Pierwszy tom cyklu Siostry z Salem ?Spells trouble. Wiedźmi czar.? autorstwa P. C. Cast i Kristin Cast spodobał mi się bardzo, wartka akcja, ciekawy pomysł na przedstawienie czarów i magii oraz siostrzana więź, która mimo wszystko może okazać się krucha tak bardzo, że może doprowadzić do tragedii. Dziś przychodzę do was z recenzją kolejnego tomu tego cyklu ?Omens bite. Dary bogiń.?, który jest na poziomie pierwszego, nie było ani lepiej, ani gorzej. Po raz kolejny szybko zaaklimatyzowałam się w świecie wiedźm, lecz nie tyko w ich świecie, tym razem autorki zabrały nas w podróż do podziemnego świata mitologii egipskiej, liczę, że kolejne tomy pozwoli nam zagłębić się w kolejne światy, co oznaczałoby świetne rozwinięcie całego cyklu. Moją ulubioną mitologią niezmiennie jest nordycka a w tym tomie odrobinę możemy jej liznąć dzięki wprowadzeniu nowej bogini, która ostro namiesza w głowie jednej z bliźniaczek. Zainteresowałam was?
Historię w tym tomie rozpoczynamy niedługo po finale poprzedniego tomu, siostry bliźniaczki, które powinny się wspierać po tragicznej śmierci matki, oraz po traumatycznych wydarzeniach, które się rozegrały w ciągu kilku ostatnich dni spotykają się podczas pogrzebu ich ukochanej Abigail. Nie wspierają się w swojej żałobie, wręcz przeciwnie, w kółko się kłócą oraz rozstają w gniewie. Hunter decyduje się odciąć od swojej siostry tak drastycznie, że dochodzi do wniosku, iż najlepszym wyjściem jest wyprowadzka z domu rodzinnego. Ich kotka Xena stoi między młotem a kowadłem, chciałaby by obie przeszły przez żałobę na swój własny sposób, lecz również liczy na to, że ich spór nie będzie taki poważny. Obie siostry próbują uleczyć drzewa, które są bramami do podziemnych światów. Jedna z sióstr ulega podszeptom nowej bogini, co doprowadzi ją do krwawych przygód, druga zaś odwiedzi zaświaty, w których można stracić poczucie czasu.
Jak pisałam wcześniej oraz w poprzedniej recenzji, oczekuje rozwinięcia światów za bramami, które chronią młode czarownice. Ten świat, który przedstawiły autorki jest już rozbudowany, lecz nie obrażę się jak dostaniemy więcej szczegółów odnośnie bram oraz tego co dokładnie strzegą.
Po raz kolejny zachwycałam się czarami rzucanymi przez młode wiedźmy, wiem, że jeszcze nie raz sięgnę po książki o wiedźmach, ponieważ bardzo podobają mi się takie klimaty. Klimat książki za to wydaje mi się dojrzalszy niż ten z poprzedniego tomu. Tam spotkałam się z rozterkami nastolatek, teraz otrzymałam walkę z nadprzyrodzonymi problemami, które stawia przed wiedźmami los.
Jeden aspekt kłótni dziewczyn strasznie mnie irytował, mianowicie ich upór. Szczerze nie spodziewałam się, że w tę stronę pójdą autorki i tak szybko skłócą bliźniaczki, które w końcu są powiązane magiczną więzią. Po śmierci matki jedna i druga chciałaby prowadzić drugą po swojemu, zamiast połączyć siły, każda szuka sposobu na własną rękę, przez co pogłębiają konflikt. Każda z nich twierdzi, że ma rację oraz żałoba jednej jest ważniejsza niż tej drugiej.
Czuję, że bohaterowie drugoplanowi sporo namieszają w ich życiu i to dopiero początek problemów. Na chwilę uwagi zasługuje najbliższa przyjaciółka dziewczyn, Emily, która również stoi między młotem a kowadłem, lecz ostatecznie wybiera Mercy, z która wydaje się być bardziej zżyta. Za to przyjaźń Jaxa i Hunter wydaje się nie być tak silna jak przyjaźń jej siostry z Emily.
Mogłabym jeszcze sporo pisać, ponieważ naprawdę dobrze bawiłam się przy tym tomie i ogromnie wyczekuję kolejnego tomu...