Gdyby kiedykolwiek zamordowano kogoś z waszej rodziny, a wydarzenia te wydawałyby się wam nie do końca wyjaśnione pomimo tego, że ujęto rzekomego zabójcę, czy moglibyście spać spokojnie? A może jednak zaczęlibyście robić swoje własne małe dochodzenie, aby odkryć prawdę? Podejrzewam, że ja zrobiłabym dokładnie tak samo jak wnuczka ofiary, bo inaczej nie zaznałabym spokoju ducha.
Śmierć to coś, czego nigdy nie możemy być pewni. Ciężko się z nią pogodzić, a tym bardziej, jeśli ukochana osoba została zabita przez kogoś innego. Syn nie godzi się ze śmiercią ojca, tak samo jak i wnuczka, która pragnie poznać prawdę. I nie ma w tym chyba nic dziwnego oprócz tego, iż odkryta prawda niekoniecznie pokrywa się z dotychczasowymi faktami.
"Audrey przyklęka i czubkami palców dotyka chłodnych płytek. Pięćdziesiąt lat temu na te płytki wykrwawił się jej dziadek. Kiedyś pewien mocno zjarany kolega powiedział jej, że wymieniamy się atomami ze wszystkim, czego dotkniemy. Jeśli to prawda, Audrey dotyka teraz jakiejś nieskończenie małej cząstki swojego dziadka."
Akcja powieści rozgrywa się w trzech różnych przestrzeniach czasowych, a dokładniej w roku 1965, 1995 i 2015. Poznajemy losy ofiary, jego syna oraz wnuczki. Myślę, że taka narracja doskonale się tutaj spisała, gdyż mamy spojrzenie na wszystko z różnych perspektyw i choć trochę przybliżamy sobie minione wydarzenia. W każdym z tych rozdziałów czuć narastające napięcie i niedosyt czytelnika, który łaknie coraz więcej faktów, by w końcu poznać prawdę. Wspólnie z bohaterami zaczynamy prowadzić swoje własne śledztwo, tylko czy do czegokolwiek dojdziemy będzie pokrywało się z tym, co odkryjemy w powieści?
Sprawa zabójstwa staje się tym bardziej podejrzana, gdyż chodzi o morderstwo dwóch policjantów na służbie. Nasuwa się zatem wiele pytań, m.in. czy ich śmierć była przypadkowa? A może ktoś skrupulatnie to zaplanował? Czy ta śmierć może pociągnąć za sobą kolejne niebezpieczeństwa?
Wykreowani bohaterowie są wiarygodni, ewidentnie widać ich emocje. Próbują się pogodzić z odejściem kogoś bliskiego, a zarazem nie rozumieją dlaczego to wszystko się wydarzyło i co się za tym kryje. Pragną, by prawda ujrzała światło dzienne. Tylko czy zawsze warto rozgrzebywać stare sprawy? Czy nie lepiej czasem dać temu spokój?
Całość napisana jest lekkim stylem, w którym pomimo tego, iż to kryminał nie zabraknie dawki humoru. Fabuła intryguje i wciąga czytelnika w świat, który nie zawsze jest sprawiedliwy. Zmusza nasz umysł do intensywnego myślenia i uruchomienia szarych komórek.
Historia sama w sobie jest ciekawa i intrygująca, jednak nie mogę powiedzieć, że książka zrobiła na mnie nie wiadomo jak wielkiego wrażenia. Czegoś mi tutaj zabrakło, choć sama nie wiem czego. A może to tylko ja jestem taka wybredna?
"Rewolwer" to kryminał, który będzie trzymał czytelnika w napięciu przez cały czas. Trzy przestrzenie czasowe, troje bohaterów, ale jeden wspólny mianownik ? śmierć ukochanej osoby. Jeśli lubicie powieści, w których pełno zaskakujących elementów, to koniecznie po nią sięgnijcie.
Opinia bierze udział w konkursie