"Samosiejki" Dominika Słowik
Pewna kobieta na okres kilku tygodni traci wzrok, co uniemożliwia jej normalne funkcjonowanie, odbiera swoje otoczenie inaczej, niż kiedy widziała wszystko na własne oczy. Inna przedstawicielka płci pięknej, matka cierpi na meteopatię, bardzo dotkliwie odczuwa zmiany temperatury, pogody; co roku zapadała w sen zimowy, z którego wybudzała się dopiero w pierwszym dniu odwilży.
"Samosiejki" to kolejna odsłona literackich umiejętności debiutującej w 2015 roku powieścią "Atlas: Doppelganger", tej samej, która w 2019 roku zachwyciła krytyków, erów i czytelników bestsellerową "Zimowlą", która odbiła się na polskim rynku wydawniczym szerokim echem, a mowa tu o Dominice Słowik. Tym razem powraca do nas, po dwóch latach od premiery ostatniej książki z niczym innym, jak zbiór opowiadań. Przyznam, że do krótkiej formy, stanowiącej, w moim mniemaniu, próbkę talentu, zdolności literackich podchodzę, jak pies do jeża. Jak było tym razem?
W każdym z opowiadań zamieszczonych w pozycji ogromnie wybijający się niemal namacalny jest ten jakże charakterystyczny, typowy dla prozy Słowik styl pisania. Cechuje się on niesamowitą płynnością, równią, niepodrabialną w żadnym przypadku gładkością. Dokładnie tak, jak w "Zimowli" autorka na pierwszym planie umiejscawia rozbudowaną na każdej płaszczyźnie kreację bohaterów, ale nie byle jaką ? jest ona wyrafinowana, postaci oryginalne i omijające "książkowe stereotypy" szerokim łukiem. Są to sylwetki specyficzne, ekscentryczne, mające w sobie nutkę sentymentalizmu, marazmu. Dominika Słowik ugryzła temat tak, że rzeczywistość poznajemy z przeróżnych perspektyw, punktów obserwacji, co dodatkowo wpływa na naszą wizję dziejących się w opowiadaniach wydarzeń.
Nie mogę pominąć najważniejszego elementu, z jakim kojarzona jest twórczość Słowik ? realizm magiczny. Zarówno w tym, jak i innych tytułach odgrywa on bardzo ważną rolę. Jest to zabieg sztandarowy dla autorki, więc nie mogło go zabraknąć i w "Samosiejkach". Nie jest to książka, w której spotykamy "przyziemną" fabułę, czasami jest ona, nieco wybujała, momentami irracjonalna, ale tak właśnie miało być. Na moje oko jest to jeden ze skutków wprowadzenie realizmu magicznego, jest to celowe. Dzięki temu książka nabiera charakteru, to właśnie ten krok tchnął w nią tę ogromnie specyficzną, wręcz dziwną duszę.
Według mnie każde z opowiadań jest niewiarygodnie równe. Każdy element, nawet najbardziej detaliczny ma swoje miejsce, nie zasłania innego. "Samosiejki" są opowieściami wyważonymi, takimi, gdzie wszystko rozkłada się równomiernie. Dominika Słowik dba o to, by wszystko się dopełniało, tworzyło jedną, spójną całość, z pozoru nieoczywistą, a jednak.
W książce, w sposób niedosłowny, pośredni poruszone zostają problemy współczesnego świata, takie jak katastrofa klimatyczna, izolacja, choroby, wszystkie te, z którymi borykamy się na co dzień, które są nieodłączną częścią naszej codzienności, stanowią ważny element układanki zwanej życiem.
Polecam.
?6,5/10 ...