"Rebellion" - Kinga Macowicz
Przeliczyłam się. Postawiłam za duże wymagania tej książce i niestety ich ona nie spełniła. Ale to wcale nie oznacza, że mi się nie podobała! Po prostu podobała mi się mniej niż myślałam, że będzie. Pomimo kilku minusów i tak bawiłam się okej podczas czytania "Rebellion".
Zacznę może od relacji Nicholasa i Melody. Niestety, na samym początku ich znajomości/pierwszej połowy książki czułam, że za szybko to się rozwija, po chyba 3 dniach? mieli już sytuację "zawieszenia" podczas patrzenia sobie w oczy. No w moim odczuciu po prostu za szybko. Niemniej w drugiej połowie książki, gdy trochę czasu minęło, ich wspólne momenty czytało mi się zdecydowanie lepiej. Nie mogę ująć autorce pomysłowości co do ich scen, które były przeurocze i niekiedy gorące. Pojawiło się też więcej szczerych rozmów. I koniec końców lubię ich parę. Motyw muzyki i ich wspólne występy mnie zdobyły!
Co do bohaterów oddzielnie, to strasznie irytowały mnie ich dziecinne zachowania, no nie mam co więcej o tym powiedzieć, po prostu pomimo tego, że są oni dorośli to w niektórych momentach o tym zapominałam przez ich czyny i lekkomyślność. Cieszę się, że pod koniec to się zmieniło. Poza tym Nicholas złapał mnie w klatkę swojego uroku i bardzooo polubiłam jego postać. Pod tą maską oschłości oraz obojętności kryje się naprawdę wrażliwa i wartościowa osoba. Melodyjkę też polubiłam, ale jej niektóre wybory mnie na maxa irytowały
Przyczepię się do pracy Melody? uważam, że ten wątek mógłby być lepszy. Praca głównej bohaterki była szczerze bez sensu, jej jedynym zadaniem było bieganie za synem pracodawcy, SZUKANIE go i uczestnictwo w różnych wydarzeniach, o których dowiadywała się na ostatnią chwilę.
Zakończenie samo w sobie może być dosyć chaotyczne, ale osobiście mi się podobało i nie spodziewałam się takiego plot twistu. Styl pisania Kingi jest bardzo przyjemny, książka nie jest najcieńsza, a przeczytałam ją na trzy razy z przyjemnością
5/5
Opinia bierze udział w konkursie