Pióro C.J. Tudor bardzo przypadło mi do gustu już jakiś czas temu i muszę przyznać, że wciąż od czasu do czasu lubię sobie wracać myślami do rewelacyjnego Kredziarza (może pora na reread?). Kiedy więc moim oczom ukazała się okładka nowej pozycji spod pióra autorki, od razu zapragnęłam ją poznać. Tym razem C.J. Tudor zabrała mnie w strefę prawdziwego mroku, z którego nie jest tak łatwo wyjść... Czy ten zbiór opowiadań zasługuje na uwagę? O tym w tej recenzji.
Zaczynając lekturę tej pozycji, nastawiłam się na coś, co może mi się spodobać, ale jednocześnie nie zachwycić za bardzo. Opowiadania nie są moim ulubionym ?rodzajem?, zdecydowanie bardziej wolę takie pełnowartościowe powieści, które zazwyczaj są lepiej rozbudowane i po prostu potrafią mnie wciągnąć bardziej. W przypadku tej książki jednak już od pierwszego opowiadania poczułam się zaintrygowana, a autorka skutecznie podtrzymywała moją uwagę ? na tyle mocno, że chciałam poznawać każde kolejne opowiadanie jak najszybciej.
W zbiorze znajduje się 11 opowiadań, gdzie każde z nich opowiada o czymś zupełnie innym, a jednak łączy je jedno ? poczucie niepokoju, które są w stanie wywołać u czytelnika. Oczywiście, jedne okazały się lepsze, drugie słabsze, jednak i tak ostatecznie ? co zaskakujące dla mnie samej, książkę tę mogę ocenić na naprawdę wysoką ocenę. Nie będę każdego z nich tutaj recenzować, a wspomnę o dwóch, które najmocniej zapadły mi w pamięci i które najbardziej polecam.
Nie jestem Tedem ? to tytuł dość niepozorny, a jednocześnie zawierający w sobie ogromną siłę. To opowiadanie szczególnie zapadło mi w pamięci, ponieważ autorka skupia się w nim na pokusach, które czyhają na nas na każdym kroku i które z dziecinną wręcz łatwością wprowadzają człowieka w prawdziwą paszczę lwa. Tytułowy Ted, który wcale nie jest Tedem, jest poddawany testowi ? od jego wyniku zależy to, jak skończy. Czy da się skusić, czy też pozostanie wytrwały do samego końca? No cóż, odpowiedź znaleźć można tylko w książce.
Zwodniczy blues, który okazał się opowiadaniem dość szokującym i prawdziwie mrożącym krew w żyłach, to drugi tytuł, wart moim zdaniem szczególnej uwagi. W tym przypadku autorka pokusiła się (co za gra słów) o przedstawienie historii mężczyzny, którego miłość do partnerki jest bardzo silna i jest w stanie zrobić wszystko, by ją przy sobie zatrzymać. Więcej nie zdradzam, aczkolwiek ta historia wciąż chodzi mi po głowie.
C.J. Tudor ma bardzo dobre pióro i szczerze mówiąc, zaczynam coraz bardziej lubić ją w takiej typowo horrorowej odsłonie. Myślę, że jest to gatunek, w którym autorka sprawdza się świetnie i nawet śmiem stwierdzić, że ma ona jeszcze wiele na ten temat do zaoferowania. Lektura Spojrzenia w mrok dostarczyła mi wielu emocji, rozluźniła i przede wszystkim ? rozkochała w twórczości autorki na nowo. Pierwsza skończona książka w nowym roku i to tak dobra! Nie mogło być lepiej.
Jeżeli chętnie sięgacie po literaturę grozy i dodatkowo lubicie krótsze formy, to koniecznie zapoznajcie się z tym tytułem ? nie pożałujecie.
Opinia bierze udział w konkursie