"Kiedyś mówiłem mamie, że chcę zostać królem albo rycerzem, że chcę zmienić świat na lepsze. Dążyć do jakiegoś celu, pomagać innym. Że chcę inspirować innych, żeby szli za mną, mówić im: "Chodźcie, tam jest lepszy świat". Oczywiście nie użyłem tych słów, byłem jeszcze dzieckiem. Teraz witam w prawdziwym świecie, w którym mydlane bańki dziecięcych marzeń pękają na ostrych kolcach rzeczywistości."
Dajecie drugą szansę autorowi, który debiutując nie zawładnął Waszego serca?
"Spowiedź Abysalu" według mnie jest dość specyficzna. Mamy elementy fantasy, jak na przykład elfy, nazwy, które dla czytelnika nie lubującego się tym gatunku mogą być "dziwne". Autor też nie pieścił się przy opisach tortur, które główny bohater, Gort, stosował wobec swoich ofiar. Dostawał zlecenie i musiał je wykonać. Taki zawód kata.
I faktycznie jest dość ostro. Krew się leje, skóra rozcina, pęka, ogólne okaleczanie ciała. Nie zrobiło to na mnie większego wrażenia, ponieważ po przeczytaniu wielu mocniejszych kryminałów i thrillerów cóż, człowiek jest odporniejszy.
Gort dobrze czuje się w tym co robi. Nie je mięsa, pije dużo alkoholu, używek też nie odmawia, a na kaca ma idealne rozwiązanie. Na pracę nie narzeka. Jednak w grę wchodzi spisek, który może zaważyć na losach królestwa. Gort dzięki torturom ma za zadanie wyciągnąć potrzebne informacje. Co ciekawe, w międzyczasie w jego życiu pojawia się piękna elfka, Riada, która zawróciła mu w głowie.
Przy wydarzeniach, które mają miejsce na kartach "Spowiedzi Abysalu", nie zabraknie filozoficznych wątków, które niejednokrotnie zwrócą uwagę na tematy ważne, z pozoru proste. Przyznaję, że kompletnie się tego nie spodziewałam.
Mam mieszane uczucia co do książki. Nie trafiła w mój gust. Styl autora, ilość wulgaryzmów, chaos w rozmyślaniach Gorta, które poznajemy z narracji pierwszoosobowej, i jego styl życia po prostu mi nie siadło, tak najprościej pisząc. Nie uważam, że jest to zła lektura, ponieważ na pewno trafi do fanów tego typu literatury. Nie mam zamiaru nikogo zniechęcać, ale wiem, że akurat to książka nie dla mnie. Zabrakło mi tu emocji, których potrzebuje w czytanych przeze mnie historiach. Może ja ich tu nie wyczułam, tak jak powinnam. Jeśli ktoś planuje przeczytać, to gorąco zachęcam, by przeczytał i sam wyrobił sobie opinię o książce.