Przyznajcie, że hokej i łyżwiarstwo figurowe to cudowne połączenie! Jeśli więc lubicie książki takie jak "Od Lukova z miłością", "Icebreaker" czy serie Elle Kennedy "Off-Campus" i "Briar U", to zdecydowanie powinniście sięgnąć po nowość od Igi Daniszewskiej!
"Skruszyć lód" to najlepsza książka tej autorki i zaraz po skończeniu miałam ochotę na reread.
Connor to zawodowy hokeista, który przeżywa ostatnio gorszy czas. Wdaje się w niezrozumiałe dla nikogo bójki, czego skutkiem jest kara w postaci sprzątania lodowiska.
Tam pozna Delaney - łyżwiarkę figurową, z którą wkrótce nawiąże coś na kształt przyjaźni.
Na początku nie wie, że to córka jego trenera, choć ona doskonale zdaje sobie sprawę z jego tożsamości.
Szybko okaże się, że ta dwójka świetnie się ze sobą dogaduje i choć ich myśli zaczną błądzić w mało koleżeńskie tereny, to oni, a zwłaszcza Connor, nie będą chcieli zepsuć tej przyjaźni. Wszyscy zobaczą, że Broxon stracił dla Delaney głowę, poza nim samym.
Co się stanie, kiedy w końcu sobie to uświadomi?
Na pewno nie to, o czym myślicie!
"Przecież doskonale wiem, na czym stoję. Nie będziesz mogła powiedzieć, że to on złamał mi serce, jeśli sama sobie to zrobię."
Iga nie byłaby sobą, gdyby nie wrzuciła bohaterów na jakąś minę, więc spodziewajcie się kilku wybuchów, całkowicie zmieniających bieg wydarzeń.
Zawsze podoba mi się brak schematyczności w książkach autorki i tu też tak było. Spodziewałam się zakazanego związku pomiędzy hokeistą, a córką jego trenera, a dostałam coś znacznie lepszego. Piękną relację opartą na przyjaźni, rozmowach i wzajemnej pomocy, cudownych bohaterów i ciekawe zmiany, jakie w nich zachodzą.
Kocham nastawienie Delaney, która nie płacze po kątach, tylko stąpa twardo po ziemi, znosi wiele, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym i powoli zaczyna walczyć o siebie. Prawdziwie rozumie też Connora i nie naciska na niego, nie lamentuje, a raczej daje mu czas na poukładanie wszystkiego w głowie.
On też jest fajny, chociaż bywa nieco uparty, ale to chyba przydatna cecha u sportowców. Dla Delaney jest kochany i dołącza do grona moich książkowych mężów. ;)
"Moje negatywne nastawienie zniknęło, kiedy tylko ją zobaczyłem. Nie wiedziałem, czym to było spowodowane, ale ta dziewczyna z jakiegoś powodu mnie uspokajała. Jakby roztaczała dookoła siebie jakąś pieprzoną aurę, która potrafiła ukoić zszargane nerwy, co stanowiło miłą odmianę po ostatnich miesiącach, kiedy głównie byłem zły albo wkurwiony."
Będzie tu trochę życiowych rozterek, trochę słodyczy i trochę humoru, a całość to naprawdę idealny, kompletny romans i bardzo Wam go polecam!
Kilka pobocznych wątków i postaci dodaje całej historii smaku, a siostra Delaney - Charlie - to totalna królowa i mam nadzieję, że i jej historię zobaczymy na papierze!
9/10
Opinia bierze udział w konkursie