Książka rozpoczyna się w 2009 roku. Maria jest dorosła. Mieszka w Człuchowie. Ma czworo dzieci, ośmioro wnucząt i męża - Tadeusza. Przeprowadzili się tu z najstarszym synem w 1970 roku ze Szczecina. Zamieszkali najpierw w małym mieszkaniu zakładowym. Z czasem rodzina się powiększała zatem zdecydowali się wybudować dom. Jakiś czas temu zmarł jej ojciec, który co 5 lat jej się ukazuje. Za każdym razem zwiastuje to coś złego...
Tytułowa kamienica to miejsce bliskie autorce tej książki. Tam toczyło się życie jej przodków. Tam dorastała. Mieszkanie odziedziczyła jej najmłodsza siostra - Barbara, która wyjechała do Niemiec i zostawiła je pod opieką swojemu byłemu mężowi i jego matce. Niestety osoby te doprowadziły do zadłużenia i zdecydowały o tym, że się go pozbędą. Gdy Maria dowiedziała się o wystawieniu na sprzedaż tego miejsca - poczuła się nieswojo...
"Smak kamienicy" to saga rodzinna. Historia o losach poszczególnych członków klanu Kreftów. Autorka rozpoczyna swą opowieść od roku 1928 gdy Jan i Wiktoria (jej dziadkowie) wprowadzili się do tytułowej kamienicy przy ul. Dworcowej. Na początku powodziło im się dobrze, można by rzec, że byli majętni. Jednak wybuch wojny zmienił wszystko. Zostali przekwaterowani na obrzeża Chojnic - do "Nowej Ameryki". Syn Jana z pierwszego małżeństwa - Paweł (ojciec Marii) - w latach wojennych przeżył gehennę. Pobyt w obozach jenieckich naznaczył go na zawsze. W 1940 roku ożenił się z Bronką. Zamieszkali w dwupokojowym mieszkaniu przy ul. Gdańskiej. Ojciec Marii został wcielony do wojska niemieckiego. W trakcie wojny urodziło im się 3 dzieci, z czego tylko jeden syn przeżył - Romek. Gdy Paweł powrócił cały w 1945 roku zastał żonę i syna mieszkających na ul. Dworcowej. Maria to dziecko, które urodziło się jako pierwsze po wojnie. Jak była mała wszyscy ją rozpieszczali.
W książce autorka wspomina święta, wyjazdy do wujostwa, prezenty z USA, bajki opowiadane przez babcię, grzybobranie, czasy przedszkolne u sióstr franciszkanek, dekorowanie grobów na cmentarzu, odgłosy ciężkich buciorów dziadka, "handlu" cukierkami, tradycje świąteczne, bale karnawałowe, dziadka reperującego obuwie, sprawdzanie zeszytów przez ojca, "wybielanie" tenisówek, rowery z tzw. "ramą", pogrzeby. A przede wszystkim wspomina zmieniające się wraz z porami roku zapachy: pomarańczy, prania, ciast, szyszek, zup, parzonej kawy, pieczonej gęsi, pastowanych podłóg, smażonego karpia, smażonych pączków, tabaki, tranu, wędzonego mięsa...
Po śmierci "babci" Wiktorii wszystko się zmieniło. Dziadek zaczął szukać nowej partnerki życiowej, ojciec Marii - Paweł powoli zatracał się w nałogu alkoholowym, matka naszej autorki zaczęła pracować. Domem zajęła się Jasia - i pojawiły się nowe potrawy, zapachy, smaki...
Pisarka bardzo szczegółowo przedstawia zdarzenia, miejsca, charakterystyki bohaterów. Zamieściła tu również wiele przepisów na kaszubskie specjały. Wszystko wzbogaciła starymi, czarno-białymi fotografiami.
Dzięki stylowi autorki szybko utożsamiłam się z bohaterami, których tak wyraźnie nakreśliła. W trakcie lektury powróciły wspomnienia z dziejów własnej familii. Jednak zauważam, że z czasem nie pamiętam tych gorszych a pozostają jedynie te szczęśliwe.
Niepozorna, cienka, niewielkich rozmiarów. Bardzo wzruszająca, melancholijna. Mnogość wątków. Przepełniona wspomnieniami wesołymi ale również tymi tragicznymi. Historia o codziennym życiu wielopokoleniowej rodziny.