Morderstwo uderza bez ostrzeżenia, nie daje szansy na zamknięcie dawnych sporów i na pożegnanie. Tess Gerritsen, Sekret, którego nie zdradzę, s.78.
Cassandra Coyle - dwudziestosześcioletnia kobieta, będąca niezależnym filmowcem, z własną wytwórnią ? Crazy Ruby Film, zostaje zabita w okrutny sposób, jednocześnie stając się zalążkiem do nowego śledztwa prowadzonego przez doktor Maure Isles i detektyw Jane Rizzoli. Kiedy kobiety docierają na miejsce zbrodni, zastają ciało Cassandry w całkiem naturalniej pozycji, jednak kiedy dostrzegają, iż oba oczodoły kobiety są puste, a jej gałki oczne znajdują się na jej własnej dłoni, są w ogólnym szoku. Z czasem pojawia się kolejna ofiara ? Timothy McDougal, znaleziony na molo, bez koszuli z trzema wystającymi z piersi strzałami. Z pozoru wydaje, iż zarówno Cassandra jak i Timothy, kompletnie nie mają ze sobą nic wspólnego. Jednak prawda jest inna. A kiedy okazuje się, iż morderca, zabija inspirując się pewnymi obrazami, śledztwo nabiera intensywnego tępa, w rezultacie doprowadzając Nas do zaskakującego finału. Jest jeszcze Holly, która jako jedyna może pomóc policji w śledztwie, jednak kobieta głęboko skrywa pewien sekret, którego nie ma zamiaru zdradzać
Każdy człowiek ma swoje sekrety. Tamże, s. 111.
Sekret, którego nie zdradzę, to wyjątkowo nieprzewidywalna, emocjonująca, refleksyjna, angażująca, nietuzinkowa, a także niebanalna lektura. Mimo iż, to moje DOPIERO drugie spotkanie z twórczością Autorki, to muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Kompletnie się nie spodziewałam, że ta historia pochłonie mnie do tego stopnia. Czytałam z wypiekami na twarzy, bowiem Autorka, tak zgrabnie manipuluje czytelnikiem i wodzi go za nos, że ciężko się oderwać i szybko znaleźć potencjalnego mordercę. Oczywiście, moi kandydaci, których typowałam, na potencjalnych sprawców, tych nad wyraz okrutnych morderstw, w rezultacie się nimi nie okazali. Także, zostałam mile zaskoczona, zmanipulowana, a moment, w którym dowidziałam się kto zabija, był dla mnie szokiem... Niemniej jednak, zakończenie chyba najbardziej na mnie wpłynęło. Dało do myślenia, wprowadziło ogólny chaos myśli.
Wyjątkowo zgrabne połączanie ze sobą wszystkich bohaterów, sukcesywnie i klarownie odsłaniająca się prawda, nieustająca aura tajemnicy, lekki, dynamiczny i bogaty język jakim operuje Autorka, niesamowicie precyzyjnie wykreowane postaci, nietuzinkowy sposób powiązania scen zbrodni z Żywotami Świętych, to tylko kilka z atutów tej publikacji. Historia pochłania bez reszty i od pierwszych stron angażuje.
Cała fabuła nie skupia się tylko i wyłącznie na kolejnych zabójstwach, mimo iż jest to element dominujący, jak i na odkrywaniu prawdy, lecz dodatkowo pojawiają się watki poboczne. Mam na myśli to, iż Autorka poświęciła również chwilę na zaznajomienie się z życiem prywatnym Maury. Na jej drodze ponownie pojawia się Daniel, jak i jej matka Amalthea. Powrót matki spowodował, iż w kobiecie obudziła się nienawiść, natomiast pojawienie się Daniela, przywołało w kobiecie dawne uczucie, które po dziś dzień jest aktualnie i nadal tak samo silne. Mimo iż, ich relacja jest skomplikowana i wyjątkowo trudna, to z naturalnością, możemy odczuć, że Maura, darzy swojego wybranka ogromnym uczuciem (i z wzajemnością).
To była wyjątkowa podróż, pozwalająca zapomnieć o otaczającej mnie rzeczywistości. To zdecydowanie jeden z lepszych kryminałów, jakie udało mi się do tej pory przeczytać. Cały czas się zastanawiam, czy ta książka stała się początkiem, do tego, aby przeczytać poprzednie dzieła Autorki. A może wówczas, pokocham twórczość Tess Gerritsen, tak bardzo, jak moja serdeczna koleżanka? Czas pokaże. Serdecznie polecam! Koniecznie przeczytajcie! Satysfakcja gwarantowana!
Opinia bierze udział w konkursie