SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Śmierć przewodnika rzecznego (twarda)

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

książka

Wydawnictwo Literackie
Data wydania 2017
Oprawa twarda
Liczba stron 368
  • Wysyłamy w 24h - 48h
  • DPD za 5,99

Opis produktu:

Richard Flanagan w kolejnej zachwycającej odsłonie.

Uwięziony przez prąd tasmańskiej rzeki, wciągnięty pod sam wodospad, Aljaz Cosini, przewodnik turystycznej wyprawy, tonie. Ostatnie chwile życia stają się dla niego rodzajem mistycznej podróży w głąb własnego życia oraz życia przodków. Przed oczami Aljaza przetaczają się obrazy z przeszłości. Widzi, jak jego ojciec Harry jako mały chłopiec grzebie swojego ojca pod drzewem gumowym, które wnet rozkwitnie tysiącem żółtych kwiatów. Jak wuj Reg sprzedaje zęby, by spłacić dom. Jak prababka ucieka przed złym duchem, a pijany łowca fok gwałci na plaży Aborygenkę zwaną Czarną Perłą. Widzi piękną twarz kobiety, którą kochał... W podwodnym świecie, który odbiera Aljazowi ostatni oddech, rodzinna wizja złożona z okruchów aborygeńskich, celtyckich, włoskich, angielskich, chińskich i wschodnioeuropejskich opowieści przeistacza się w bezdenną historię Tasmanii.

"Nie dająca spokoju, ambitna" zdaniem recenzenta z "The New York Times". "Osiągnięcie godne uwagi" według "The Washington Post".

Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024

S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwa: Literackie
Kategoria: Literatura faktu, publicystyka,  Literatura piękna,  Powieść psychologiczna,  Powieść społeczno-obyczajowa
Wydawnictwo: Literackie
Wydawnictwo - adres:
slwitryna@vp.pl , http://www.slwitryna.pl , 37-450 , ul. Siedlanowskiego 3 , Stalowa Wola , PL
Oprawa: twarda
Okładka: twarda
Rok publikacji: 2017
Wymiary: 145x205
Liczba stron: 368
ISBN: 978-83-08-06358-3
Wprowadzono: 05.07.2017

Richard Flanagan - przeczytaj też

Klaśnięcie jednej dłoni Książka 34,23 zł
Dodaj do koszyka
Ścieżki północy (twarda) Książka 35,84 zł
Dodaj do koszyka

Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Zliczyć cuda Książka 36,92 zł
Dodaj do koszyka
Świąteczna księgarnia Książka 32,43 zł
Dodaj do koszyka
Wegetarianka (twarda) Książka 39,00 zł
Dodaj do koszyka
Opiekunka marzeń Książka 34,43 zł
Dodaj do koszyka

RECENZJE - książki - Śmierć przewodnika rzecznego - Richard Flanagan

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.3/5 ( 7 ocen )
  • 5
    4
  • 4
    1
  • 3
    2
  • 2
    0
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

monweg

ilość recenzji:331

brak oceny 24-08-2017 22:53

To kolejna książka Richarda Flanagana, która trafia do moich rąk. Nawet wiem, czego mogę się spodziewać. Dostanę historię osadzoną w Australii lub Tasmanii, z wyraźnie narysowanymi postaciami ? na pewno otrzymamy bogaty portret psychologiczny tychże; tragedia będzie wisiała w powietrzu, a całość przepełniona smutkiem. Śmierć przewodnika rzecznego jest pierwszą powieścią w dorobku Flanagana, ale nie można powiedzieć, by było to dzieło nieprzemyślane ani by autorowi brakowało warsztatu. Już w debiucie widoczne są stałe punkty dalszej twórczości australijskiego pisarza. Jeden z nich stanowi opisywanie sytuacji potomków dawnych zesłańców, którzy musieli sobie poradzić na Ziemiach van Diemena. Flanagan dał się poznać nie tylko jako znawca historii swojego kontynentu, ale także świetny pisarz i specjalista od budowania skomplikowanych wnętrz swoich bohaterów.

