Miłość, dom i rodzina, to moim zdaniem przesłanie, jakie niesie najnowszy cykl Idy Żmiejewskiej- Zawierucha. Cokolwiek, by się nie stało, rodzina i dom dla Kellerówien jest ostoją, nawet wtedy gdy z willi zmienia się on w czynszową kamienicę, zawsze dla nich będzie to dom, do którego chce się wracać, w którym zawsze można szukać rady, pociechy, wsparcia i miłości. Siostry się kłócą, często nie zgadzają się ze sobą, ale kochają tak, że jedna za drugą poszłaby w ogień. Bohaterki, różnią się od siebie charakterem, temperamentem, ale mimo to działają razem, bo przyświeca im wspólny cel. Muszą się odnaleźć w trudnej rzeczywistości, umożliwić sobie godne życie oraz odkryć tożsamość człowieka, który zrujnował ich ojca, a je skazał na niepewny los. Obraz kochającej się rodziny dopełnia babcia Adela, która jest najbarwniejszą postacią w powieści. Harda i niepokorna, a zarazem pełna poczucia humoru, która w obliczu zagrożenia potrafi przeciwstawić się każdemu w obronie wnuczek, by potem dla rozluźnienia uraczyć się kieliszeczkiem koniaku. Najbardziej irytującą postacią wydaje się być ciotka Klara, wiecznie niezadowolona, przestrzegająca konwenansów, z którą dziewczyny bardzo się liczą, jednak gdy zajdzie taka potrzeba, będzie umiała wykazać się niezwykłą przytomnością umysłu i stanąć za rodziną murem. Wszystkie kobiety z rodu Kellerów, skradły jednakowo moje serce i świetnie czułam się w ich towarzystwie. Pomimo że, decyzyjny głos mężczyzn, skutecznie utrudniał im działania, to one miały swoje zdanie i potrafiły je obronić. Każda z nich na swój sposób zyskała moją sympatię, a swoim postępowaniem wywołała podziw i szacunek. Imponował mi sposób, w jaki próbowały się zmierzyć z otaczającą je rzeczywistością, każda po swojemu i na swój sposób. Są tak różne, ale w sytuacjach kryzysowych, zawsze mogą na siebie liczyć, bez względu na wszystko.
Naczytałam się sporo pozytywnych opinii o poprzedniej serii autorki, o tym jak potrafi pięknie pisać, kreować postaci, tworzyć z ogromnym znawstwem tło historyczne, jak pełne życia i dynamiki są jej powieści. Teraz po lekturze Zawieruchy mogę stwierdzić, że mój zachwyt nad tą serią nie ma granic. Książki są perfekcyjnie dopracowane, nie ma w nich najmniejszych niedociągnięć, do których mogłabym się przyczepić. Satysfakcja po ich lekturze przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Jestem pozytywnie zaskoczona i wiem, że żadna z wcześniejszych opinii czytelników nie była przesadzona. Rzadko mi się zdarza, że do przeczytanej książki nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń, a wprost przeciwnie z każdą przeczytaną stroną wzrastał mój podziw dla umiejętności autorki. Wszystko mi się niesamowicie w tej historii podobało. Kreacja postaci, świetne tło historyczne, realistycznie przedstawiona rzeczywistość tamtych czasów, niezwykle piękny i plastyczny język. ?Zawierucha? to niesamowita opowieść o kobietach, pozbawionych opieki mężczyzny, w czasach, gdy świat powoli ogarniało szaleństwo wojny. Po przełamaniu przez Niemców i Austriaków frontu pod Lublinem armia carska zaczęła wycofywać się na całej linii. Różne były szlaki wiodące na wschód, wszędzie zaś towarzyszyła temu określona dramaturgia zdarzeń. Rosjanie uciekają w popłochu i pociągają za sobą Polaków, których skłaniają do opuszczenia swych ziem, strasząc Niemcami, albo za próby czynnego oporu zsyłają na Sybir
Drogi sióstr, które od zawsze były razem nagle się rozchodzą. Nie wiedzą, czy dane im będzie jeszcze się kiedykolwiek spotkać. Zosia działająca w konspiracji zostaje aresztowana i rusza pociągiem wypełnionym po brzegi wraz z innymi towarzyszkami niewoli na wschód. Julia nieprzytomnie zakochana w Andrzeju synu właściciela ziemskiego, zamiast życia w luksusie i spokoju, o czym zawsze marzyła, zostaje wraz z całą rodziną męża zmuszona do opuszczenia majątku i wyruszenia ku nieznanemu na wschód. Nina w odmiennym stanie czeka z niepokojem na wieści od męża walczącego na froncie wschodnim. Babcia Adela, ciotka Klara i najmłodsza Paulina, która zdążyła już wszystkich zaskoczyć, swoją dojrzałością nie mają pojęcia, co będzie dalej. Wiedzą jedynie, kto doprowadził do bankructwa ich dobrze prosperującej fabryki i samobójstwa Maksymiliana. Sprawił, że w jednej chwili straciły majątek, przyjaciół i wielbicieli. Zdają sobie doskonale sprawę z tego, że ta wiedza na niewiele im może się zdać, bo w ogólnym zamieszaniu ów człowiek łatwo wywinie się od odpowiedzialności, a dorobek życia ich rodziny, spokojnie wywiezie na wschód.
Wojna wystawiła siostry na próbę, z której nie wiadomo, czy wyjdą obronną ręką, a dodatkowo jest ktoś, kto pilnuje, żeby tajemnica bankructwa, a potem śmierci ich ojca nie wyszła na jaw. Zakończenie ?Spalonej ziemi? pozwala mi oczekiwać na powrót do świata sióstr Kellerównien, pełnego miłości, wzajemnej akceptacji, szacunku, kurtuazji i wszechobecnych zasad.
Nowy cykl Idy Zmiejewskiej jest moim zdaniem rewelacyjny, wzbudził moje ogromne emocje, momentami rozczulił, a chwilami wywołał uśmiech. Uważam, że to po mistrzowsku napisana historia, której motywem przewodnim są różne odcienie miłości oraz siła rodzinnych więzów. Autorka fantastycznie splotła losy rodziny Kellerów z tym, co działo się w tamtym okresie. Otrzymałam niesamowitą porcję wiedzy historycznej w doskonale napisanej opowieści o ludzkich losach na tle zawieruchy wojennej z nutką romansu i kryminału. ?Zawierucha?, to piękna, intrygująca i trzymająca w napięciu opowieść o sile kobiet w czasach nieustannej niepewności. Ida Żmiejewska, to kolejna polska autorka, której zawdzięczam moją spóźnioną miłość do historii, a ja chcę czytać jak najwięcej tak wspaniałych książek.
Opinia bierze udział w konkursie