Wisława Szymborska w wierszu "Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej" napisała: "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". Prawdziwe oblicze naszej natury jest zazwyczaj głęboko ukryte i ujawnia się dopiero w sytuacjach ekstremalnych. Swoim postępowaniem może nas zaskoczyć szanowany profesor, zdolna i inteligentna studentka lub przykładna żona, która stanowi wzór dla innych kobiet. Wszyscy. Dosłownie.
Nowa powieść Izabeli M. Krasińskiej ?Salome?, jest zaskakująca i nieprzewidywalna, podobnie jak natura człowieka. Główne role autorka powierzyła trójce bohaterów. Dorocie, nauczycielce pracującej w przedszkolu, Przemkowi szanowanemu profesorowi, wykładowcy filologii polskiej i ambitnej studentce Sandrze. Niebawem losy tej trójki splotą się nierozerwalnie.
Każdy związek przechodzi swoje wzloty i upadki, kryzysy spowodowane różnymi czynnikami. Gdy wkrada się do niego monotonia, a dodatkowo brakuje porozumienia, rozmów o tym co się czuje, partnerzy zaczynają szukać akceptacji na zewnątrz. Dorota i Przemek to doskonała para, która świata za sobą nie widzi, przynajmniej za takich uchodzą, do momentu gdy spotyka ich niewyobrażalna tragedia, po której zamiast wzajemnie się wspierać, stają się dla siebie zupełnie obcy. Mieszkają razem, ale ze sobą nie rozmawiają, bo w międzyczasie padło mnóstwo słów, które zraniły ich oboje. Zasypiają razem, ale każde w swojej części łóżka. Obwiniają się wzajemnie i żadne z nich, nie próbuje wyciągnąć ręki na zgodę, nie potrafią się już porozumieć, bo zatrzymali się w przeszłości. Tak mija dzień za dniem, kolejne tygodnie, miesiące, lata. Gdy Dorota zaczyna zastanawiać się, czy ich małżeństwo ma jeszcze sens, kierowana radami przyjaciółki i matki, postanawia zawalczyć o swój związek, nie wiedząc o tym, że jej mąż jest już tylko o krok od zdrady. Dorota, która tak doskonale kiedyś znała swego męża, że mogła czytać z niego, jak z otwartej książki stwierdza nagle, że teraz nic o nim nie wie. Wkrótce zaczyna żałować, że próbowała naprawić ich relacje. Przemek natomiast jest rozdarty pomiędzy lojalnością wobec swojej żony a pożądaniem i niezwykłą fascynacją młodą kobietą, która przypomina mu biblijną Salome. Od myślenia o zdradzie jest już niedaleka droga, do tego by stała się faktem.
Autorka umiejętnie żonglowała moimi emocjami, nie wiedziałam komu bardziej współczuć, a kogo potępiać, bo ?Salome?, to opowieść o zwyczajnych ludziach, którzy zaplątali się w niezwyczajne relacje. To opowieść o dojrzałej kobiecie, która latami żyła w cieniu swego męża, a tragedia, jaka ją spotkała, sprawiła, że nie potrafi już normalnie żyć, o ambitnym profesorze samolubnym i egoistycznym człowieku, który karmi się podziwem i uwielbieniem atrakcyjnej studentki, i wreszcie historia młodej, pięknej dziewczyny zakochanej do szaleństwa w swoim wykładowcy, mającej swoje mroczne tajemnice. Cały czas czuje się napięcie i przeczuwa, że finał tej historii nie będzie miał pozytywnego zakończenia. Gdy pojawia się tajemniczy On, to przeczucie przeradza się już w pewność i się wie, że nadejście tragedii jest nieuniknione, że jest to tylko kwestia czasu. Prolog tej fantastycznej historii może oznaczać koniec lub może dać nadzieję na ciąg dalszy.
Ta niesamowita historia została opowiedziana z perspektywy każdego z bohaterów, taka narracja pozwalała mi zrozumieć motywacje ich postępowania. Sandra, zakochana do szaleństwa wyidealizowała sobie obraz ukochanego mężczyzny, dodatkowo satysfakcjonujący seks przesłania jej wszelkie wątpliwości i gdy przychodzi czas na refleksje, jest już za późno, konsekwencje jej wyborów są nie do odwrócenia. Przemek, znany ze swoich zasad, których nigdy nie łamie i nie nagina, nagle traci głowę dla młodej kochanki, bo pożądanie przesłania mu zdrowy rozsądek, zapomina o konsekwencjach niewłaściwego postępowania, kładąc na szalę całe swoje dotychczasowe życie i wszystko, co do tej pory osiągnął. Dorota, przez lata żyje w marazmie po rodzinnej tragedii, ale kiedy próbuje wrócić do normalnego życia i naprawić relacje z mężem, chociaż bardzo się stara, to dostrzega w końcu, że jest to już niemożliwe.
To bardzo dobra i dojrzała powieść, którą można na pierwszy rzut oka, uznać za erotyk z elementami thrillera, lecz ja widzę w niej inny przekaz, dla mnie to bardziej rozważania nad ludzką naturą i jej słabościami. Ludzkich żądzach, złych wyborach, które prowadzą do autodestrukcji. Sposób prowadzenia narracji, świetnie stworzona historia, w której wszystko idealnie ze sobą współgra oraz piękna polszczyzna sprawiają, że po odłożeniu książki odczułam czytelniczą satysfakcję. Izabela M. Krasińska stworzyła historię, jakiej jeszcze nie czytałam, która pochłonęła mnie bez reszty, od której nie mogłam się oderwać. Zaangażowałam się w nią całkowicie, całą sobą, bo nie da czytać się tej książki, bez emocji.
Na koniec tak bardzo kusiło mnie, by ocenić postępowanie bohaterów, i nawet chciałam to zrobić, ale uznałam, że mogłabym dojść do błędnych wniosków, bo tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. Każdy z nas ma swoją piętę achillesową, wystarczy, że ktoś ją odkryje i uderzy we właściwe miejsce.