Nie inaczej jest w przypadku Śmierci przewodnika rzecznego. Główna postać, Aljaz Cosini, tonie w rzece Franklin, po której wielokrotnie pływał tratwą, przeprowadzając kolejne grupy turystów po niebezpiecznych bystrzynach. Gdy śmierć zbliża się nieuchronnie, Aljaz zdaje sobie sprawę, że otrzymał dar wizji, dzięki któremu może przyjrzeć się z góry każdej chwili swojego życia, a także życiu swoich przodków.
Powiem wam, że nie jestem zdziwiony tymi wizjami. Ani trochę. O ile wiem, wizjonerstwo jest u nas rodzinne. Harry ciągle miał wizje, zwłaszcza pod koniec tygodnia, po siedmiu dniach ostrego picia cydru i taniego rieslinga z Oślizgłym Tedem, starym kapitanem, poławiaczem homarów. (?) w rodzinie po kądzieli trzecie oko miała też moja babcia, która wróżyła z fusów parzonej po turecku kawy i przepowiedziała, że z brzucha mojej mamy wylezą kiedyś robaki, i rzeczywiście, tak się mniej więcej stało.
Podążamy wraz z bohaterem po najważniejszych momentach życia, poznajemy także historię rodziny Aljaza. Opowiadacz prowadzi nas po swych kolejnych wizjach, dzięki czemu widzimy, jak Harry, ojciec przewodnika rzecznego jako kilkuletni chłopiec grzebie swego tatę, jak wiele lat później poznaje w Trieście Sonję, matkę Aljaza. Dowiadujemy się o dzieciństwie bohatera, o jego głuchocie, i wydarzeniach, które doprowadziły go po wielu latach na brzeg rzeki. Każda z historii odsyła nas do kolejnej i dodaje fragment pozwalający do stworzenia jednolitego obrazu dzikiej i przepełnionej bólem Tasmanii.

Bez wątpienia Flanagan wie, jak powinno się budować napięcie w powieści. Jego nieśpieszna narracja potrafi hipnotyzować niczym delikatny nurt rzeki Franklin, by za chwilę porwać tratwę z czytelnikiem na bystrzynę, gdzie trzeba szybko i umiejętnie lawirować pomiędzy pniami drzew i ostrymi kamieniami, żeby przetrwać podróż. Podobnie jest z lekturą dzieła literackiego tasmańskiego diabła; musimy trwać w ciągłym skupieniu, bo w przeciwnym razie wartki nurt narracji wyrzuci nas z łodzi i utopi.

Kolejne spotkanie z prozą Flanagana muszę uznać za udane. Kończąc Śmierć przewodnika rzecznego poczułam, że dowiedziałam się czegoś więcej o życiu i o sobie. Dlatego właśnie sięgamy po ambitną literaturę, żeby zobaczyć świat zupełnie innymi oczami niż nasze i otworzyć się na tę inność. Wyprawa wzdłuż rzeki przypomina podróż w głąb siebie i pozwala poznać te zakamarki naszej psychiki, które normalnie zostają poza zasięgiem naszego wzroku. Flanagan zabiera nas dokładnie w taką podróż, jeśli popłyniemy wraz z nim, może i nam otworzy się trzecie oko. Gorąco polecam.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

subiektywnik literacki

ilość recenzji:29

brak oceny 24-08-2017 00:52

Pierwsza powieść Richarda Flanagana "Śmierć przewodnika rzecznego" była też pierwszą, którą dane było mi przeczytać. Cały zamysł jest dosyć stereotypowy. Mamy umierającą osobę i wizje, które jawią jej się przed oczami w ostatnich minutach życia. Kto z nas nie słyszał takiego zdania: "gdy umierał, całe życie przeleciało mu przed oczami"... ? Ale u Flanagana te wizje to prawie 350 stron. W powieści odwiedzamy razem z umierającym Aljazem Tasmanię, Australię, Słowenię i Włochy. Poznajemy historie jego przodków, jego najbliższych, razem z nim poznajemy sekrety, które ludzie ukrywali przed nim przez lata. Książka jest drogą bohatera do pogodzenia się ze śmiercią i z decyzjami podjętymi za życia. Z upływem książki wizje Aljaza maja coraz mniej sensu, zarówno jemu, jak i nam coraz trudniej jest nadążać nad "odpływającym" umysłem bohatera.... "Śmierć przewodnika rzecznego" może być bardzo ciekawą książką dla fanów skomplikowanego i bardzo rozbudowanego języka, jakim posługuje się Flanagan. Być może, tak jak było to w moim przypadku, nie jest to idealna pierwsza książka tego autora. Jest ciężko i wielowymiarowo. To wymagająca książka - uwaga ! Możecie nieźle się zmęczyć ! :)

