Jak zobaczysz, że na 141 ulicy kręci się grupka dzieciaków to wiedz, że trafiłeś na młodych Vanderbeeków. Jest mi ogromnie przykro, bo spotykamy się przy ostatniej już części przygód młodych bohaterów, którzy nie lękają się żadnej przeszkody jaka stanęła na drodze do bycia szczęśliwym.
Dziś kilka słów o trzeciej ostatniej już części SERIA VANDERBEEKERS, która nie dość, że mówi o przygodach jakie nasze rodzeństwo miało to jeszcze bawi, rozwesela, uczy. Rodzina była, jest zawsze będzie najważniejsza i dzięki temu rodzeństwu zobaczysz, że jak oni się na coś uprą to nie siły plan musi się powieść, a co przy tym przeszli to już ich doświadczenie.
Wpędzanie się w tarapaty to Oni potrafią jak nikt inny to macie potwierdzone w dwóch poprzednich częściach i tym razem będzie wesoło. Nasi kochani małoletni postanawiają pomóc mamie, która ma okazje wystąpić w TV i można zareklamować mamę i jej wypieki jakie robi tylko ona, a które kocha cała okolica. Od razu uprzedzę u nich nigdy nic nie wychodzi tak jak wstępnie planowali, ale jakie przygody przeżyli i to już wam nie zdradzę.
Nasi mali bohaterowie, czyli trzynastoletnie bliźniaczki Isa i Jessie, Oliver 10 lat, Hiacynta 8 lat, Lan 6 lat. Jak na rodzeństwo przystało, mimo że mają wspólnych rodziców to różni ich prawie wszystko i chodź często dochodzi między nimi do kłótni to za sobą stoją murem. To jest to co mnie w nich urzekło i w czym się zakochałam, a mianowicie w siłę rodziny oraz w tym, że nigdy, ale to nigdy nie poddają się nawet wtedy, kiedy myślisz, że już wszystko stracone.
Tym razem kłopoty nadciągają ze strony pana Westa, który jest przedstawicielem Nowojorskiego Departamentu Rolnictwa i Rynku Spożywczego, a który przychodzi na kontrole do domu Vanderbeekers i sprawdza pomieszczenie, w którym pracuje mama, czyli kuchnia pod względem sanitarnym. Nie muszę już nic więcej mówić, bo od tego zaczyna się wielka akcja dzieciaków.
Chylę czoła przed autorką, która wykreowała takich wspaniałych bohaterów, którzy zapadają w pamięć na bardzo długo oraz takich którzy bardzo przypominają nasze dzieci, nas samym jak byliśmy mali, naszych rodziców itd. oraz pokłony za cudownych rodziców, którzy mimo ogromnego domu i pracy jaka ich czeka mają wielkie serce co do zwierzaków i swoją postawą uczą swoje dzieciaki empatii i współczucia dla innych.
... Polecam całym sercem jako Ania mama Helenki, ale też jako córka, siostra dwóch zwariowanych dziewczyn, czyli Natalii i Renaty, które nie raz dały mi w kość, kłóciły się ze mną, ale jak coś stało się którejś z nas każda stanęła w jej obronie.
Siła w rodzinie <3
Opinia bierze udział w konkursie