"Marina zaczęła jeszcze raz, od początku. Gdy przeczytała list po raz drugi, nadal nie miała pojęcia, co powiedzieć.
- Czy ona nazywa [śmierć] Andersa komplikacją? (...) Jak dawno temu się z Tobą kontaktowała?
- Nie licząc dzisiejszego listu? (...) Nie odzywała się od dwudziestu sześciu miesięcy".
-
Dziś zabieram Was do dżungli, spojrzymy w oczy węża.
CISZA PRZED BURZĄ
Doktor Marina: dziś zajmuje się pracą badawczą w amerykańskim koncernie farmaceutycznym, który ma również swoich naukowców w amazońskiej dżungli.
Doktor Swenson: specjalistka od endokrynologii i ginekologii - to ona jest jedną z wysłanych do dżungli osób, która przysyła list z krótką informacją o śmierci badacza.
Pomiędzy tymi dwiema kobietami stoczy się w powieści niejedna walka na siłę słów i działań; z czasem zawiąże się między nimi nić porozumienia, ale czy zrozumienia? Będą razem uczestniczyć w dramatycznych wydarzeniach oraz uwikłają się w niejedną tajemnicę...
PUNKT ZWROTNY
Marina jedzie w głąb tropikalnych lasów, aby dowiedzieć się, dlaczego jej kolega nie żyje oraz na jakim etapie są badania nad lekiem prowadzone na czele ze sławną doktor Swenson - połączeniem autorytetu, silnej osobowości i niezwykłej charyzmy.
Co łączyło w przeszłości główną bohaterkę, Marinę, z doktor Swenson?
Dlaczego Marina nie chce o tym mówić ani chyba nawet pamiętać?
Doktor Swenson nie chce zdradzić, gdzie dokładnie stacjonuje, bo uważa że to miejsce trzeba chronić jako środowisko uczestników badania, ale też w ten sposób chronić sam tworzony tam lek. Współpraca z nią okazuje się być karkołomnym zadaniem.
A lek, nad którym pracuje to, według niej, lek na płodność. Wśród kobiet plemienia Lakaszi odkryto niezwykłą prawidłowość - zachowują one zdolność do zachodzenia w ciążę nawet w wieku uznanym za dość sędziwy. Stworzenie takiego leku we współczesnym, cywilizowanym świecie mogłoby rozwiązań wiele problemów.
A może tych problemów jednak dostarczyć?
"Marina (...) żałowała, że nie zjadła garści grzybów. Z radością postradałaby zmysły. Byłaby wdzięczna za możliwość ujrzenia Boga. (...) zrozumiała, że można odbyć tylko jedną podróż do piekła w ciągu życia".
CO TU SIĘ NAPRAWDĘ WYDARZYŁO?
Marina trafia do dżungli.
Miejsca, gdzie współczesny, cywilizowany człowiek nigdy do końca się nie odnajdzie, bo to co wie nie ma zastosowania w tym miejscu na świecie. Tam panują inne reguły i zasady, mało tego - głównym pytanie, jakie trzeba w tym miejscu sobie zadać to to, czy mamy prawo ingerować w ten zastany ład? Czy mamy prawo wtrącać się i angażować, mając na uwadze, że tak już było zanim tu przybyliśmy, i tak będzie, nim stąd odejdziemy?
Co się może z żyjącymi tam ludźmi stać, kiedy my nagle stamtąd znikniemy?
Na ile możemy pozwolić sobie na to, aby zagarnąć stamtąd coś dla siebie?
Co obserwujemy na łamach tej powieści?
Co z tego, co sobie założyliśmy na początku historii, faktycznie ma potwierdzenie w realnych wydarzeniach w głębi amazońskiej puszczy?
Wydaje nam się, że wiemy, w jakim kierunku niczym rzeka płynie ta historia, ale potem następuje zwrot akcji i karty zostają rozdane na nowo.
Dla mnie "Stan zdumienia" to książką o nieustannym podejmowaniu decyzji.
Ta historia pokazuje, jak wiele możemy znieść w wyniku być może błędnych wyboru, czy wyborów podejmowanych w ogóle. Bo zawsze coś trzeba wybrać i zawsze coś innego jest na łasce tego wybranego. Zawsze jakieś wyjście zostanie niewybrane.
A czasem, kiedy nie umiemy, nie możemy podjąć decyzji, jedyną decyzją pozostaje nam zamknięcie na coś oczu...
Z CZYM MNIE ZOSTAWIŁA?
Z bardzo dużym poruszeniem i mętlikiem w głowie.
Perspektywa bardzo się zmienia, kiedy też tak bardzo zmieniają się okoliczności. Ta powieść porusza wiele problemów, na które mamy szansę spojrzeć z innej perspektywy, niż na co dzień.
Kwestie moralności, decyzje pod znakiem "mniejszego zła", wybory tego, co słuszne a co nie, negowania naszych przekonań i dotychczasowych założeń, co do tego, jak byśmy postąpili w danej sytuacji - to wszystko przeplata się w powieści.
Zaglądanie w zakamarki psychiki i obszary, gdzie nie zapuszczamy się w naszym myśleniu zbyt często.
Co tam znajdziemy i z czym zostaniemy? Czy w ogóle jest stamtąd powrót?
Kiedy myślałam, co napisać o tej książce, naszła mnie refleksja, że mimo iż akcja dzieje się w dżungli, w miejscu charakteryzującym się wysoką temperaturą i dużą ilością światła, to klimat jest w niej dość mroczny.
Mimo tego, "Stan zdumienia" to książka, którą najlepiej jednak czytać teraz, latem, bo moim zdaniem wtedy mamy szansę wejść w jej klimat bardziej.
Ale jednocześnie, jak się okazuje, akcja powieści może krążyć wokół atmosfery lata, ale kompletnie nie wokół beztroski, mimo że to częste skojarzenie - beztroski nie ma w niej wcale.
Myślę, że Marcin Meller słusznie speuntował tę książkę pisząc, że jest "fascynująca i przerażająca".
Ta książka to zaglądanie w środek ciemności, gdzie mimo, że nie widać pozornie nic, to może pojawić się wiele - może spowodować istotny zwrot w naszym myśleniu o sobie w tym świecie.
Pytam też sama siebie o to, jaką drogą przeszła główna bohaterka i co w niej ona zmieniła.
Podróż do głębi wiecznie zielonej części ziemi jest dla Mariny podróżą w głąb swoich wewnętrznych granic.
Z pozoru wydają się one przekraczalne, ale kiedy stajemy w obliczu sytuacji krańcowej, możemy poznać siebie na nowo.
Pytanie, czy ta nowa wersja nas będzie nam odpowiadała i co z nią zrobimy.
" - Wyjeżdżam (...) - oświadczyła Marina.
Doktor Swenson pokręciła głową.
- To nie działa w ten sposób. Proszę mi wierzyć, nie będzie tam już Pani pasowała. Zmieniła się Pani. (...) Pani nie jest taka jak ja, ale niech Pani zaczeka, a przekona się pani: pojedzie pani do domu i odkryje, że wszystko straciło sens".
Ta książka pozostawia z szeregiem otwartych pytań w głowie.
Do tego w bardzo dużym stanie zdumienia nad człowiekiem, pod wieloma względami.
Opinia bierze udział w konkursie