"Dlaczego kura? Dlaczego nie kaczka albo inne zwierzę? - Może dlatego, że życie kury jest w sumie dość nudne. Dziobanie, oddanie kupra kogutowi, wydalenie jaj."
To słodko-gorzka książka, która opowiada o procesie tzw. "ukurzania", czyli inaczej mówiąc tresury żony/partnerki. Autorka opisuje częsty problem kobiet, jakim jest całkowite podporządkowanie życia mężowi, który twierdzi, iż żona nic przecież nie robi, tylko siedzi w domu! Która z nas słysząc takie stwierdzenie, nie wkurzyła się na swojego faceta?
"Ukurzenie to proces przemiany normalnej kobiety w domowe ptactwo. Proces celowy, ale na szczęście odwracalny."
Czy jest to proces odwracalny - to tylko i wyłącznie zależy od nas samych. Kobiety, wrzućcie czasem na luz, odpuście, wyjdźcie z marazmu, żyjcie! Walczcie o swoje miejsce w stadzie, marzenia. A mężowie/partnerzy dajcie żyć swoim żonom/partnerkom! Nie wszystko musi być idealne, jak spod igły, a Wam korona z głowy nie spadnie, jak czasem sami coś zrobicie. Na początek może zrezygnujcie z kury z klatkowej hodowli (gdzie jesteście zamknięte w czterech ścianach), a stańcie się kurą domową z ekologicznej hodowli (znajdźcie czas tylko dla siebie, dla swoich pasji).
"Tresura żony jest bardzo podobna do tresury psa. Metodą kar i nagradzania należy wymusić posłuszeństwo i wyeliminować warczenie na pana oraz wszelkie przejawy dominacji. Doprowadzić do stanu, w którym żona bez mrugnięcia okiem będzie wykonywać polecenia typu "siad", "waruj" lub "biegaj na rozkaz". Po kilku miesiącach tresury powinna też na zawołanie przychodzić do nogi i pozostawać bez przewodnika w żądanej pozycji. Może się też czołgać."
Autorka niczego w tej książce nie owija w bawełnę, nie upiększa, nie oszczędza, prosto z mostu pisze samą prawdę, widać, że jest doskonałą obserwatorką otaczającego ją świata i ludzi. Książka naszpikowana mnóstwem celnych spostrzeżeń na temat relacji damsko-męskich i płynącym z niej przesłaniem, że nawet z najtrudniejszej sytuacji można znaleźć jakieś wyjście. Oraz to, że najpierw powinniśmy cenić i pokochać same siebie, by potem docenili nas inni. Bo nie ma ludzi bez wad, kompleksów (każdy człowiek jest na swój sposób wyjątkowy i niepowtarzalny), ważne by to wszystko w sobie zaakceptować.
Nie zabrakło również humoru, który sprawił, że co rusz uśmiechałam się. Wciąż przewijają się w mojej głowie życzenia, jakie ciotka Klara składała na Boże Narodzenie swojej siostrze, matce Wiktorii, a teksty o urodzeniu kozy lub wymiksowaniu koguta - po prostu rewelacja!
W książce znajdziemy też kilka przepisów kulinarnych oraz porad dotyczących gotowania, które mogą okazać się przydatne. I jeszcze jeden smaczek - na okładce autorka we własnej osobie, brawo!
To książka o pięknej przyjaźni, o sile kobiet, oraz o tym, że w każdym wieku można być szczęśliwym - wystarczy tylko odrobinę o siebie i swoje marzenia zawalczyć. Bawiłam się świetnie, powieść idealnie doprawiona - i słodka i gorzka zarazem - polecam wszystkim, kobiety niech się zainspirują, a panowie wyciągną wnioski (wówczas być może bardziej docenicie pracę w domu swoich kobiet). Mam wielką ochotę podać "Rosół z kury domowej" wszystkim męskim szowinistom, aby potem zapytać, jak im smakował.
Pani Nataszo, dziękuję za wskazówki na to, abym w przyszłości nie dała ugotować z siebie rosołu z kury.
...
Opinia bierze udział w konkursie