Siedem lat to kawał czasu; wszystko może się zmienić. Jednak nie dla niektórych- ci z nas, którzy najbardziej pragnęliby zapomnienia, nigdy nie otrzymają tej łaski.
Siedem lat temu świat Sowona zmienił się na zawsze. Jego ojciec został oskarżony o morderstwo, a miasteczko, w którym dotychczas mieszkał, zniknęło z powierzchni ziemi za sprawą otwartej śluzy. Przerzucany między rodziną nie może znaleźć swojego miejsca. A gdy już wydaje mu się, że wreszcie odnalazł spokój, to szybko na jaw wychodzi jego prawdziwa tożsamość. Już zawsze będzie synem mordercy, napiętnowanym w oczach każdej społeczności, do jakiej chciałby przynależeć.
Siedem lat po tragicznych wydarzeniach wydaje mu się, że wreszcie uzyskał coś na kształt spokoju. Wynajmuje maleńki pokoik wraz z dawnym współpracownikiem ojca i zarazem przyjacielem, który wziął go pod opiekę po miesiącach tułaczki. Zarabia na życie w małej aptece i od wielu miesięcy nikt nie spojrzał na niego jak na oszusta. Do czasu, aż ktoś nie podsyła jego szefowi gazety z artykułem opowiadającym o jego przeszłości, a jego opiekun znika bez śladu. Na progu czeka na niego tylko pudełko wypełnione materiałami, prowadzącymi chłopaka po meandrach przeszłości.
Ktoś bardzo chce, by Sowon odkrył prawdę. Prawdę, która od siedmiu lat kipiała pod powierzchnią, czekając na uwolnienie.
Koreański thriller psychologiczny? Jestem jak najbardziej na tak! Byłam ciekawa, jaka historia czeka mnie wewnątrz. Szczególnie, że zazwyczaj w moje ręce trafiają książki z naszego rodzimego podwórka. A czytanie lektury z tak dalekich rejonów to prawie jak poznawanie tamtejszej kultury.
Sowon żyje we względnym spokoju, a jednak gdzieś z tyłu głowy wciąż przygotowany jest do ucieczki. Nie dość, że w jednym momencie stracił oboje rodziców, to jeszcze został napiętnowany jako syn mordercy mimo, że nie miał żadnego udziału w tragicznych wydarzeniach. Siedem lat temu jego ojca uznano za winnego morderstwa matki, a jego pracodawca został uznany za zaginionego, choć większość również uważała go za kolejną ofiarę morderczego szału ojca Sowona. Ciała jednak do tej pory nie odnaleziono.
Jak długo w czyichś żyłach może buzować pragnienie zemsty? Myślicie, że to przypadek, że przy każdej przeprowadzce Sowona ktoś czuwał, by otoczenie szybko poznało jego prawdziwą tożsamość?
Na początku miałam dość spory problem z zapamiętaniem imion i przypisaniem ich do konkretnego bohatera, aczkolwiek ów kłopot pojawia się zawsze, gdy mam do czynienia z książką zagraniczną (oczywiście prócz tych, w których występują imiona angielskie, etc.). W toku historii ten aspekt przestał być jednak tak istotny, bowiem wciągnęła mnie sama fabuła. O ile tajemnicza przesyłka i późniejsze śledztwo Sowona nie doprowadziło do szybszego bicia serca, o tyle kwestie psychologiczne już zaintrygowały mnie bardziej.
Pomyślcie sami: nie dość, że musicie się mierzyć z najgorszą tragedią, jaką jest utrata bliskich, to jeszcze nie możecie liczyć na wsparcie czy współczucie otoczenia- oni tym bardziej Was piętnują, tylko dlatego, że ktoś z Waszej rodziny zabił człowieka. Nawet rodzina niechętnie przyjmuje Cię pod swój dach, jesteś dla nich tylko niepotrzebnym balastem. Ten fakt chyba uderzył mnie najmocniej- rozumiem pokutowanie za swoje winy, ale za czyjeś? To już kompletnie bez sensu. To tragiczne, ale właśnie tak jesteśmy ukształtowani. Nasz wzrok przyciąga odmienność, a czyjeś nieszczęście wręcz innych podnieca. I tak podziwiam głównego bohatera, że mimo tak wielu przeciwności i tak starał się wieść w miarę normalne życie, nie załamując się.
Co do samego amatorskiego śledztwa to owszem, wątek jak najbardziej na plus, aczkolwiek od rozpoczęcia historii zakładałam, że sprawy miały się zupełnie inaczej, niż było to przedstawione przez śledczych. Tak to już jest z thrillerami. Dlatego Siedem lat ciemności zyskuje w dużej mierze dzięki zawartych w niej emocjom, dzięki głównemu bohaterowi, którego czytelnik po prostu żałuje.
Opinia bierze udział w konkursie