzeczywistych bohaterów oraz akcji nabierającej tempa po każdej kolejnej stronie. "Pusty horyzont" to pełna przygód wyprawa na pustynne krainy, na którą jedyne, co trzeba przygotować, to dobry humor, gorąca herbata i jedzenie, bo nim się obejrzycie, miną godziny od rozpoczęcia i nagle znajdziecie się na samym końcu, nadal rządni przygód i głodni wiedzy dotyczącej dalszych wydarzeń. :)
Opinia bierze udział w konkursie