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Iwona

ilość recenzji:1

brak oceny 23-08-2017 09:39

Są książki, które czyta się długo i są trudne, a mimo to nas zachwycają. To właśnie do takich książek z całą pewnością można zaliczyć Śmierć przewodnika rzecznego autorstwa Richarda Flanagana. W tej powieści życie przewodnika rzecznego Alijaza Cosiniego łączy się z brutalnymi i zarazem porywającymi dziejami Tasmanii. http://www.czytajac.pl/2017/08/smierc-przewodnika-rzecznego-richard-flanagan/

Czy recenzja była pomocna?

Magdalena Borkowska

ilość recenzji:326

brak oceny 31-07-2017 10:13

Bardzo przejmująca, by nie powiedzieć przygnębiająca, opowieść o stracie, ucieczce, poczuciu beznadziei i odwiecznej życiowej klęski w miejscu na klęskę skazanym, tj. Tasmanii. Aljaz, potomek Aborygenów i skazańca, pierwszych, najstarszych mieszkańców Ziemi van Diemena, którego rodzina skrzętnie te fakty ukrywa, przed laty przewodnik rzeczny, właśnie się topi. Moment śmierci przywołuje wizje, w których Aljaz dokonuje rozrachunku nie tylko ze swoim nieudanym życiem i ostatnim spływem po rzece Franklin, ale poznaje ciężkie, traumatyczne, bolesne losy swych przodków. Dla części z nich Tasmania miała być wybawieniem, dla niektórych więzieniem, dla innych była odebraną ojczyzną. W skomplikowanej historii Tasmanii, która wyrwana rdzennym mieszkańcom, rozpoczęła swój żywot jako brytyjska kolonia karna, odbijają się skomplikowane losy jej mieszkańców oraz głównego bohatera, który przez lata nie potrafił odnaleźć własnej tożsamości i siebie samego. Powieść Flanagana z zachwycającą narracją to opowieść straszna i piękna, przerażająca i zachwycająca, brutalna i czuła. Wielka szkoda, że trafia do nas po prawie 25 latach od powstania. Flanagan to niewątpliwie współczesny król prozy australijskiej.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Bookendorfina

ilość recenzji:1545

brak oceny 30-07-2017 06:47

"...wiemy o sobie o wiele więcej niż to, do czego zwykle mamy ochotę się przyznać, chyba że w chwilach wielkich prawd w naszym życiu, w miłości i nienawiści, w momencie narodzin i śmierci."

Cytat, który ciekawie ustawił ster odbioru powieści, pojawił się już na osiemnastej stronie, z zaangażowaniem i fascynacją podążałam w wytyczonym przez niego intrygującym kierunkiem. Aljaz Cosini, trzydziestosześcioletni mężczyzna, po wielu latach zawieszenia w zawodzie przewodnika rzecznego, decyduje się pokierować grupą turystów w ramach niebezpiecznego spływu po tasmańskiej rzece Franklin. Dochodzi do nieszczęścia, członek wyprawy wpada do burzliwego nurtu wody, Aljaz rzuca się na pomoc, lecz sam zaklinuje się między skałami pod powierzchnią wody, zaczyna tonąć, coraz mocniej zanurza się też w ciąg rozlicznych migawek podsuwanych przez własną pamięć.

