- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.sze. Wtedy jeszcze był chaos z przydziałami, /nie tak jak potym, gdy każdy spokojnie szedł do komanda, gdzie był zapisany jego numer/, więźniowie biegli w najrozmaitszych kierunkach, krzyżując drogi sobie nawzajem, korzystali z tego ,,capo"-wie, ,,blokowi" i ss-manni podstawiając nogi, popychając, bijąc kijem biegnących lub przewracających się, kopiąc zawsze w miejsca najwięcej czułe. Przez tych trzy dni, które miałem spędzić za karę wyrzucony na obóz przez ,,Aloiza" pracowałem przy taczkach, wożąc żwir. Poprostu [pisownia oryginalna] nie wiedząc gdzie stanąć, a nie mając upatrzonego komanda stanąłem w piątkach setki, którą wzięto do tej pracy. Pracowali tu przeważnie koledzy z Warszawy. Starsze od nas ,,numery", to znaczy ci co tu dłużej od nas siedzieli, - ci którzy uchronili się dotychczas - zajęli już jakieś ,,posady" wygodniejsze. Nas - z Warszawy wykańczano masowo przy pracach najrozmaitszych, czasami przy przewożeniu żwiru z jednej jamy do zasypywanej drugiej, a potym z powrotem. Ja znalazłem się wśród tych, co wozili żwir potrzebny przy wykańczaniu budowy krematorium. Krematorium - budowaliśmy dla siebie. Rusztowanie wokół komina wznosiło się coraz wyżej. Z taczką napełnianą przez ,,forarbeiter"-ów [vorarbeiter - pomocnik capo], lizusów nieubłaganych dla nas, trzeba było szybko się posuwać, a po deskach ułożonych dalej pchać taczkę biegiem. Co 15-20 kroków stał capo z kijem, którym waląc przesuwających się więźniów, krzyczał: ,,laufschritt!". Na górę taczkę pchało się wolno. Z pustą taczką - laufschritt obowiązywał przez całą długość trasy. Tu konkurowały z sobą w walce o życie mięśnie, spryt i oczy. Trzeba było mieć siły pchać taczkę, trzeba było ją umieć utrzymać na desce, trzeba było widzieć i wybrać odpowiedni moment ,,na wstrzymanie" w pracy - by złapać oddech w zmęczone piersi. Tu właśnie widziałem jak wielu z naszych inteligentów nie daje sobie rady w warunkach ciężkich, bezwzględnych. Tak, - wtedy przechodziliśmy twardą selekcję. Sport, gimnastyka stosowane kiedyś - oddały mi tu wielkie przysługi. Inteligent oglądający się bezradnie i szukający jakby względów lub pomocy u kogoś, tak jakby prawie żądał jej z powodu, że był adwokatem lub inżynierem, spotykał się tu z twardym kijem. Tu jakiś mecenas z brzuszkiem lub ziemianin nieudolnie pcha taczkę i spadłą następnie z deski w piach nie może już spowrotem [pisownia oryginalna] wydźwignąć. Tam profesor w okularach lub pan w starszym wieku, żałosny przedstawiał widok bezradności. Wszyscy co się do pracy nie nadawali lub nie mieli już sił biegać z taczką, byli bici, a przy upadku z taczką - zabijani drągiem i butem. W takich właśnie chwilach, zabijania kogoś z poprzedników, człowiek jak prawdziwe zwierzę, stał parę minut, łapał oddech w szybko-pracujące płuca, wyrównywał nieco tempo łopoczącego Omijanie poprzedników na szczęście nie było przewidziane w tym świecie porządku III-ej Rzeszy. Gong na obiad radością witany przez wszystkich, zdaje mi się w obozie, - rozlegał się wtedy o godz. 11 min. 20. Pomiędzy godz. 11 min. 30 a 12-tą odbywał się apel południowy - przeważnie dość szybko - od 12-ej do 13-ej był czas przewidziany na obiad. Po obiedzie gong zwoływał znowu do ,,arbeitskommando" i następowała dalsza męczarnia aż do gongu na apel wieczorny. Pracowałem tak ,,w taczkach" trzy dni. Dnia trzeciego, po obiedzie wydawało mi się, że gongu nigdy się nie doczekam. Byłem już bardzo zmęczony i rozumiałem, że gdy zabraknie do zabijania słabszych ode mnie, wtedy przyjdzie kolejka na mnie. Krwawy Aloiz, któremu praca nasza na blokach, pod względem porządku i czystości odpowiadała, po trzech dniach pracy karnej na lagrze, łaskawie nas przyjął na blok z powrotem, mówiąc: ,,teraz już wiecie co to znaczy robota na lagrze - ,,...past auf! z pracą na bloku, żebym nie wyrzucił was na lager na zawsze." W stosunku do mnie groźbę swoją szybko wprowadził w życie. Nie stosowałem do kolegów metod wymaganych przez niego, a zalecanych przez Kazika i wyleciałem z bloku z trzaskiem przy okazji, którą opisze niżej. Teraz chcę napisać o początku montowanej tam pracy, którą w tym czasie zacząłem. Zasadniczym zadaniem było: Założenie tu organizacji wojskowej, w celach: Podtrzymywania na duchu kolegów, przez dostarczanie i rozpowszechnianie wiadomości z zewnątrz, Przez zorganizowanie w miarę możliwości dożywiania i rozdzielania bielizny wśród zorganizowanych. Przekazywanie wiadomości na zewnątrz, oraz jako uwieńczenie wszystkiego: Przygotowanie oddziałów własnych do opanowania obozu, gdy nadejdzie nakaz chwili w postaci rozkazu zrzucenia tu broni, lub siły żywej /desantu/. Zacząłem pracę tak jak w 39 r. w Warszawie, a nawet z małymi wyjątkami z tymi ludźmi, któr
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Biografie i wspomnienia, Wspomnienia, Historia, II wojna światowa, książki o auschwitz, książki o Holokauście, książki o obozach koncentracyjnych, Książki o wojnie |
Wydawnictwo: | AMDG |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 145x215 |
Liczba stron: | 241 |
ISBN: | 978-83-946907-0-0 |
Wprowadzono: | 12.07.2017 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.