Krystian Wójcik, pseudonim Wójo, to wieloletni podoficer Jednostki Wojskowej Komandosów i weteran pięciu misji PKW w Afganistanie. Swoją przygodę ze służbą rozpoczął, wstępując do jednostki wojskowej w Lublińcu. Był to początek trudnej drogi do spełnienia młodzieńczych marzeń. Wójcik jako nastoletni harcerz, doskonale wiedział, czego chce od życia. Chciał zostać komandosem. Miał plan i konsekwentnie dążył do jego spełnienia. Trenował, dbał o swoją kondycję oraz uczył się od najlepszych. Ukończył Kurs Działań Specjanych Trawers, którego celem było przygotowanie ochotników do służby wojskowej w jednostkach powierzni-desantowych i specjanych. Do zadań kandydata należała nauka strzelania, szkolenie samochodowe i motocyklowe, szkolenie wspinaczkowe, pilotaż w powietrzu, skoki spadochronowe i wiele innych. Oczywiście, aby ukończyć kurs należało wykazać się niezwykłą odwagą i sprawnością fizyczną. W książce pt. "Stara paka no 3" K.Wójcik bardzo szczegółowo opisuje swoją drogę po marzenia. Dowiadujemy się, jak wyglądały szkolenia, egzaminy oraz z jakimi problemami przyszło mu się zmierzyć. Dziś już wiele kursów wygląda inaczej. Kiedyś były inne wymagania, inny sprzęt, nawet mundury wojskowe wyglądały nieco inaczej. Podczas swojej służby, żołnierze często musieli sami zadbać dodatki do ubioru. Wiele rzeczy nie nadawało się do wielogodzinnych marszów i biegów przez las. Wójo opisuje czas spędzony w Lublińcu, wspomina kolegów oraz przełożonych. Myślę, że ta część książki zainteresuje szczególnie czytelników, którzy wybierają się do wojska. Kolejną ciekawą częścią tej książki jest wyjazd pana Krystiana na misję w Iraku. Przeczytamy, m. in. jak wyglądał Polski Kontyngent Wojskowy, ilu liczył żołnierzy i na czym polegały jego zadania. Dla mnie, czytelniczki, która nie miała wcześniej styczności z taką tematyką, te rozdziały były bardzo interesujące. Podobały mi się informacje dotyczące kolegów Wójcika, ale też wszystkie szczegóły związane z opisaną operacją. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo niebezpieczne są takie wyjazdy. Dużym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że prócz doświadczonych żołnierzy, na takie misje wyjeżdżają też młodzi wojskowi. Wójo miał nie wiele ponad 20 lat, gdy pierwszy raz wyruszył do Iraku. Autor zwrócił uwagę, jakie były różnice między polską a amerykańską amią. Ciekawostką był dla mnie fakt, jak żołnierzom umilano pobyt na misjach. W Afganistanie dostępna była siłownia, kafejka internetowa, a także biblioteka i kino. Można było korzystać z nauki tańca lub kursu jogi. Wyjazd na misję, to nie tylko przyjemności, to też bardzo trudne i niebezpieczne do wykonania operacje. K.Wójcik wspomina: "Przed wyjazdem głęboko zastanawiałem się, jak zachowam się w sytuacji zagrożenia życia. Można być ulicznym fajterem madafaką, ale gdy dochodzi do konfrontacji z przeciwnikiem tak zdeterminowanym do walki na śmierć i życie, nasza odwaga i dotychczasowe doświadczenia poddawane są bezlitosnej weryfikacji. " Pojawiały się nagłe zasadzki, sytuacje, których nikt nie mógł przewidzieć. Na polu walki ginęli Polacy i Amerykanie, schwytano też wielu przeciwników. Wymagało to ogromnej odwagi i determinacji. Wójo, podobnie jak wielu innych żołnierzy, wykazał się ogromną wiedzą i sprytem. Szkolił innych, uczył obsługi sprzętu wojskowego oraz zasad pierwszej pomocy. Książkę czyta się całkiem przyjemnie. Autor "nie owija w bawełnę", pisze co w czasach jego służby było dobre, a co było złe. Zwraca się do czytelników prostym, przystępnym językiem, często wulgarnym, ale dzięki temu nie sprawia wrażenia wyniosłego żołnierza. Razem z kolegami, z którymi służył stworzył grupę "Stara Paka", której członkowie przyjaźnią się do dziś. Są różni, mają specyficzne poczucie humoru. W chwili zagrożenia mogą na siebie liczyć, są jak bracia, bo mają podobną filozofię życia. Książka pt. "Stara Paka no. 3" to historia mężczyzny, którego ciężka praca i upór pokazują, że warto walczyć o siebie i własne marzenia. To również obraz misji wojskowych w Iraku i Afganistanie, a także droga jaką należy przejść aby zostać komandosem. Czytając tę lekturę poznajemy historię wieloletniej przyjaźni "samców alfa", których połączyła wspólna misja. Całość uzupełniają liczne pamiątkowe zdjęcia.