Seria "Royal Elite" zbliża się ku końcowi, bo został nam tylko epilog. Jest mi żal, ale z drugiej strony żyje nadzieją, że skoro ona tak dobrze się u nas przyjęła, to dostaniemy też inne książki autorki.
Silver Queens była jedną z najbardziej znienawidzonych bohaterek tej serii. Ale, dla mnie była jedną z najbardziej intrygujących bohaterów. Panna Queens to naprawdę silna kobieta, która nie daje sobie w kaszę dmuchać. Zawsze nosi wysoko uniesioną głowę i nikomu nie pokazuje prawdziwej siebie. Ale jest ktoś, kto ją przejrzał, ktoś, komu obiecała wszystkie swoje pierwsze razy. Tym kimś jest Cole Nash. Z wszystkich jeźdźców najspokojniejszy, wiecznie z książką w ręce, milczący, intrygujący.
Ta dwójka dobrała się tak dobrze, a ta chemia między nimi, no jest gorąco. Budzą w sobie emocje, walczą ze sobą, rywalizują, stawiają wyzwania. Mają na swoim punkcie niemałą obsesję, sami do końca nie wiedzą, czego od siebie chcą. Jedno jest pewne, między nimi iskrzy i nie potrafią dać sobie ze sobą spokoju.
Rina Kent po raz kolejny dała nam bohaterów nietuzinkowych, silnych, niezależnych i inteligentnych. Poznawanie Silver, było dla mnie czymś wspaniałym i ja w tej książce ją pokochałam. To jak blisko była ze swoimi rodzicami i jak o nich dbała jak ich wspierała, pokazało mi, kim ona tak naprawdę jest. I nie dziwię mnie, że tak Cola drażniło zachowanie dziewczyny i ukrywanie tego, kim jest. Drażniło, go, że tych, których kochała, stawiała wyżej od siebie. Cole został tu świetnie przedstawiony, wejście w jego umysł i to jak funkcjonował było niesamowita podróżą.
Muszę przyznać, że fabuła mnie zjadła, pochłonęła mnie doszczętnie. Mamy wiele tajemnic, niedopowiedzeń a sam wątek lalkarza mnie zaskoczył, bo podejrzewałam kogoś innego. Plot twist godny mistrza, zbierałam szczękę z podłogi i nie mogłam uwierzyć w to, co się wydarzyło. Wciąż nie mogę! Ktoś z Was, kto czytał obstawiał tę osobę?
Nie mamy tu zbyt wielu powtórzeń, a jak już są, to widzimy je z innej perspektywy i dają nam one inne spojrzenie na daną sytuację.
Co moim zdaniem jest świetne.
Wiecie, co mnie jedynie dziwi w tej serii? Przyjaźń Cola i Aidena? Bo serio, autorka powiedział nam, że są ze sobą blisko, że się przyjaźnią, ale nie poparła tego tekstem. Oni wiecznie ze sobą rywalizują, podpuszczają się i robią sobie na złość. Było to dokładnie widać w tej książce. Ale widocznie taka jest ta ich przyjaźń. Dziwna jak oni.
Czas spędzony z Royal Elite był wspaniały! Ta seria jest jedną z moich ulubionych. Łączy w sobie tak wiele elementów, dzięki którym seria jest wspaniałą całością. Każdy tom jest inny, bohaterowie są różni, wyjątkowi. Więc jeśli jeszcze nie czytaliście "Royal Elite" to koniecznie się za nią zabierzcie.
"Ruthless Empire" bardzo polecam! Ja spędziła z nią naprawdę dobry czas.
Opinia bierze udział w konkursie