Są takie książki, które pamięta się bardzo długo i do których z przyjemnością się powraca. Zawsze bardzo cieszymy się kiedy uda nam się odkryć kolejną taką perełkę. Dla nas takim skarbem okazała się książka "Strażniczka Słońca", która zachwyciła nas już od pierwszych stron.
Akcja opowieści rozgrywa się w niewielkiej wiosce, a jej główną bohaterką jest Lilia. Dziewczynka mieszka wraz z dziadkiem, który każdy dzień spędza w swojej szklarni. Niestety w świecie w jakim żyją nie ma słońca. Każdego dnia niebo spowite jest chmurami, z których pada zimy deszcz. W świecie Lily nie ma też pór roku, a co za tym idzie ludziom brakuje jedzenia. Nie mogą nic uprawiać bo bez słońca nie ma życia. Sami z dnia na dzień gasną. Stają się coraz chudsi, a ich skóra jest pozbawiona kolorów tak jak świat wokół. Na szczęście dziadek Lily co trzy dni dostarcza mieszkańcom wieki kosz z warzywami i owocami. Nie starcza to co prawda na to aby wszyscy mogli najeść się do syta, ale ludzie i tak bardzo cieszą się choćby z niewielkiej pomocy. Pewnego dnia Lilia odwiedza dziadka w szklarni, chociaż ten kategorycznie zabronił jej tego robić. Dziewczynka odkrywa, że nie ma tam ani warzyw ani owoców, które dziadek przynosi mieszkańcom wioski. Skąd więc pochodzi żywność, którą dostarcza staruszek? Czy uda jej się odkryć prawdę? Czy dociekliwej dziewczynce uda się odkryć tajemnicę słońca oraz przywrócić równowagę w przyrodzie?
Jest to bardzo wzruszająca i mądra opowieść, poprzez którą autorka przypomina nam jak ważne jest zachowanie równowagi w przyrodzie. Każda ingerencja może bowiem przyczynić się do tragedii. Dla mieszkańców wioski zarówno zupełny brak słońca jak i jego nadmierna bliskość były katastrofalne w skutkach. Autorka porusza też temat zemsty, zatracenia się w gniewie oraz smutku, które kierowały Strażniczką Słońca. Nie zawsze bowiem to co uważamy za słuszne i właściwe jest dobre dla innych. Stając w obliczu tragedii zdarza nam się podejmować błędne decyzje, które pociągają za sobą szereg konsekwencji. Jednak nie wolno nam tracić nadziei. Po każdej burzy wschodzi przecież słońce, a po każdej zimie przychodzi kiedyś wiosna. Musimy jej tylko na to pozwolić ;)
Historia opisana na kartach książki wywołuje w czytelniku bardzo wiele różnych emocji od wzruszenia poprzez smutek, współczucie aż po radość i nadzieję. Jest to naprawdę piękna opowieść, a w dodatku bardzo wartościowa. Porusza wiele trudnych tematów, ale poprzez to wiele uczy młodych czytelników. Niemal na każdej jej rozkładówce goszczą cudowne, kolorowe, wręcz magiczne ilustracje, na które osobiście mogłabym patrzeć bez końca. Atutem książki jest też duży format oraz solidne i eleganckie wydanie. Jednym słowem uczta dla oka i duszy ;)
Strażniczka Słońca podobnie jak jej poprzedniczka Śnieżna Siostra to wartościowa, bardzo ciekawa i pełna zwrotów akcji lektura. Lilia, jej dziadek, Strażniczka Słońca czy Chłopiec, którego spotyka w niezwykłych okolicznościach są postaciami bardzo tajemniczymi i finalnie ogromnie zaskakują. Rozpoczynając przygodę z tą lekturą spodziewałam się chyba bardziej przyziemnej historii, ale ostatecznie bardzo się cieszę, że autorce udało się mnie zaskoczyć. Pochłonęłam ją w jeden wieczór z ogromną przyjemnością. Polecam publikację wszystkim dzieciom, i tym małym i tym starszym. Jest to jedna z piękniejszych książek jakie ostatnio wraz z dziećmi czytałam. Po takie lektury zdecydowanie warto sięgać ;)
Opinia bierze udział w konkursie