Nie ukrywam, kilka tygodni zajęła mi ta lektura. Bardziej ją we fragmentach podczytywałam niż faktycznie czytałam. Nic złego w niej nie ma, jest świetnie napisana, wręcz się przez nią płynie, kartki odwraca się nie wiadomo kiedy, jest doskonale opracowana merytorycznie.
Po prostu jej rozmiary 536 stron sprawiają, iż jest nieporęczna do komunikacji miejskiej, do pracy etc. Znajdowałam dla niej czas tylko wieczorem, przed snem.
Jeżeli chodzi o sposób napisania, jestem oczarowana stylem Karoliny Dzimiry - Zarzyckiej, sposobem przedstawienia głównej bohaterki, przyjaciółki Marii Konopnickiej. Nie bez kozery na okładce są wizerunki obu pań.
Poznały się w 1889 roku i od razu zaprzyjażniły, zaczęły razem żyć. Jednak Dulębianka nie wisiała niczym bluszcz na Konopnickiej, nie żyła jej życiem. Nasza główna bohaterka, pochodząca ze zubożałej szlachty, była bardzo zdolną malarką, kupowano jej prace i co ważne, a w tamtych czasach, pod koniec XIX wieku niezwykłe, potrafiła, była w stanie sama się utrzymać. Bez wątpienia nie była zwykłą, przeciętną kobieta końca 19 stulecia.
Obie panie są wspaniale przedstawione, czy to bazując na zdjęciach, zapiskach, czy wspomnieniach koleżanek, ew. bardzo obfitych w ilość i treść listach Konopnickiej. Obie Marie były bardzo inteligentne, nowoczesne, jak na tamte czasy, uwielbiały sportowy, aktywny styl życia, podróże. Zaskakujące jest w jak wielu miejscach były, ile widziały. Paryż, Monachium, Wiedeń, Florencja, Lwów, Berlin i wiele innych miast. Tam bywały, tam szukały natchnienia, poznawały innych, równie nieszablonowych ludzi, jak one same.
Odkąd nasze bohaterki zaczęły wspólnie żyć, kariera, twórczość Dulębianki jakby odrobinę przyhamowała. Artystka nadal tworzyła, ale w mniejszym stopniu, mniej intensywnie. Co było tego przyczyną?
Autorka książki próbuje znaleźć odpowiedż na to i wiele innych pytań. Czy jej się to udaje? Sami się o tym przekonajcie z lektury tej niezwykłej, genialnie opracowanej książki.
Co cenne to fakt, iż Dzimira - Zarzycka nie ocenia i nie rozstrzyga, czy znajomość, przyjaźń, wspólne życie obu Marii było platoniczne czy nie. Tak naprawdę nikt tego nigdy na 100% nie rozstrzygnął. Nie wynika to ani z zapisków obu pań, ani z listów. Może niech ten fragment ich wspólnego życia nadal pozostanie sekretem.
Samotnica... to doskonała, świetnie opracowana, rzetelnie napisana książka, która przenosi do XIX wieku, do świata niezwykłych, niebanalnych kobiet, świata, w którym kobieta niewiele znaczyła, nie miała prawa głosu, żyła w cieniu mężczyzny. Tak było. Jednak znalazło się grono niebanalnych, odważnych kobiet, które żyły jak chciały, mimo częstych sprzeciwów otoczenia, rodziny. Warto dwie z nich poznać. Warto zagłębić się w lekturę Samotnicy... Warto poznać życie i twórczość Marii Dulębianki, którą Karolina Dzimira - Zarzycka wspaniale portretuje i wydobywa z cienia sławnej przyjaciółki. Polecam.
Opinia bierze udział w konkursie