- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ktował mnie bezlitośnie swoim ostrym dziobem, zanim krwawiąc i ze strasznym wrzaskiem, wpadłem do domu. Dzisiaj widzę to w łagodniejszym świetle. Teraz kogut ów jawi mi się jako wspaniały, kolorowy, dumny pięknie upierzony ptak, który co rano swym przenikliwym pianiem podrywał mnie ze snu. Z rodzeństwem zapuszczaliśmy się głęboko w las, zbieraliśmy jagody i grzyby, właziliśmy na drzewa i snuliśmy się w wysokiej trawie wokół domu, bacznie pilnując, żeby nie wejść w drogę potężnemu brązowemu bykowi, który, apatyczny i samotny, stał za ogrodzeniem na pastwisku i rzekomo łatwo wpadał w furię, gotów roznieść wszystko dookoła. To był krajobraz mojego dzieciństwa, i był cudowny. Z niczym nieporównywalny. Wesoły i pogodny. Prosty i niefrasobliwy. Dzisiaj wiem, że tak go sobie wyobrażając, daję się nabrać mojej sfałszowanej pamięci, bo mój mały, ciasny świat w Mitterbergu wcale nie był beztroski, przeciwnie - okazywał się często nieprzyjazny i ponury. Ciemny, zasłonięty często chmurami i górujący nad doliną Anizy, górski masyw Grimming, który mieliśmy codziennie przed oczyma, trafnie to ilustrował - jako ponury obraz grozy. Ale żandarmów, którzy zjawiali się co jakiś czas, żeby wybadać, czy mój poszukiwany ojciec się u nas nie ukrywa, aresztowanie matki, mój lęk, niepewność oraz łzy - wszystko to wyparłem z pamięci i o wszystkim zapomniałem. Z całą pewnością musiałem intuicyjnie odczuwać strach oraz niepewność dorosłych, nie można sobie tego inaczej wyobrazić, mimo to z perspektywy czasu wydaje się, że wszystkie tego typu wspomnienia całkowicie się zatarły. Wmawiałem sobie, że nie było to wcale takie straszne i że dorośli w swych opowiadaniach o nędzy pierwszych powojennych lat na pewno przesadzają. Długo tkwiłem przy swoim, dziś wiem, że absurdalnym, wyobrażeniu, że takiej biedy i niedostatku, o których tak szczegółowo lubiła w późniejszych latach opowiadać moja matka, ja sam nigdy nie zaznałem. Żadnego głodu, zimna, lęków ani zmartwień. Wszystkie te przykre doznania od siebie odsunąłem, nie umiałem albo nie chciałem o nich pamiętać. W marcu 1947 roku, kiedy my mieszkaliśmy w samotnej zagrodzie niedaleko Mitterbergu, mój ojciec został zamordowany na przełęczy Brenner podczas ucieczki. Dowiedziałem się o tym dużo później, ale matkę powiadomiono o śmierci męża jeszcze w Mitterbergu. Jej rozpaczy, a kochała go ponad wszystko, nie pamiętam zupełnie. Nigdy nie kojarzyłem tego dramatycznego wydarzenia, które zmieniło całe moje życie, z pobytem w małej styryjskiej wiosce w dolinie Anizy. I do dzisiaj go nie kojarzę. Żaden cień nie powinien był zepsuć moich wyobrażeń o własnym dzieciństwie ani o krajobrazie, w którym się ono umościło. Być może te doświadczenia sprawiły również, że uwrażliwiłem się na dwuznaczność słowa ,,krajobraz". Przez długie lata z krajobrazem mojego wczesnego dzieciństwa łączyłem najpiękniejsze i najprzyjemniejsze wspomnienia. Później jednak zacząłem krytycznie odnosić się do naszej rodzinnej historii, zdałem sobie sprawę, że mojemu wyidealizowanemu spojrzeniu winne były przede wszystkim dziecięca naiwność i totalna niewiedza. Nagle cała ta okolica u stóp Grimmingu przestała wydawać mi się tak sielska i niewinna, a moje o niej wyobrażenie pokryło się głębokimi rysami. Mimo to krajobraz mojego dzieciństwa, nawet jeśli niekiedy z perspektywy czasu wydawał mi się niezgłębiony, nie miał nic wspólnego ze skażonymi krajobrazami, o których będzie tu później mowa. Mniej więcej w tym samym okresie dowiedziałem się, jakie znaczenie w nieodległej przeszłości przypisywano pojęciu ,,krajobraz" w języku narodowego socjalizmu. Już w XIX wieku tak zwani narodowi autorzy oraz teoretycy, geografowie i historycy podkreślali w swoich pismach uzasadnioną rasowo różnicę pomiędzy kształtującym krajobraz w rzekomo twórczy sposób niemieckim człowiekiem a jego słowiańskimi sąsiadami, ponoć ociężałymi słabeuszami, którzy według orędowników niemieckiej misji na Wschodzie bezczynnie koczują w nieurodzajnej i bagnistej puszczy, czekając tylko na to, by ich przejęli i ucywilizowali ambitni Germanie. Z tych pokrętnych teorii zrodziły się w narodowym socjalizmie wypędzenia i ludobójstwa. W oczach narodowosocjalistycznych projektantów krajobrazu, przygotowujących teoretycznie drogę do podbojów, krajobrazy Europy Wschodniej były na skutek kulturowego i cywilizacyjnego zacofania żyjących tam narodów - Słowian i Żydów - wyjałowione i spustoszone. Tak więc szlachetnym zadaniem Niemców stało się doprowadzenie tych rzeczy do porządku i przeobrażenie jałowych mokradeł oraz przepastnych borów w kwitnące ogrody. W tym sensie Niemcy czuli się powołani, by objąć w swoje posiadanie ziemie na Wschodzie. Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura faktu, publicystyka |
Wydawnictwo: | Czarne |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2014 |
Wymiary: | 125x195 |
Liczba stron: | 112 |
ISBN: | 978-83-7536-872-7 |
Wprowadzono: | 30.09.2014 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.