Nigdy nie pracowałam w żadnych korporacjach a o realiach w nich panujących słyszałam tylko z opowieści moich znajomych, którzy obowiązkowe 8 godzin pracy, a czasem i 18, spędzali na warszawskim Mordorze. Jak się dowiedziałam, że Pani Kacprzyk, osoba bezpośrednio związana ze światem korporacji, wydaje książkę, od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać i dostać informacje z pierwszej ręki. Zaciekawiło mnie morderstwo w świecie wielkich pieniędzy, wiecznie pracującej machiny napędzanej przez korpoludków. Jak na debiut wyszło dość dobrze, jednak nie obyło się bez niedociągnięć. "Spinka" to kryminał raczej w wersji light, książka dla mało wymagających czytelników, którzy jedyne czego oczekują od książki to odwrócenia uwagi od szarości dnia codziennego. I w tej roli spełnia się doskonale.
Podczas wyjazdu integracyjnego, w ośrodku nad Zalewem Zegrzyńskim, popełnione zostaje morderstwo. Ofiarą jest Wiktor Kamienny prezes warszawskiej placówki belgijskiej korporacji Top Finance. Na miejscu zjawia się aspirant Jasiński wraz z młodą policjantką Darią. Rozpoczyna się
żmudne śledztwo. Wszystko wskazuje na to, że mordercą jest jeden z pracowników firmy. Wraz z powiększającym się materiałem dowodowym pojawia się coraz więcej niewiadomych a tymczasem dochodzi do kolejnego morderstwa. Czy policjantom uda się schwytać mordercę?
Z zasłyszanych opowieści i filmów korporacja kojarzy mi się z nowoczesnym biurem, z zatłoczonym "open space" gdzie setki ludzi jak mróweczki uwijają się jak w ukropie byle tylko osiągnąć jak najlepsze wyniki finansowe. To świat młodych i odważnych , wysportowanych wilków w designerskich ciuchach, którzy dbają nie tylko o własną firmę lecz i o siebie. Korpoludki nie śpią, są ciągle aktywni, jeśli nie w firmie to na siłowni czy w eleganckich, modnych knajpach. Możesz ich spotkać w oldschoolowych barach mlecznych czy jedzących sushi przy obrotowej taśmie. To kobiety w markowych jeansach i szpilkach od Laboutina i mężczyźni w chinosach od Armaniego. Świat korporacji to bogactwo, blichtr i wieczny pośpiech.
Top Finance, nasza książkowa korporacja, nie do końca wpasowała się w moją wizję. Szczerze powiedziawszy firma bardziej pasowała mi na małą rodzinną działalność niż finansowego molocha. Po pierwsze pracowała tam zaledwie garstka ludzi. Po drugiej nie wydawali się oni wilkami biznesu. Po trzecie, która szanująca się korporacja nie posiada sali konferencyjnej czy nawet tak zwanego "pokoju zwierzeń"? W dzisiejszych czasach jest to raczej niewyobrażalne. Zresztą oprócz "open space" siedziba firmy sprawiała wrażenie bardzo "ludzkiej" i przytulnej, co raczej nie pasuje do wizerunku korporacji. Gdzie chrom, sosnowe drewno i beton, tak popularne w dzisiejszych czasach? Troszkę lepiej wyszło autorce opisanie "korpoludków", choć i tutaj są pewne niedociągnięcia. Z pewnością są to ludzie inteligentni i odważni, zdający sobie sprawę z tego, że ich pozycja zależy od wyników finansowych. Jednak proszę państwa, czy jesteście w stanie wskazać choć jedną korporację, której pracownicy notorycznie spóźniają się do pracy, i nikt z tego nie wyciąga konsekwencji? Przecież punktualność jest na jednym z pierwszych miejsc kodeksu korporacyjnego szczura. Kolejną rzeczą jest fakt, że decydując się na pracę w tak stresującym i wymagającym otoczeniu, jednocześnie wypisujesz się z życia prywatnego. Praca staje się twoim drugim domem i często to właśnie w niej spędzasz więcej czasu. Rekompensatą dla takiego stanu rzeczy jest niebotyczna pensja, która ląduje na twoim koncie raz w miesiącu. Skoro nasi bohaterowie byli tak dobrze opłacani to dlaczego problemem dla nich było przeznaczenie kilku tysięcy na zapłacenie za wylicytowane w aukcji charytatywnej przedmioty? Co jak co ale korpoludki raczej nie są skąpe. Mogą wydać kilka stów na drinka w ekskluzywnym klubie ale nie stać ich na kupienie namalowanego przez dziecko z sierocińca obrazka?
