- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.zykowania, jak powiadamy: ciongu ni mom. Jaka była? Niewysoka, dość szczupła, ale niezwykle silna. Wszyscy Dziadonie byli bardzo silni. Pradziad był mężczyzną około dwumetrowym, potężnej postury. Jego synowie też. I jakoś to przeszło genetycznie. Ja podnosiłem ciężary i wcale się nie dawałem, nawet starszym. W wyciskaniu, choć w podrzutach nie, dorównywałem koledze, który miał mistrzostwo A babcia? Nie dość, że silna, to o bardzo mocnym i zdecydowanym charakterze. Takim, powiedziałbym: czarno-białym. Autorytety szanowała, ale to był szacunek, bez odcienia służalczości. Potrafiła powiedzieć wprost, co myśli, w bezpardonowy sposób okazać swoje niezadowolenie. Gdy grała, nie mógł jakiś pierwszy lepszy tancerz wyjść przed kapelę i tańczyć. Zaraz mu robiła afront, mówiąc: - Coz mi tu bedzies drobić! Taka była. Otoczona zawsze wiankiem młodych i krewkich chłopaków, takich bitników. W młodości za jedną cholewką sznurowanych butów miała nóż, a za drugą pistolet. Jak się zaczynała jakaś bójka, to i babcia się... aktywizowała. Kochała konie. Zawsze u niej były. Mniej do pracy, ale odszykowane, na pokaz. Bardzo nie lubiła Spiszaków. Wynikało to prawdopodobnie jeszcze z przedwojennych zadrażnień między Słowakami a Polakami. Mamusia opowiadała mi, że z duszą na ramieniu jeździła z babcią na jarmark. Podcinając konie, zmuszała jadących ze spiskich wsi gazdów do szybkiego usuwania się z drogi. Jeśli okazali się w tym powolni, babcia okładała ich batem. Ostro i surowo wychowywała swoje dzieci. A jednocześnie była nad wyraz pobłażliwa dla wnuków, a zwłaszcza dla najstarszego. Pana? A jakże. Była też pełna góralskiej mądrości życiowej. Warto wspomnieć taką scenę: przyjeżdżam z Krakowa do szpitala w Zakopanem. Babcia w tym czasie zaczęła już chorować. Miała sercowe przypadłości. Pytam: - Jakoz babciu sie mocie? A ona: - Ej, dziecko, jak sie cuje, tak sie cuje. Nie nalepiyj. No dyć ci tyz powiym, co tu ni ma zodnyk dochtorów. - Jakze babciu ni ma? - Ej, chłopce, to nie dochtory. Dochtory to były za Austryje. Ino jedyn nicego. Dobry. Wiys dziecko, to tyn, co mi rzók, ze kielusecek śpyrytusa do herbaty mi nie zaskodzi. To była cała babcia. Rzecz jasna, nigdy nie upijała się, ale dla kurażu wypiła. Pamiętam, jak przychodziłem do niej po młodzieńczych bójkach. Mówiła: - Podź dziecko, opowiydz mi. Wybiyliście ik? - Wybiyli! - To sie ciese. Uwielbiałem do babci chodzić. Bardzo dobrze gotowała, choć specjalnie tego nie lubiła. Świetne mięso, rosół. Zawsze mi opowiadała, że w jej rodzinnym domu na Łysej Polanie stały cztery beczki. W jednej była kapusta, w drugiej zarosolone (marynowane) połacie dziczyzny, w trzeciej marynowane łososie i pstrągi, a czwarta to była beczka z rumem. Babcia Bronisława ,,Dziadońka" Była kobietą niezwykłą, pełną subtelności, ale też twardą. Potrafiła błyskotliwie ripostować. Często zapraszano ją na uroczystości, występy, dożynki w kraju i za granicą. Ale nigdy nie zdecydowała się pojechać do Stanów Zjednoczonych, bo miała uraz do wody. Jako młoda dziewczyna, podczas łowienia z braćmi ryb, podtopiła się. Zachłysnęła się wodą i uraz pozostał. Zachowały się jej nagrania? Trochę tak, choć nie najlepszej jakości. Niedawno były obrabiane, by uzyskać lepszy dźwięk. A słychać z nich, że styl Dziadońki jest specyficzny. To prawdziwe bogactwo góralskiego grania. To znaczy? Prawdziwej góralskiej melodii nie da się zapisać nutami. Tam są tony, które nie mają odpowiednika w zapisie nutowym. Na tym polega oryginalność tej muzyki. Gdy jestem na konkursach góralskich skrzypków, to od razu da się poznać: Oho! ten młody czuje tę muzykę. To kwestia także obfitości melodyki, uderzenia i nacisku smyczka. Podobnie ze śpiewem: najlepiej szkolony śpiewak operowy nie ma tej melodyki góralskiej, tego nie da się podrobić. Operowy śpiewak musiałby złamać układ strun głosowych - bez tego efektu nie będzie. W każdym razie Dziadońka w stylu gry, melodyce jest uznawana za najwybitniejszą skrzypaczkę podhalańską. Była prawdziwym samoukiem. Pełna pasji, żyła swoim graniem. Potrafiła godzinami grać sama dla siebie. Wychodziła na balkon swego domu i grała. Bywało, że potajemnie ludzie podchodzili i słuchali. Spis treści Zbójnicy i orlice Góral po mieczu i po kądzieli Na wierchach Nie tyn jest górolem, kto mo parzenice Po naukę Krystalograf Na Uniwersytecie Na amerykańskiej gazdówce Dziekan, prorektor Znów na Podhalu
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Biografie i wspomnienia, Wywiady, rozmowy |
Wydawnictwo: | Universitas |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 135x205 |
Liczba stron: | 140 |
ISBN: | 978-83-242-3195-9 |
Wprowadzono: | 13.12.2017 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.