Pierwszy tom opisuje losy bohaterki, która dopiero zaczyna swoją przygodę w starej angielskiej akademii. Tak naprawdę na dzień dobry zostaje wplątana w serię dziwnych wydarzeń, a my razem z nią odkrywam, dlaczego jedna z bohaterek zginęła, dlaczego w szkole czuć niepokój i czym tak naprawdę jest stowarzyszenie srok.
W tym tej recenzji mogą wystąpić spojlery do pierwszego i drugiego tomu.
W tej części dzieje się dużo mocniej, szybciej i więcej. Zdecydowanie też i myślenie bohaterek jak i ich działania są doroślejsze.
Mamy tutaj historię dwóch głównych bohaterek, które ze wszystkich sił próbują znaleźć i przede wszystkim wskazać zabójcę Loli tak, aby policja, sąd i inne organy mogły go po prostu skazać i zamknąć w więzieniu. I tutaj ta dynamika jest dużo lepiej napisana, ponieważ mamy motyw walki z czasem, bo jedna z bohaterek zostaje porwana, a inne muszą odkryć, co tak naprawdę zadziało się, kto to zrobił, dlaczego i po co.
Ten tom podobał mi się nieco bardziej, ponieważ skupiamy się tutaj na detektywistycznym podejściu dziewczyn, ale także ta książka jest już takim bardziej thrillerem niż kryminałem młodzieżowym.
I dopiero w " two for joy" czujemy mrok i rzeczywiście czułam klimat mrocznej akademii.
Dla mnie ta cała seria to takie 4/5 ??.
Bohaterki są też bardziej dojrzałe pomimo tego, że fabularnie nie ma aż tak dużego przeskoku czasu. I to, co mi jako osobie dorosłej, która przeczytała bardzo dużo takich książek, nie podobało się, to takie na siłę mylenie tropów. O ile wrzucenie małych elementów, żebyśmy sami układali puzzle, jest serio fajne, tak powiedzenie nam, że ktoś zabił później mówienie, że to ktoś inny i znowu to samo to, to nie jest umiejętne myleniem tropów.
Jest to naprawdę fajna i dobra dylogia dla 14/15 latków. Ba spokojnie można utożsamiać się z którąś z bohaterek i przede wszystkim one są takie dociekliwe i żadne tajemnic a oto głównie w kryminałach chodzi.
I też moim zarzutem jest to, co mówiłam przy pierwszym tomie, że ten język jest zbyt młodzieżowy. To znaczy, ta książka jest stylizowana a niede facto młodzieżowa i to podczas czytania mocno wybrzmiewało. Czasami sama się na tym łapałam, że przecież nikt tak do siebie nie mówi. I właśnie takie samo zdanie mam jak przy pierwszym tomie, że autorki przez to, że wcześniej pisały młodzieżówki, teraz też dały książkę młodzieżową, bo wiedziały, że wstrzeliły się w to, co aktualnie jest popularne i chętnie czytane, bo gdyby zrobić bohaterki dorosłe w książce nic by się nie zmieniło.
Opinia bierze udział w konkursie