Książką, która mnie ostatnio mocno zaskoczyła, była "So close" - powieść Sylvii Day, autorki bestsellerowej, kultowej wręcz serii "Crossfire".
"Dotyk Crossa" i pozostałe tomy to chyba pierwsze erotyki, jakie czytałam, a kto je zna, ten wie, co tam się działo. Dramy, plot twisty, rozstania i powroty i masa, masa innych rzeczy, które pamiętam do tej pory, choć minęło parę lat.
Kiedy więc zobaczyłam nadchodzącą premierę kolejnej książki autorki, spodziewałam się czegoś podobnego, a otrzymałam coś zupełnie innego.
Innego, a jednak równie dobrego.
"Chyba nie odkupiliśmy swoich grzechów w naszych poprzednich żywotach. Musi być jakiś powód, dla którego karma uznała za właściwe zamknąć nas razem w bezgranicznej miłości, za którą płaci się tak wielką cenę."
Głównym bohaterem jest Kane Black - młody wdowiec z obsesją na punkcie swojej zmarłej żony. Jego dom przypomina mauzoleum, w którym na każdym kroku można spotkać ślad jego miłości, choć nigdy w nim nie była. Kolejne kochanki mężczyzny to jej wierne kopie, ale kiedy spotyka na ulicy kogoś dosłownie identycznego, jego świat ponownie wywraca się do góry nogami. Czy to możliwe, że to naprawdę ona?
"Pomimo ich największych starań, pozostaje nieosiągalny. To wdowiec, który pozostaje głęboko, w pełni żonaty."
Elementem, który wysuwa się na pierwszy plan tej książki, jest obsesja. Obsesja Kanea na punkcie Lily, obsesja Amy na punkcie Kanea, obsesja Aliyah na punkcie firmy.
Obsesja goni obsesję, a dzięki wyjątkowemu stylowi prowadzenia narracji, autorka pozwala nam wejść do głowy kilku bohaterów i poznać ich tok rozumowania, nie do końca jednak zdradzając wszystkie karty.
Perspektywa zmienia się z rozdziału na rozdział, a czytelnik obserwuje ten chaotyczny świat oczami nie tylko Kanea i członków jego rodziny, ale też charyzmatycznego majordomusa i samej Lily.
Tylko czy Lily to naprawdę Lily?
Czemu zwraca się do Kanea?
Czemu mówi o sobie w trzeciej osobie?
Moje teorie spiskowe miały podczas czytania swoje teorie spiskowe.
Kiedy już myślałam, że coś wiem, zaraz pojawiało się coś, co całkowicie przekreślało poprzednie ustalenia i nadawało nowy kierunek moim podejrzeniom.
"Wydaje mi się niemożliwe, że znalazłam się tutaj, w domu, który wygląda na moje najgłębsze pragnienie, ale nim nie jest, z mężem, który wygląda jak moja miłość, ale nią nie jest."
Dawno nic mnie tak nie wciągnęło, jak ta książka. Dosłownie pochłonęłam ją na raz, pragnąć odkryć, co jeszcze autorka wymyśliła.
Jest to pierwszy tom dylogii, ale na szczęście kilka wątków się rozwiąże, nie zostaniecie z poczuciem pustki na koniec i choć z niecierpliwością będę czekać na kontynuację, to zakończenie mi się spodobało.
Książka jest też dość poetycko napisana, ma świetny, mroczny, pełen napięcia klimat, a dzięki takiemu wchodzeniu w umysły różnych bohaterów, miałam wrażenie, że jestem tam wśród nich, że podzielam ich emocje, strach, dezorientację i niepewność.
Jestem pod wrażeniem tego, jak autorka namieszała mi w głowie i zdecydowanie kocham ten stan!
Aktualnie najbardziej ciekawi mnie postać Amy, choć czuję, że pozostali członkowie tej patchworkowej rodziny i sama Lily też mają jeszcze wiele do powiedzenia.
A wracając do "Crossfire", Gideon również się tu pojawi! Jeśli więc tęskniliście za nim i Evą, będziecie mogli podejrzeć, co nowego u nich.
Jak wspomniałam, ta książka różni się od poprzedniej serii, nie ma aż tak erotycznego zabarwienia, choć jak już coś takiego się pojawia, to jest dość intensywnie. Jestem jednak zachwycona, że całkiem inne tematy grają tu pierwsze skrzypce, mimo że miłość i jej skutki są tu mocno obecne.
Kocham cię. Słowa się nie zmieniają, ale moje uczucia tak. Z każdą minutą kocham cię bardziej. Kocham cię teraz bardziej niż dziś rano czy wczoraj."
Duży plus za klimat thrillera, bo właśnie ten gatunek najlepiej pasuje mi do "So close" i mam nadzieję, że w drugim tomie zostanie to utrzymane.
Bardzo, bardzo polecam, jeśli szukacie czegoś, co pochłonie Was bez reszty! 9/10
Opinia bierze udział w konkursie