Piękna tasmańska opowieść, na granicy życia i śmierci, w tych ułamkach chwil, kiedy obraz całego życia przewija się głównemu bohaterowi przed oczyma, w tym także tajemniczego i wstydliwego, ale jakże barwnego i zaskakującego dziedzictwa. Przywoływanie różnorodnych odcieni wspomnień, portretów bliskich osób, obrazów znaczących wydarzeń, niezapomnianych miejsc, symbolicznych przedmiotów, istotnych gestów i słów. Rachunek jakości minionych lat, rozgrzeszenie z tego, co nie było właściwe, gorycz tego, jak wiele nie będzie dane już przeżyć. Ale i pozostawienie bolesnego żalu za sobą, w pewien sposób pogodzenie z tym, co nieuniknione, z zakończeniem podróży na tym świecie, wdzięczność, że jednak można było przez jakiś czas kolekcjonować doświadczenia życiowe, poznawać ludzi, zachwycać się światem, poznawać samego siebie, ale przede wszystkim odczuwać rozmaite emocje, czuć puls serca i bieg myśli.

Wrażenie robi elegancki i malowniczy styl narracji, poetyckie dobieranie słów, lekkość w kreśleniu przekonujących i sugestywnych odwzorowań, przywoływania wzruszających urywków ludzkich losów nasączonych smutnymi i radosnymi kolorami. Z ogromną przyjemnością delektujemy się powieścią, przemawia do nas, wrażliwie uruchamia wyobraźnię, osadza w refleksyjnym klimacie, z którego nie chcemy przez dłuższy czas wychodzić. Autor umiejętnie dozuje napięcie, podkreśla przyspieszonym rytmem dramaturgię kluczowych wydarzeń, frapująco prowadzi czytelnika po przywoływanych wspomnieniach i odniesieniach, opisuje nie tylko jednostkową historię, ale i walkę o przetrwanie podszytą szacunkiem wobec potęgi natury. Książka niełatwa, nie na szybkie przerzucanie kartek, a na delektowanie się każdym rozdziałem, wymagająca uwagi i skupienia, ale dzięki temu niezwykle wciągająca, mocno wiarygodna, bezsprzecznie wartościowa.

...

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Robert Woźniak

ilość recenzji:1001

brak oceny 27-07-2017 10:45

Długo zbierałem się w sobie, aby napisać coś sensownego o tej książce, która wywołuje takie emocje. Przynajmniej według mnie, jest to niesamowicie poruszająca i trudna w odbiorze lektura. Zasługa to zapewne i pisarza i historii, którą nam przedstawił. Bo Flanagan to klasa sama w sobie. Dodatkowo jego dzieła nie były zbytnio znane w naszym kraju, albo wcale. Na szczęście to się zmieniło. Kolejna jego powieść i znowu mam kłopot z interpretacją. Bo tej publikacji nie można zaszufladkować jako dobrego czytadła. Ale zacznę może od początku.

Jest takie powiedziane, że w ostatnim momencie życia, albo w realnym zagrożeniu przed oczami przesuwa się cały nasz żywot. Chwile dobre, szczęśliwe, te złe i takie których nie chcemy pamiętać.
To właśnie przydarza się pewnemu przewodnikowi rzecznemu, który uwięziony w nurcie rwącej rzeki, nie mając nadziei na ratunek, zaczyna doświadczać całego spektrum swoich doświadczeń. Od czasu swoich narodzin, po czasy kiedy już dorosły nieraz musiał się zmagać z przeciwnościami losu. Wizje te próbuje zrozumieć, poukładać je w sensowną całość, a jednocześnie kurczowo chwyta się tych-jak mniema ostatnich chwil.

Niezwykła książka, która głęboko zapada w pamięci i niezwykle trudno opisać ją w paru słowach. Rwący nurt rzeki, to prawdę mówiąc alegoria życia każdego z nas. Raz łagodne, raz niebezpieczne, ale zawsze pełne emocji.
Pisarz ten niezwykle ciekawie przedstawia swoją opowieść. Doskonale operuje słowem i jego historia od razu trafia do czytelnika. Doskonałe dzieło, które warto przeczytać.

Czy recenzja była pomocna?

