Z Laurą miałam do czynienia kilka lat temu i muszę przyznać, że pamiętam to wyjątkowo dobrze. Niestety nie za sprawą tego, jak świetnie było, wręcz przeciwnie. To była nieudana i męcząca konfrontacja z piórem tejże pisarki. Tylko że ja jestem typem, który nie skreśla po pierwszym razie. Lubię dawać szanse, ale za jakiś czas. I tak też stało się w tym wypadku. Pomyślałam: czemu nie? Opis brzmiał ciekawie, a fakt, że "Spalona słońcem" jest z gatunku literatury pięknej powodował, że podnosiło to moją poprzeczkę gdyż z doświadczenia wiem, że to rodzaj, przy którym muszę się skupić i dać trochę od siebie.
Kobieta i mężczyzna. Spotykają się przypadkiem w lokalnym barze w miasteczku Belleville. Zarówno ona, jak i on twierdzą, że są tu przejazdem, ale co ciekawe żadne nie zamierza wyjechać. Trwają, więc obok siebie. Obserwując, słuchając i zbliżając się do siebie.
Adam nie umie oprzeć się zdystansowanej, wręcz chłodnej, ale i opanowanej kobiecie, która skrywa niejedną tajemnicę. Polly nie wyobraża sobie by odejść zostawiając tego mężczyznę. Czuje, że jest jej potrzebny i chce by towarzyszył jej w przyszłości.
Jak się okazuje oboje coś ukrywają, a im więcej czasu mija, tym więcej tajemnic i kłamstw się nawarstwia. W pewnym momencie żadne z nich nie jest w stanie się wycofać, wyjaśnić dlaczego postąpiło tak, a nie inaczej. Ani Adam, ani Polly nie potrafią odplątać sieci, jaką utkali. Do tego wszystkiego okolicą wstrząsa tragiczna wieść, która powinna coś ruszyć.
Ktoś musi się w końcu złamać, tylko kto? I czy w ogóle ktoś wyjawi prawdę?
Pewnie tak jak mi wydaje Wam się, że ten opis jest tajemniczy i daje duże pole do popisu dla autorki. I owszem tak jest. Niestety w dalszym ciągu nie czuję żadnego uczucia do warsztatu Lippman. I co najgorsze nawet nie potrafię jej znielubić, bo jest dla mnie neutralna. Jedyne co towarzyszyło mi podczas czytania jej zarówno pierwszej, jak i drugiej powieści to nuda. Książki były przeze mnie męczone i praktycznie odliczałam strony do końca. Zrobiłam to tylko dlatego, że nie lubię zostawiać nieprzeczytanych powieści. Tu wciąż liczyłam, że moze chociaż końcówka uratuje "Spaloną słońcem". Niestety przeliczyłam się. Autorka miała pomysł, wplotła retrospekcję, cofanie się w czasie, wspominanie przeszłości... A jednak sama fabuła pociągnęła wszystko na dno. Jeden duży plus należy się za postaci pierwszoplanowe. Stworzona przez Laurę Polly wzbudza uczucia - u mnie te negatywne. I choć Lippman stara się ukazać ją tak byśmy znaleźli wytłumaczenie dla jej zachowania to ja go nie znalazłam. Dla mnie to była bezduszna, bezuczuciowa kobieta, która dobrze wiedziała co i kiedy robi. I taką osobą została do końca. Czy polecam? Nie wiem. Zdaję sobie sprawę, że różni ludzie lubią różne rzeczy, więc na pewno nie zniechęcam. Jest wielu miłośników pióra Laury Lippman i cieszę się z tego, bo każdy na to zasługuje. Ja jednak trzeciej szansy raczej nie dam.
Opinia bierze udział w konkursie