"Smutek przypomina długą, krętą dolinę, gdzie za każdym zakrętem może ukazać się zupełnie inny krajobraz"
Jak dotąd nie zdarzyło mi się jeszcze obcować z prozą równie dojrzałą, przystępną i ekspresyjną zarazem, nacechowaną tak przenikliwą głębią, jak i wzruszającą prostotą, pełną tak naturalnej i niewymuszonej wrażliwości, jak proza C.S. Lewisa. Za każdym razem zdumiewa mnie i zachwyca to fenomenalne połączenie bezpretensjonalnej szczerości, głębokiego humanizmu wyrażającego się w pięknie uczuć i autentyzmie emocji oraz nadzwyczajnej erudycji przejawiającej się w lekkości i precyzji artykułowania myśli.
Nie inaczej jawi się nam "Smutek". Na dzieło to składają się zapiski prowadzone przez pogrążonego w bólu Lewisa po śmierci ukochanej żony Joy Gresham, która przegrała walkę z rakiem. Stanowią one poruszające studium żałoby, pisane jako obrona przed ostatecznym załamaniem i próba uchwycenia sensu tego, co go spotkało, zrozumienia istoty życia, w którym jesteśmy skazani na odczuwanie żalu i cierpienia.
Refleksje zawarte w "Smutku" to naładowany emocjami, porażający siłą wyrazu obraz wewnętrznej walki Lewisa, jaką toczył głównie z własnym zwątpieniem w Bożą miłość. On, dotychczas tak ufny i silny w wierze, manifestujący swoją chrześcijańską radość i poczucie jedności z Bogiem, nie wstydzi się przyznać do swego upadku. Z wielką pokorą ukazuje swoją słabość, obnaża duszę przyznając się do szukania po omacku wsparcia, pocieszenia i zrozumienia potrzebnego do zaakceptowania Bożych wyroków.
Udręka Lewisa uświadamia, że żałoba to nie konkretny stan dający się łatwo zobrazować, ale długotrwały proces, w którym każdego dnia pojawia się nowy element cierpienia lub też powraca boleść już raz przeżyta. Jego smutek to dławiące poczucie osamotnienia i wyobcowania; to apatia utwierdzająca w przekonaniu, że nic nie jest warte zainteresowania i zachodu; to paraliżująca obawa, że wspomnienie ukochanej rozmyje się w jego pamięci lub też on sam zmieni ją w wyselekcjonowany zlepek wspomnień nie mający wiele wspólnego z jej rzeczywistym obrazem.
Śmierć żony zachwiała fundamentami wiary Lewisa. Obawy budziła w nim nie tyle utrata wiary jako takiej, lecz tego, że uwierzy w skrzywiony obraz Boga szczędzącego ludziom Swej miłości. Przyznaje się do odczuwania wobec Niego nienawiści, którą jednak traktuje jako chwilową ulgę w cierpieniu, nie jako stan permanentny. W początkowej fazie żałoby zastanawia się nad siłą swej wiary, uważa Boga za "kosmicznego sadystę", który skazuje człowieka na ból. Jednak z biegiem czasu uświadamia sobie, że jest On raczej lekarzem leczącym cierpieniem, które otwiera oczy na prawdę i pozwala poznać wartość i jakość swojej wiary.
Ta przemiana doskonale obrazuje udrękę człowieka nie mogącego pogodzić się z faktem, że jedyne, co można zrobić z cierpieniem, to znosić je; człowieka poszukującego środka, który sprawi, że ból przestanie być bólem. I trzeba znaleźć go samemu: "Nie mówcie, że religia daje pociechę, bo zacznę podejrzewać, że nic nie rozumiecie."
Jednak "Smutek" to nie tylko próba zmierzenia się z emocjonalnym paraliżem wywołanym utratą bliskiej osoby, lecz także świadectwo zwycięstwa nad nim. Nieoczekiwanie dla samego siebie Lewis zauważa, że im mniej opłakuje Joy, tym wydaje mu się bliższa, a gdy smutek znika - pamięta ją lepiej. Początkowo czuje się winny, że nie pielęgnuje w sobie cierpienia, ale stopniowo odzyskuje nadzieję, znajduje ukojenie, godzi się z Bogiem. Zaczyna postrzegać śmierć jako kolejny etap życia - zarówno jeśli chodzi o Joy, jak i jego samego.
"Smutek" to niezwykła książka. Nie jest łatwo poddać własną duszę pogrążoną w żałobie tak precyzyjnej i drobiazgowej analizie unikając przy tym oskarżeń o bezduszność, wyrachowanie i chłód emocjonalny. Lewis stworzył bardzo osobisty, przesiąknięty subtelną głębią zapis stanu duszy ogarniętej pustką, żalem i cierpieniem, rozpaczliwie poszukującej nadziei, ukojenia, pociechy. I to poszukującej różnymi drogami, nie stroniącej od bluźnierczych myśli, zwątpienia i gniewu skierowanego do Boga. Lewisowi udało się odzyskać utracony spokój, wyjść z ciemnego labiryntu, w jaki wpędziła go śmierć ukochanej; unikając walki ze smutkiem przeżywał każdy jego etap starając się zrozumieć jego znaczenie i sens.
Ta książka jest świadectwem jego wielkiej miłości do Joy i głębi rozpaczy po jej śmierci. To wzruszająca próba odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia, a także literacki odpowiednik wyboistej drogi, której ostatecznym celem jest odzyskanie utraconej nadziei. To również najpiękniejszy wyraz pokory wobec boskich wyroków oraz wiary w Jego miłosierdzie.
"Smutek" nie powinien być traktowany jako poradnik, który udzieli Wam prostych odpowiedzi i przyniesie łatwe pocieszenie. Jest zapisem osobistej żałoby i zwycięstwa nad nią - i tak też należy do niego podchodzić. Tę drogę każdy musi przejść sam, jednak "Smutek", dzięki swojej niezwykłej empatii i dojrzałości, może oświetlić ciemny tunel naszego cierpienia.