Śnienie: Puste skorupy 2 to kontynuacja komiksowego dzieła Simona Spurrier?a, które ponownie zabierze czytelnika do krainy snu (a raczej koszmaru), gdzie ostatnimi czasy naprawdę wiele się dzieje. Decydując się sięgnąć po ten album, należy być gotowym na naprawdę solidną dawkę nietuzinkowej treści.
Recenzowany album zawiera materiały, które pierwotnie ukazały się w zeszytach 7-12 serii ?Dreaming?. Na czytelnika czekają tu dwie różne historie, których zadaniem jest napędzenie narracji głównej serii, przy jednoczesnym ukazaniu swojej własnej nietuzinkowości.
Sam początek albumu rozpoczyna się od naprawdę świetnej historii, gdzie Spurrier pokazuje, dlaczego określany jest mianem jednego z lepszych komiksowych twórców. Autor skupia się tutaj na upadku Daniela, jednocześnie wszystko to prezentując przez pryzmat historii miłosnej. Udało mu się tutaj stworzyć naprawdę wciągającą i na swój sposób dość skomplikowaną opowieść, która jednak nie przytłacza czytelnika swoją głębią. Umiejętnie żongluje on wątkami i różnego rodzaju tajemnicami, kreując iście fantazyjny i mocno fascynujący świat. Odnalazł on również idealne tempo opowiadania historii wielkiej miłości, gdzie akcja przyspiesza, kiedy potrzeba, w innych zaś scenach mocno zwalania powalając czytelnikowi na lepsze obcowanie z postaciami. Co do samych bohaterów to historia skupia się tu na kilku wybranych protagonistach, jednocześnie w scenariuszu da się wyczuć nienamacalną obecność innych ważnych dla serii postaci. Śmiało można więc stwierdzić, że mamy do czynienia z perfekcyjną dawką komiksowej opowieści z licznymi lirycznymi fragmentami nadającymi tytułowi jeszcze większej dawki nietuzinkowości.
W drugiej części obserwujemy zmagania Wana (nowego władcy Śnienia), który stara się uporządkować chaos panujący w krainie po odejściu Daniela. Decyzje podejmowane przez ?sztuczną inteligencję? są w głównej mierze oparte na twardej logice. Niestety w tym świecie nie wszystko jest ?racjonalne?, co niesie ze sobą wiele nieprzewidzianych sytuacji. Historia ta jest co najmniej dobra i miłośnicy serii powinni być z niej zadowoleni. Jednak jeśli będziemy patrzeć na nią przez pryzmat pierwszej części albumu, to dostrzeżemy tutaj kilka niedociągnięć. Na pewno problematycznym jest brak zakończenia wątków z zeszytów 7-8. Zamiast pociągnąć historię dalej i zakończyć poruszone kwestie, autor decyduje się na zaserwowanie odbiorcy kolejnej dawki fabularnych zagadek i niedopowiedzeń. Na chwilę obecną nie jest to jeszcze tak bardzo problematyczne, jednak nie można utrzymywać w nieskończoność narastającego napięcia. W pewnym momencie przekroczy się granicę akceptowalności, po której następuje znaczący spadek jakościowy.
Niczego złego nie można napisać na temat warstwy artystycznej albumu. Rysunki autorstwa Bilquis Evely i Abigail Larson są dość spójne jakościowo, przy jednoczesnym zachowaniu odrębnych elementów wyróżniających danego artystę. Prace Larson są bardziej ?baśniowe? z zastosowaną żywszą paletą barw. Evely stawia na odrobinę mocniejszy klimat, który potrafi być dość sugestywny.
Opinia bierze udział w konkursie