Rok królika (twarda)

Kolejna pozycja dla miłośników literatury Joanny Bator.

Zachęcona książkami o Japonii sięgnęłam po prozę innego rodzaju tejże autorki. Coś mi się majaczyło, że będzie tam występował w tle ten orientalny kraj. Źle mi się wydawało. To Polska lat dziewięćdziesiątych, z morderczym królikiem z Ząbkowic Ślaskich pojawiającym się niczym refren. Powieść jest przesycona słowami. Wylewają się z niej jak z nieszczelnej tamy, a czytelnik ma wrażenie, że się dusi. Zatem, gdy tylko udało mi się dostać na suchy ląd, wypłynąć spomiędzy groteskowych nagłówków kolekcjonowanych przez narratorkę, to czym prędzej odrzuciłam lekturę byle dalej od siebie. Przerzucałam kartki tak mniej więcej do sto pięćdziesiątej strony, lecz gdy zaczęły się próbki stylu sławnej pisarki romansów historycznych, całkowicie się poddałam. To nie jest książka dla mnie.

Joanna Bator ma bez wątpienia talent fenomenalny. Wydawać by się mogło, że po obsypaniu nagrodami spocznie na laurach i nic nie dorówna jej genialnemu ,,Ciemno, prawie noc", a jednak. ,,Rok królika" okazał się znów zachwycający, a historia jaka została przedstawiona skłoniła mnie do wielu refleksji, które sądzę są nieuniknione dla każdego. Szczególnie zainteresowała mnie przeprowadzka głównej bohaterki, z Warszawy na Śląsk, bowiem niecodziennie słyszy się o wyprowadzkach z dużego do małego miasta. Myślę, że przygoda Juli Mrok może stać się inspiracją dla wielu jej czytelników. Zachęcam do lektury ;)

Nowa książka Joanny Bator po raz kolejny pokazała mi, że ta autorka prezentuje tak nietypową twórczość, że próżno jej szukać u innych pisarzy. Książka jest niejako rozwijaniem wątków i kontynuacją stylu, który pisarka pokazała w swoich dwóch poprzednich powieściach.Czarny humor jest tutaj jeszcze czarniejszy niż zwykle, a sama historia jeszcze bardziej przejmująca. To mieszanka wszystkiego tego, co najlepsze: thrillera, sensacji, farsy i tragikomedii, która wciąga bez reszty. Serdecznie polecam!

Julia nazywa się Mrok. Była i nieużywana już nazwa miasta, do którego trafia to Frankenstein. A SPA Pod Królikiem prowadzi w tajemniczym hotelu jeszcze bardziej tajemnicza właścicielka... Brzmi jak recepta na dobry horror? Książkę grozy? A może po prostu pasjonującą i niezwykle wciągającą literaturę obyczajową? Rok Królika to faktycznie książka obyczajowa, jednak trudno zaklasyfikować ją tylko do tego gatunku. Pełnokrwiści, bardzo interesujący bohaterowie, zaskakująca i pełna sekretów fabuła, fantastyczna narracja sprawiły, że było mi bardzo ciężko oderwać się od tej książki. Odrobina dreszczyku i świetna zabawa gwarantowane!

Julia Mrok, autorka poczytnych romansów kryminalnych, dotychczas żyjąca w udanym trójkącie z dwoma kochankami, nabiera przekonania, że mężczyźni dybią na jej życie. Postanawia więc zniknąć niemal bez śladu, kierując podejrzenia o popełnienie na niej mordu w stronę kochanków, i rozpocząć życie jako Anna Karr. Na swoje nowe miejsce wybiera Ząbkowice Śląskie, tu bowiem, o czym trąbią nagłówki gazet, grasuje drapieżny królik atakujący ludzi. Narratorka, już nie Julia, a jeszcze nie Anna, stopniowo kreuje nową tożsamość. Każdy napotkany człowiek, tytuł w gazecie, zasłyszana opowieść stać się mogą inspiracją dla nowej siebie. Jednocześnie ludzi, ich historie, własne doświadczenia przekształca w fabułę kolejnej powieści. Do tego strach budzi polujący na kobiety morderca blondynek. Najnowsza powieść Bator miała być magiczna, odrealniona, oryginalna, zaskakująca i nieco sensacyjna, ze sporą dawką odniesień do kultury wysokiej i niskiej. Wyszło inaczej. Zabawa "realizmem magicznym" niczym Murakami i oswajanie kiczu urodziły hmmm... coś, co jednak trąci tandetą, a nie błyskotliwością. Jest ciężko, a nie intrygująco; męczy, a nie wciąga; momentami nuży, a nie zapiera tchu. Dla mnie - to, niestety, ogromne rozczarowanie. Ale przecież, ilu ludzi, tyle gustów, a o gustach się nie dyskutuje :-)))