"Srebrzyste Węże" to drugi tom serii. Pierwszy "Pozłacane wilki" pozostawiły spory niedosyt, było tam również kilka niedociągnięć, które momentami przeszkadzały w odbiorze. Jednak ten tom zwala z nóg i mogę spokojnie przyznać, że jest lepszy niż pierwszy a to nie zdarza się często. "Laila była dla niego jakby baśnią, którą wyjęto prosto ze stronic książki - dziewczyna z klątwą pisaną w bicie jej serca." Cena jaką zapłacili za pokrzyżowanie planów Upadłemu Domowi, okazała się straszliwa. Poczucie winy wciąż spędza sen z powiek naszych bohaterów. Pragnąć odkupić swoje winy Severin postanawia odnaleźć zagubiony przed wiekami przedmiot, który według opowiadać ma obdarzyć mocą tego kto go posiądzie. Moc bogów zawsze jest kuszącą propozycją. Mroźna Rosja wita grupę to boginie pilnują sekretów a morderstwa pokazują, że mit przestaje być mitem a zaczyna przerażającą prawdą. Gdy na jaw wychodzą dawno skrywane sekrety a przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, nawet przyjaciel może stać się wrogiem. Nieoczekiwanie za zakrętem pojawi się droga, której się nie spodziewali. Czy będą mieli odwagę nią podążyć? "Miłość mogła przybierać przerażający kształt." Jestem zachwycona tym tomem, choć są rzeczy, które kładą cień na całość odbioru. Od początku jednak; poprzedni tom tak pełen przepychu, złota i bogactwa zostawiamy w tyle i odkrywamy zakamarki mroźnej Rosji. Tutaj panuje dość surowy klimat, co pozwala lepiej wczuć się w sytuację naszych bohaterów. Opuszczone pałace, niekończące się, mroczne korytarze i przedziwne stwory jako strażnicy. Nie ma tu nic z ciepła i radości a jedynie mrok i zwątpienie. Niesamowicie się ciesze, że Roshani Chokshi postanowiła pokazać relację Enrique i Zofii z innej strony, bardziej dokładnie, dzięki czemu mogliśmy zrozumieć co nimi kieruje. Czytelnik może dorastać wraz z nimi, czego nie mieliśmy w poprzednim tomie. Odniosłam wrażenie, że "Srebrzyste Węże" są doroślejsze, trochę mniej w nich radości a więcej melancholii. " Nie stanowiły równania, które musiała za wszelką cenę rozwiązać" Niestety są tu też drobne niedociągnięcia. Ci którzy czytali poprzednią książkę wiedzą, jak się kończy. To jedno zdanie na samym końcu, które sprawiło, że poderwaliśmy się z miejsca i nie mogliśmy się doczekać premiery kolejnej części. Tutaj jednak... nie ma go. Nie zostało to w żaden sposób pociągnięte dalej ani też wytłumaczone, co budzi mały zawód. Momentami książka staje się również bardzo przewidywalna, choć później następują zwroty akcji. Taki trochę okręt na wzburzonym oceanie. Co mnie jednak najbardziej zdziwiło to praktycznie brak nawiązania do "Pozłacanych Wilków", wydaje mi się, że bez znajomości tamtej części, czytelnik nadal by się odnalazł, choć może trochę wolniej. "Bądź światłem na tym świecie, Zosieńko, bo bywa na nim bardzo ciemno." Pomimo tych drobnych błędów, z niecierpliwością czekam na kolejny tom, bo zgodnie z przewidywaniami, koniec tego również zakończył się tak, że miałam ochotę krzyczeć. Jeśli, ktoś nie zna serii, serdecznie polecam. Sylwia "Sirroco" Stinia