Wizja miasta Susłow, należącego niegdyś do konfederacji łyckiej, a obecnie nękanego konsekwencjami zbrojnego konfliktu amerykańsko-łyckiego. Aby się czymś wyróżnić władze miasta zaproponowały obywatelom możliwość objęcia posady psa. Niektórzy się zgodzili i teraz przemieszczają się na czworaka, nago, jeżeli nie liczyć nałapników, ze smyczą na szyi i kagańcem na twarzy. Posiadanie psa to oznaka dużych dochodów, a także swoisty snobizm. Bycie psem, to ciężka praca, z przerwą na lunch. Zawód ten wymaga absolutnego wcielenia się w rolę, zdecydowania jakiej rasy psem się jest, należy ukończyć szkołę, a przede wszystkim móc udokumentować swoje szlacheckie pochodzenie. Główny bohater – Ratmir twierdzi, że jest potomkiem książąt Akutajewych. W Susłowie prężnie działa Schronisko Państwowe, czyli szkoła dla szczeniąt (ludzkich, oczywiście), Towarzystwo Ochrony Zwierząt Domowych (głównie broniące praw psów na etacie) oraz Ministerstwo Ochrony Praworządności Susłowa. Bycie psem nobilituje, zapewnia przywileje np. rewelacyjnego stomatologa oraz opiekę medyczną na najwyższym poziomie, niedostępne dla „zwykłych” ludzi. Jedyne czego psom nie wolno to wejść do Kapitolu (siedziba władz miasta). Zwolennicy psów chcą przeforsować ustawę znoszącą ten zakaz, czemu sprzeciwiają się głównie nudyści i ludzie pamiętający poprzedni reżim. Powieść napisana z rozmachem, pełna cytatów z różnorodnej literatury (Twain, Eco, ale również Biblia), powiedzonek i przysłów związanych z psem. Jedynym mankamentem psującym przyjemność lektury jest tłumaczenie. Potykamy się niemalże na każdej stronie o błędy tłumacza, niedomaga budowa zdań, styl, a wiersze tłumaczone są bez zachowania rymu i rytmu. Jako przykład posłuży taka oto perełka: „Z wysokości ludzkiego wzrostu świat wyglądał zupełnie w innym ujęciu. Możliwe, że można ...”. Na szczęście artyzm autora nie dał się absolutnie przytłoczyć i na pewno warto zanurzyć się w lekturze.
Opinia bierze udział w konkursie