?Oto więc wreszcie nadszedł czas spotkania od dawna wzbudzającego lęk, od dawna wyczekiwanego. Ludzkość miała podjąć swego pierwszego gościa z gwiazd.?
Komfortowo czułam się w przygodzie czytelniczej, uwiodła prostotą konstrukcji fabuły, czasami wręcz uroczą naiwnością, aby jak najwięcej przestrzeni pozostawić na dywagacje czytelnika. Z każdym rozdziałem wzmagała się tajemniczość dziwnego obcego obiektu pojawiającego się w Układzie Słonecznym. Podobało mi się penetrowanie krok po kroku czegoś niesamowitego, jakby z góry do przewidzenia od strony bogactwa wydźwięku incydentów, jednak w specyficznej surowości scenariusza zdarzeń. Arthur C. Clarke zaskakiwał propozycjami domysłów i przypuszczeń. Ukazał ludzkość od przeciętnej strony, bez zbędnych udziwnień, za to w atrakcyjnym kosmicznym klimacie. Nie ma znaczenia w jakim wieku, roczniku czytelnika lub dacie w kalendarzu, sięgniemy po historię, jest uniwersalna, przy odpowiednim podejściu, wolnym od zagęszczonych naukowych dywagacji i skomplikowanej intrygi, spodoba się każdemu.
Człowiek stopniowo wytrwale oswajał planety, a przecież to dopiero koniec lat dwudziestych dwudziestego drugiego wieku. Zasiedlił już Merkurego, Księżyc, Marsa, Ganimedesa, Tytana i Trytona. Po tym jak pół wieku wcześniej meteoryt zniszczył Europę, serce światowej sztuki, historii i nauki, wyrzekł się bezbronności, zintensyfikował prace nad uważną obserwacją nieba i stworzeniem zapory obronnej Ziemi. Lecz kiedy niezwykły obiekt 31/439, o średnicy czterdziestu kilometrów, poruszający się z wyjątkową prędkością, pojawił się w zasięgu sztucznych oczów astronomicznych obserwatoriów, stanowiąc bezpośrednie zagrożenie, natychmiast wywołał implikacje naukowe, odkrywcze i polityczne. Należało go starannie zbadać, ale czasu było niewiele. Misję powierzono statkowi ?Śmiałek? dowodzonemu przez komandora Williama Nortona.
Autor znakomicie poradził sobie nie tylko z wytworzeniem szczególnej kosmicznej atmosfery, ale również pogłębianiem sekretów obcego obiektu obdarowanego nazwą ?Rama?. Czy faktycznie był to wytwór pozbawiony życia, kontroli i działania sił naturalnych? Fenomenalne zakończenie, idealnie wpasowało się w przebieg historii, milionowe jednostki czasu, nieskończone przestrzenie podróży. Gwiazdy dla ludzkości już nigdy nie były takie jak przedtem. Książka na jeden wieczór czytelniczy, szalenie przejrzysta, lecz skrywająca sekrety oparte na interesującym gdybaniu, nie science a fiction, zdecydowanie warto uwzględnić w planach. Za miesiąc rebisowa premiera drugiego tomu, od razu po niego sięgnę, ciekawa jestem, czy równie mocno wciągnie.
Opinia bierze udział w konkursie