Raj doświadcza niemożliwego: w jego życiu w tym czasie zjawiają się dwie Ewy. O ile z pierwszą z nich wiążą się przyjemnie wspomnienia, o tyle druga wprowadza totalny chaos. Nie jest to dla niego łatwe, bowiem z każdą z nich wiążą go inne sprawy a na szali jest szczęście nie tylko jego dzieci, ale także całej rodziny.
Co znaczą koszmary Ewy Jabłońskiej? Czy prawda ujrzy światło dzienne? Jakie sekrety skrywają listy ozdobione kwiatami konwalii? Jaki związek z tymi wszystkimi wydarzeniami ma prababka Rozalia? O co w tym wszystkim chodzi?
Po ostatnim tomie miałam jeszcze większy zamęt w głowie. Pewne wątki autorka wyjaśniła, a inne jeszcze bardziej zagmatwała. Zacierałam dłonie na kolejną porcję sekretów i tajemnic.
Jak już wspominałam na początku serii, jestem zachwycona tym, jak ładnie i naturalnie płynie tutaj akcja. Niewymuszona, naturalnie, niczym samym życiem pisana. Tak było i tym razem. Wsiąkłam od pierwszej strony.
Już przy okazji pierwszego tomu zwróciłam uwagę na przeszłość i czasy około wojenne. Bardzo mi się spodobało to, jak sprawnie się autorka porusza w tym klimacie i powtórzę jeszcze raz, że z przyjemnością przeczytałabym powieść właśnie z tamtych lat. A musicie wiedzieć, że nie za specjalnie ciągnie mnie w te klimatu. Lecz właśnie styl Eweliny mnie to tego przekonuje. Także trzymam kciuki, żaby kiedyś się coś pojawiło z historią w przeszłości.
Kolejny raz mamy całą rodzinę. W mniejszym lub większym znaczeniu ról dla historii ale są. Tutaj zdecydowanie wiedzie prym Raj i jego dzieci. Cały czas im kibicowałam. Lecz to, co tutaj się zadziało wręcz budziło grozę. Normalnie aż się włos jeżył a serce zmieniło rytm. Wytrzymałam oddech. Nie zdradzę wam dokładnie o co chodziło, ale zostałam wbita w fotel a szczękę zbierałam z podłogi. Jejusiu, aż miałam łzy w oczach. Smutek, żal, przerażenie. Tak właśnie było.
Dla równowagi oczywiście nutka humoru i szczypta miłości. A wszystko pięknie ze sobą zespolone.
Teraźniejszość przeplata się z przeszłością, no dając czytelnikowi chwili na złapanie oddechu. Kiedy wydaje się, że coś już się rozjaśniło, kolejny raz nachodzą burzowe chmury.
Cała historia jest naszpikowana emocjami. Czyta się ją na raz. Nie sposób jest się od niej oderwać. Piękna. Zarówno smutna, jak i radosna. Dodająca otuchy, dająca nadzieję ale również ukazująca brutalność ludzi. Nieprzewidywalność ich zachowań.
Autorka pokazała kolejny raz, jak ważna jest rodzina. Osoby, bez których nie wyobrażamy sobie życia. Takie, które stają murem i walczą ramię w ramię.
Tajemnic i wydarzeń na Ogrodowej jeszcze nie koniec. I bardzo dobrze, bo bardzo polubiłam głównych bohaterów. Jestem ogromnie ciekawa co czeka na nas w ostatnim tomie "Wianek ze stokrotek".
Ech, idę uspokajać moje szalejące serce i skołatane nerwy a was zachęcam do czytania. Oczywiście z zachowaniem chronologii. Bez tego ani rusz.
Polecam.
...
Opinia bierze udział w konkursie