Prawda wyjdzie kiedyś na jaw...
Kontynuacja "Fatalnego turnusu" Jana Melerskiego to powrót do bohaterów znanych z poprzedniej książki, aczkolwiek uwikłanych w nieco inną konfigurację czasowo-sytuacyjną. Dramatyczne wydarzenia mające miejsce na plaży w Stegnie odchodzą powoli w niepamięć, życie pozornie (i powoli) wraca na właściwe tory, jednak... przeszłość lubi czasem o sobie przypominać.
Katarzyna (poszkodowana w Stegnie pani prokurator) dzięki żmudnej rehabilitacji powoli dochodzi do siebie po wypadku mającym miejsce w feralną noc na plaży. Zdrowie stopniowo powraca - to najważniejsze. Z pewnością dużo ważniejsze od faktu, że sprawcy minionych zdarzeń w dalszym ciągu nie zostali odnalezieni (a tym bardziej ukarani). To się jednak zmienia... W trakcie pewnego przesłuchania Katarzyna niespodziewanie widzi bowiem przed sobą człowieka, który walnie przyczynił się do dramatycznych wydarzeń mających miejsce w pamiętną turnusową noc...
Trzeba przyznać, że kontynuacja "Feralnego turnusu" jest naprawdę dobra. Co najmniej porównywalna jakościowo do części pierwszej, a pod pewnymi względami nawet lepsza. Lepsza na pewno o tyle, że fabuła jest tutaj jakby bardziej składna i dużo mniej toporna niż w poprzedniej opowieści Jana Melerskiego. Szkoda trochę klimatu rodem z PRL-u, który niestety w "Sprawcach i ofiarach" się ulatnia, ale ten brak nadrabiany jest przez tempo opowieści. Tempo, dodam, bardzo dobre, które nieco jednak psuje... przewidywalność następujących po sobie wydarzeń.
Co do owej przewidywalności, to w dużej mierze wynika ona ze sposobu, w jaki autor operuje w książce narracją. Jest ona trzecioosobowa i - w teorii - zabieg ten zapewne miał umożliwić śledzenie wydarzeń z perspektywy wszystkich zainteresowanych postaci, jednak wszystko jest przez to aż nadto szczegółowo wytłumaczone, wyjaśniane, objaśniane... Czytelnik nie ma w zasadzie szans na jakieś zaskoczenie, niespodziewany zwrot akcji... Trochę szkoda.
Być może marudzę trochę nad powyższymi kwestiami, no ale... już tak mam ;) Lepiej trochę pomarudzić niż coś przemilczeć - takie moje skromne zdanie. Książka w gruncie rzeczy nie jest zła, przeczytać ją z pewnością warto (koniecznie wraz z "Fatalnym turnusem"; bez tego lwia część wątków, z głównym na czele, może być niezrozumiała). Szkoda tylko braku jakiegoś elementu zaskoczenia. Przydałby się ;)