Przejdźmy teraz do sylwetek naszych śledczych. Postać Darii odebrałam pozytywnie. Stała ona w kontraście do Jasińskiego, który dał się poznać od jak najgorszej strony. Kiedy jego młoda podopieczna jest inteligentna, ma wyobraźnię i myśli nieszablonowo tak nasz aspirant, pamiętający jeszcze czasy Milicji Obywatelskiej jest totalną skamieliną. A do tego gburowatym homofobem. Nie używa komputera, za nic ma wskazówki Darii, brak mu pomysłowości i chęci do pracy. A do tego jest złodziejem. Przyzwyczajona jestem do szwedzkich kryminałów, gdzie policyjne śledztwo jest drobiazgowe a postaci detektywów ciekawe i oryginalne. Tutaj oryginalności niestety zabrakło i gdyby nie tajemnicze wiadomości i pomysłowa Daria to zagadka pozostałaby nierozwiązana. Aspirant Jasiński jest typowym przykładem człowieka, który tylko czeka na to by przejść na emeryturę, siąść na molo i łowić ryby. Zresztą właśnie w takiej pozycji go poznaliśmy. Jeśli autorka zdecyduje się na kontynuowanie cyklu o policjantach z Serocka to radziłabym wysłać Jasińskiego na "pomostówkę" Przynajmniej nie będę musiała wysłuchiwać jego wątpliwej jakości, szowinistycznych żartów. Na obronę autorki powiem, że tacy ludzie naprawdę się zdarzają i na pewno paru z nich pracuje w polskiej policji. Ten relikt PRL-u jeszcze długo będzie kłuł nas w oczy.
Co do pozostałych bohaterów to ciężko o nich cokolwiek powiedzieć. Powiem szczerze, że nawet świeżo po przeczytaniu książki nie jestem pewna ilu ludzi tak naprawdę pracowało w Top Finance, ani kim tak naprawdę byli. Wiem, że jeden z nich miał żonę, kolejny lubił tańczyć a jeszcze jeden miał problemy z alkoholem i praktycznie cały obóz integracyjny przespał pod ręcznikami u drzwi do sauny. I to wszystko. Choć chciałabym wiedzieć więcej to chyba wiem dlaczego autorka poskąpiła nam szczegółów. Tak naprawdę każdy kto pracuje dla wielkiej korporacji jest osobą anonimową, znane jest tylko jego CV, a i to tylko kadrom i kierownictwu. Tutaj nie ma szans na przyjaźnie, a
nawet jeśli kogoś polubimy to nie możemy mu zaufać. Tak do końca. Korporacja to miejsce kultu pracy i to ona jest najważniejsza no i wyniki, wyniki, wyniki. Jeśli nie ważni są ludzie to po co zadawać sobie trud i tworzyć im jakieś życie prywatne i całą otoczkę z nim związaną? Pracownik korporacji marzy o życiu a nie je ma.
Fabuła książki jest raczej palcem po wodzie pisana, a jej finał zamiast efektu "wow" wywołuje krzywy uśmieszek na ustach. Jednak cały czas miałam gdzieś z tyłu głowy słowa "bądź wyrozumiała" to debiut, daj szansę. I dałam. Biorąc się za tę książkę tak naprawdę nie liczyłam na skomplikowaną zagadkę kryminalną. Chciałam żeby autorka zabrała mnie w nieznany mi świat wielkich pieniędzy i, wysysających z ludzi siły witalne, korporacji. Niestety. Zamiast tego znalazłam się w scenie rodem z książek Agathy Christie, gdzie jest trup, zamknięta grupa ludzi i jeden morderca, którego trzeba znaleźć. I znalazłam. A o korporacjach poczytam sobie gdzie indziej. Może w kolejnej książce Pani Kacprzak? Przecież wiem, że nikt inny, tylko ona, zna się na tym najlepiej. Trzeba tylko znaleźć właściwe słowa i zaprosić czytelników do korporacyjnego raju.
Opinia bierze udział w konkursie