Beata Igielska

ilość recenzji:1

brak oceny 13-07-2017 10:39

Hasło Richard Flanagan to dla mnie gwarancja udanej, chociaż niełatwej lektury. Tak jest od wydania w Polsce ?Ścieżek Północy? ? powieści, która wzbudziła w czytelnikach różne emocje, a w moim odczuciu jest arcydziełem.

?Śmierć przewodnika rzecznego? na pewno nie jest książką lekką, łatwą i przyjemną. I może właśnie dlatego pozostaje na długo w pamięci odbiorcy.
Okładkowy napis głosi, że to proza ?straszna, brutalna, tragiczna i piękna?. Jest to trafna puenta i zachęta dla tych, którzy lubią mierzyć się z literaturą.

Głównym bohaterem powieści jest Aljaz Bosini, wycofujący się z zawodu organizator i przewodnik niebezpiecznych spływów.
Tasmańska rzeka Franklin przyciąga amatorów mocnych wrażeń, którzy najczęściej nie mają pojęcia o czyhających na nich wodnych pułapkach. Zblazowani biznesmeni, księgowi, prawnicy, lekarze chcą przeżyć wielką przygodę, by móc pochwalić się nią przed znajomymi.
Tacy ludzie to dla rzecznych przewodników prawdziwe utrapienie, ale i gwarancja szybkiego zarobku. Właśnie dlatego Aljaz decyduje się na poprowadzenie ostatniej wyprawy, która nie tylko dla niego okazuje się tragicznym wydarzeniem.

Główny bohater, chcąc ratować jednego z turystów, sam wpada do wody i zostaje porwany przez wartki nurt. Zakleszczony w miejscu, z którego nie może się wydostać, wspomina swoje dzieciństwo, młodość i poszczególne etapy dojrzałego życia.
Wiele miejsca poświęca także swoim przodkom, którzy kryją różne tajemnice.

Retrospekcje nie układają się w linearnie płynącą opowieść. Z różnych obrazów, strzępków i niedopowiedzeń czytelnik sam musi ułożyć logiczną całość.
Utrudnia to dwutorowo płynąca narracja ? raz opowiadaczem staje się Aljaz, innym razem tę rolę przejmuje narrator wszechwiedzący.
Kolejną trudnością jest przenikanie się rzeczywistości z sennymi majakami i wizjami, jakie pojawiają się przed oczyma cierpiącego przewodnika. W pewnym momencie on sam przestaje odróżniać jawę od snu.

Powieść Flanagana to nie tylko burzliwe losy tytułowego bohatera i jego rodziny. To również poruszająca historia Tasmanii, miejsca zamieszkiwanego przez tubylców i potomków skazańców. Do bycia praprawnukiem byłych więźniów nikt nie chce się przyznawać, podobnie jak do mieszanych korzeni, gdyż nawet w XX wieku obecność aborygeńskiej krwi w żyłach białych ludzi jest powodem do dyskryminacji i niewybrednych żartów.

Śledzenie dziejów bohaterów ?Śmierci przewodnika rzecznego? było dla mnie czytelniczą przygodą. Pasjonujące okazały się i bieżące wydarzenia, i retrospekcje. Jedne i drugie trzymają w ogromnym napięciu i przyciągają z magiczną siłą.

Wielkim plusem jest też styl i język powieści. Flanagan jawi się tu jako mistrz i wirtuoz słowa, który pisze barwnie, żywiołowo i niezwykle plastycznie.
Sporo zdań to wielokrotnie złożone frazy, które wymagają skupienia, jednak warto się z nimi zmierzyć, bo odwdzięczają się jedynym w swoim rodzaju klimatem, którym można upajać się naj najlepszym winem.

Polecam wszystkim, którzy szukają w literaturze czegoś więcej niż tylko lekkiej rozrywki.
BEATA IGIELSKA

Czy recenzja była pomocna?

