"Rewizja" - trzeci tom z cyklu o Joannie Chyłce i Kordianie Oryńskim. Ponad 620 stron napisane w trzy tygodnie(!). "Tak, pisałem dzień i noc" - wyjaśnia w posłowiu Remigiusz Mróz. Czy nad wyraz ekspresowe pisarskie tempo autora zaskutkowało bylejakością? O nie, na pewno nie. Po raz kolejny moje spotkanie z duetem Chyłka-Oryński zaliczam do niezwykle udanych i emocjonujących. Tym razem ta mocno kontrastowa charakterologicznie dwójka prawników pochyla się nad sprawą odszkodowania, które firma ubezpieczeniowa powinna (lub nie) wypłacić pewnemu Cyganowi po brutalnym zabójstwie jego żony i córki. Sprawa wydaje się być prosta, ale romskie pochodzenie mężczyzny oraz brak wiarygodnego alibi zmienia go z pogrążonego w żałobie wdowca w zabójcę i wyłudzacza. Wszak mowa o odszkodowaniu w niebagatelnej wysokości miliona złotych.
Podjęcie kwestii Romów w powieści (ich pochodzenia, tradycji, kultury, zwyczajów itd.) to moim zdaniem esencja tej powieści. Oczywiście ?Rewizja? nie jest romską encyklopedią, ale chwała Mrozowi za to, że podjął ten dla wielu niewygodny temat i wyjaśnił parę spraw o hermetycznym środowisku Romów w Polsce. Wątpię jednak, by ktokolwiek, kto dotychczas o Romach nie miał zbyt dobrego zdania, nagle je zmienił; zwłaszcza po mrożących krew w żyłach odwiedzinach Chyłki w cygańskiej dzielnicy...
No właśnie - Chyłka. Kto czytał "Zaginięcie", ten wie, że ostrojęzyczna pani mecenas najprawdopodobniej pożegna się z kancelarią Żelazny & McVay. I tak się niestety dzieje. Mało tego. Chyłka coraz częściej sięga do butelki, traci prawo jazdy, traci przyjaciół. A co z Kordianem? Joanna próbuje wywalczyć odszkodowanie dla Roma, a Kordian na sali sądowej musi stanąć po stronie ubezpieczyciela, który tego odszkodowania wypłacić nie chce. To ci dopiero Mróz-mąciwoda... Ponadto w "Rewizji" budzą się demony przeszłości - wraca Langer z "Kasacji", wraca temat zamieszania kancelarii Żelazny & McVay w ciemne interesy, i pojawia się ojciec Chyłki, a wraz z nim uchyla się rąbek mrocznej i tragicznej tajemnicy, okrywającej dzieciństwo prawniczki.
Oj, powiem wam - dzieje się. I to dużo. "Rewizja" zaskakuje na każdej stronie. Fakt, dynamika akcji do porażających nie należy, ale brwi ze zdziwienia unosić będziecie co chwilę. Bo przedarcie się przez fabularny labirynt "Rewizji" to nie lada gratka; w jednej chwili coś jest białe, w drugiej czarne, po chwili znowu białe, a na końcu okazuje się... zielone. Zielone jak czytelnik, który przez sześćset stron coraz głębiej i głębiej wciągany jest w niezwykłą intrygę; który daje się omamić zadrukowanym kartkom, tracąc przy tym poczucie czasu; i który przewracając ostatnią stronę, z wypiekami na twarzy, dziwi się, że milion sprytnie ułożonych, wyjustowanych literek tak zagrało na jego emocjach. Oby więcej takich książek!
Biorę się za następny tom, spragniony kolejnych wrażeń jak Chyłka kolejnej szklaneczki tequili.
Opinia bierze udział w konkursie