Pewnego dnia w ręce Natalii Valiant, młodej bibliotekarki z Wrocławia, przypadkowo trafiają listy sprzed ponad stu lat. Ich autorką jest młoda guwernantka, Martha Demurely. Kobieta zginęła w tajemniczych okolicznościach, bo wiedziała coś, czego wiedzieć nie powinna. Znalezisko uruchamia serię zdarzeń, które przybiorą nieoczekiwany dla głównej bohaterki obrót. Natalia rozpoczyna śledztwo, ale konfrontacja z przeszłością okażę się wcale nie taka prosta.
Sekret, który skrywała Martha Demurely połączył losy dwóch kobiet. Jedna musiała zginąć, bo wiedziała za dużo. Druga nie spocznie, póki nie pozna prawdy. Nie powstrzymają jej nawet ci, którzy od lat strzegą tajemnicy i nie cofną się przed niczym, aby pilnie chroniony sekret nie ujrzał światła dziennego.
Tajemnica, śledztwo i miłość ? wszystko to znajdziesz w najnowszej powieści Marty Grzebuły. Sekret guwernantki czeka? Daj się wtajemniczyć?
"Nie potrafię być na tyle asertywna, aby uświadomić innym, że wiem o oszukiwaniu. Że wiem, co zamierzają. A to przekłada się również na uczucia. Wiem, kiedy ktoś mną manipuluje, wykorzystuje i tak dalej... I co z tego, skoro nie umiem powiedzieć stanowczo nie?"
Marcie Grzebule udanie wyszło połączenie fikcji literackiej z historią. Wprowadziła do fabuły autentyczne postacie historyczne, zjawiska nadprzyrodzone, a jeszcze gdzieś w tle zarysowała wątek miłosny. To wszystko razem stworzyło powieść, która zaskakuje, niepokoi i podsyca ciekawość, co wydarzy się na jej kolejnych stronach.
Postaci zostali dobrze sportretowani. Widzimy w jak wielkim stopniu ich przeszłość miała wpływ na teraźniejszość. Niebagatelne znaczenie ma tu siła kłamstwa. Główna bohaterka Natalia, dążąc do rozwikłania zagadki tajemniczej śmierci Marthy, zostaje uwikłana w sieć kłamstw, manipulacji i intryg, w wyniku czego prawda zamiast się przybliżać, oddala się. Czy jest ktoś z otaczających ją ludzi, którym może ufać? Bo ja muszę przyznać, iż w pewnym momencie dałam się wywieść w pole autorce. Każdy był dla mnie podejrzany.
"Nic nie ma takiej mocy jak kłamstwo. Ono może unicestwić, zabić każdą z pozytywnych emocji w człowieku. Tak właśnie się czułam, pokonana przez spisek, który wokół mnie zaistniał."
Nic w tej książce nie jest oczywiste. Nie tylko bohaterowie błądzą w labiryncie intryg, poszlak, mylnych tropów prowadzących donikąd, ale i sam czytelnik. Niecierpliwie chciałam poznać jaki sekret skrywa historia guwernantki. I powiem Wam, że jestem usatysfakcjonowana zaproponowanymi przez autorkę fabularnymi rozwiązaniami. Chociaż muszę przyznać, iż ostatnie strony musiałam przeczytać kilkakrotnie, by zrozumieć ich sens i to, co się wydarzyło.
"- Amor vincit omnia. Miłość zwycięża wszystko, Natalio.
- Nawet śmierć."
Autorka poprzez tę historię przypomina nam jak cenny jest dar zdrowia, życia i miłości. Wartości uniwersalne, ważne dla każdego człowieka, jednak często przez nas zapominane lub lekceważone.
"Sekret guwernantki" to bardzo obszerna i momentami zawiła powieść. Autorka zadbała o każdy najdrobniejszy szczególik - od wyglądu, zachowania i cech charakteru bohaterów, poprzez wystrój wnętrz i opisy miejsc, po rozgrywające się wydarzenia i sytuacje. Wszystko przedstawiła w tak sugestywny sposób, iż ma się wrażenie, że sami uczestniczymy w samym środku tych zdarzeń. Język, jakim operuje pani Marta jest przystępny, czyta się bez większych przestojów. Z kolei dialogi wypadają naturalnie.
Tajemnice, sekrety, kłamstwa, intrygi, manipulacja, podłość, śledztwo, duchy i gdzieś obok miłość. Zatem jeśli lubicie drążyć, dociekać, odkrywać nowe fakty - lektura "Sekretu guwernantki" powinna spełnić Wasze oczekiwania. Z mojej strony polecam!
Opinia bierze udział w konkursie