Michał Lipka

ilość recenzji:1989

brak oceny 8-07-2017 14:52

RZEKA ŻYCIA

Zawsze trudno jest pisać o dziełach największych. Niby człowiek ma w głowie mnóstwo myśli i wrażeń, wniosków wyciągniętych z obcowaniem z nimi i emocji, jakie przepełniają jego serce, ale kiedy zaczyna spisywać to, co ma w głowie, wszystko wydaje się takie błahe, takie nieważne, nijakie. Mam tak w przypadku ?Śmierci przewodnika rzecznego?, debiutanckiej powieści Flanagana, która po 23 latach pojawiła się wreszcie na naszym rynku. Autor w końcu powiedział wszystko, stworzył przepiękne, ambitne i wielkie dzieło, którego nie trzeba bronić ani rekomendować. Ale jednak spróbuję dodać coś od siebie, bo ta porywająca afirmacja życia nawet w najbardziej bezsensownej zdawałoby się odmianie, wciągnęła mnie tak, jak rzeka wciągnęła głównego bohatera i poruszyła, jak rzadko coś.

Głównym bohaterem powieści jest dobiegający czterdziestki przewodnik rzeczny, który przez lata prowadził spływy na zdradliwej tasmańskiej rzece. Wiek już jednak nie ten, wszystko się zmieniło, ale Aljaz Cosini decyduje się na prośbę szefa raz jeszcze zająć się podobną przeprawą. I wtedy dochodzi do tragedii, jakiej boją się wszyscy przewodnicy rzeczni. Uczestnik spływu wpada do wody, a Aljaz, który rzuca się mu na ratunek, zostaje porwany przez prąd. Jego nogi zaklinowują się w szczelinie, a jemu samemu nie zostaje już nic innego, jak czekać na nadciągającą śmierć. I wtedy doznaje wizji. Całe życie przelatuje mu przed oczami, nawet rzeczy, których nie mógł pamiętać czy widzieć, a ona sam zanurza się w ich nurcie, chwytając się resztek swojej egzystencji, starając się znaleźć sens w symbolicznych scenach, które nic mu nie mówią i poznając losy swoich przodków oraz samej Tasmanii?

Chuck Palahniuk w jednym ze swoich esejów poświęconych pisarstwu napisał, że najlepszym sposobem na wywołanie w czytelniku emocji, napięcia i lęku o bohatera jest wrzucenie postaci pod wodę i zmuszenie by się topiła. Niby prosty zabieg, a zawsze się sprawdza. Ale Flanagan nie poszedł w tę stronę. Zrobił coś większego, wykorzystał nadciągającą śmierć jako pretekst do zderzenia jej z prozą życia. Rzeka, która niesie tragiczny koniec (ale czy mamy pewność, że on rzeczywiście nastąpi?), niesie także wspomnienia ? niesie samo życie. Jego sedno, najważniejsze chwile, które określają Aljaza, jego znaczenie na tym świecie i we własnym kraju, którego dzieje poznajemy przez pryzmat rodziny bohatera. Co za tym idzie, przed naszymi oczami otwiera się okrutny, ale fascynujący świat, w którym prawie nic nie jest powiedziane wprost, ale za to wszystko powiedziane jest w sposób bardzo piękny.

To jak Flanagan opisuje miejsca, rzeczy, jak słownie operuje światłocieniem, sprawia, że czytając jego powieści mam wrażenie, jakbym oglądał arcydzieła mistrzów pędzla. Widzę to, co on chce mi pokazać. Czuję te emocje, smaki i zapachy. A przecież tak wiele autor zostawia wyobraźni do dopowiedzenia, nie jest przecież dosłowny, chociaż ze szczegółami opisuje miejsca i scenerie. Styl, jakim operuje, jest przepiękny. Gęsty to określenie, które oddaje go najlepiej. Ale nie ciężki, choć zarazem wymagający od czytelnika. Nie da się tego jednoznacznie ubrać w słowa, trzeba więc przekonać się o tym osobiście. A warto to zrobić, bo Flanagan to zdecydowanie jeden z najlepszych i najwybitniejszych żyjących autorów, a jego powieści śmiało mogę postawić obok dokonań takich gigantów, jak Philip Roth czy John Irving. Za ich bogactwo, za ich piękno, za ich pełnię, za przekonujące, krwiste postacie, szczerość i mistrzowskie operowanie słowami. Dlatego polecam bardzo, bardzo gorąco.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?