Myślałam, że ?Smartfonowe dzieciaki? trochę wyprzedziły zjawiska, które mają opisywać. Jednak kiedy skończyłam i przemyślałam wszystko, co autorka napisała, to stwierdzam, że ta książka jest zdecydowanie dla nas, pokolenia, które wchodzi w świat internetu i jest nim zachłyśnięte, nasze dzieci urodziły się w czasach, gdzie dostęp do sieci jest powszechny, my mieliśmy podchody i grę w gumę, a dopiero z czasem kafejki internetowe. I dlatego właśnie my powinniśmy zachować trzeźwy umysł w kontakcie z telefonem, ale przyznacie się sami przed sobą, ilu z Was reaguje od razu na sygnał przychodzącego powiadomienia? Wszyscy? No, może nie, ale większość. Słyszymy i zaraz sięgamy, by zobaczyć co? Kto? A potem przepadamy scrolując tablicę. Jest tak, prawda? Julianna Minier w bardzo przystępny, bo na podstawie własnej rodziny, opisuje bytność dzieci w sieci, a także miejsce nas rodziców. Z wielu aspektów nie zdawałam sobie sprawy jak, chociażby budowaniu poczucia własnej wartości za pomocą Instagrama. Sama mam tam konto, ale nie jest ono wyznacznikiem mnie jako człowieka. Jednak przypominając sobie to w jaki sposób myślą nastolatki, to rzeczywiście ma to sens, akceptacja rówieśników uzależniona jest od ?fajności?. Na szczęście autorka daje jasne wskazówki ? nie gotowe rozwiązania, moim zdaniem warto to podkreślić ? jak ustalić granice i przede wszystkim, na co zwracać uwagę. Moich dzieci ten ?problem? dotyczy mniej, bo do wieku nastoletniego jeszcze chwila, a telefon starszej służy jedynie do dzwonienia czy SMS-ów, ale warto zrobić sobie zaplecze. Mnie ta książka wpadła w ręce w najbardziej odpowiednim czasie ? kiedy jeszcze mogę zapobiegać. Uważam, że po ?Smartfonowe dzieciaki? naprawdę powinno się sięgnąć, bo dotyczy ona nie tylko dzieci, choć na nie jest kierowana. Przede wszystkim po to, by uświadomić sobie własne zachowania względem mediów społecznościowych. Ta książka otwiera oczy na bardzo wiele spraw, a ja z ręką na sercu przyznaję się do popełniania grzechów, o których autorka pisze. Polecam.