Życie w stolicy rządzi się swoimi prawami. Bezwzględny wyścig szczurów, brak angażowania uczuć, tempo funkcjonowania, które nie pozwala na większe zastanowienie się nad swoim losem. I tak lata mijają niepostrzeżenie i nim się człowiek obejrzy, oprócz doczesnych dóbr, które go otaczają, nie ma wokół nic tak naprawdę wartościowego. Lecz nie każdy nadaje się do funkcjonowania gdzieś indziej i żadne piękne okoliczności przyrody i beztroskie porywy serca nie są w stanie tego zmienić.
Roman to mężczyzna doświadczony, czterdziestoletni, z pewnym bagażem doświadczeń w różnych kwestiach. Do życia podchodzi nieco cynicznie, z dużym dystansem, przekładając to także na związki. A w tych niespecjalnie miał szczęście, lecz osiągnął już taki etap, że nie szuka niczego na siłę ale też znudzony jest czymkolwiek, co trąci bezsensem. Ma dobrego kumpla- Jo, który jest dobrym towarzyszem rozrywek. W pracy osiągnął już wiele, choć przed nim jawią się kolejne zawodowe szanse, a kariera finansisty, jak ją sam określa, pozwoliła mu na godne życie. Niestety bezustannie zabiera cenny czas, nie pozwalając zbytnio na posiadanie przestrzeni w życiu prywatnym. Ale Romanowi to nie przeszkadza, przyzwyczaił się do tego stanu rzeczy. Ponadto jest typowym mieszczuchem, z radością korzystającym z dóbr metropolii. Lecz życie nie przestaje stawiać przed nim wyzwań. Ale czy z każdym jest sobie w stanie poradzić?
"Roman(s)" to wszystko, czego mogłabym się spodziewać po książce autorstwa Piotra C., a nawet jeszcze więcej. Lojalnie ostrzegam- lepiej nie czytać jej w miejscu publicznym, chyba, że nie ma się problemu z tym, że śmiejemy się sami do siebie. Bo humoru w niej nie brakuje, chociaż, co warto podkreślić, jest on specyficzny, więc może nie każdemu przypaść do gustu- w moje upodobania trafia jednak idealnie. W powieści znajdziemy także niesamowity sarkazm, patrzenie na życie z przymrużeniem oka i cięty język, czyli wszystko to, za co Autora albo się kocha albo nienawidzi. Ja przeczytałam książkę jednym tchem i naprawdę doskonale się przy niej bawiłam. A największym atutem każdej książki Piotra jest to, że nigdy nie mamy pojęcia w jakim kierunku zostanie pokierowana fabuła i jak się zakończy. Bowiem nie spotkamy tu przesłodzonej rzeczywistości, wręcz odwrotnie- otrzymamy gorzką i może nieco trudną do przełknięcia dla niektórych, ale jakże prawdziwą!, pigułkę o doczesnym świecie i ludziach. O jednorazowych związkach, o uczuciach znikających szybciej niż kamfora, o materialnej pogoni, o zamiłowaniu do trendów w modzie, urodzie, stylu bycia. Ale przede wszystkim o samotności, która wyziera spomiędzy pędzących na oślep ludzi oraz o przemijaniu, którego nie oszuka żadna ilość pieniędzy ani najlepszej klasy lekarz medycyny estetycznej. Dodatkowo całość jest tak świetnie napisana, tak idealnie wyważona, tak specyficznie skomponowana, że ja po prostu jestem zachwycona. Polecam każdemu, kto nie traktuje życia i otoczenia zbyt poważnie i szuka czegoś naprawdę dobrego na półkach księgarni. Roman i jego wiejskie przygody to coś niezbędnego na jesienne wieczory i absolutnie wartego poświęconego czasu. Uwielbiam tę książkę!
Opinia bierze udział w konkursie