Idziecie ulicą albo jesteście w sklepie, nieważne gdzie, ważne, że w miejscu publicznym, widzicie matkę z dzieckiem, dziecko krzyczy, szarpie się, rzuca na podłogę czy ziemię, co myślicie? Najczęstszą reakcją są spojrzenia, karcące, pełne wyrzutu, w stylu ?Co z ciebie za matka? Jak go/ją wychowałaś?? ?Jakie niegrzeczne/podłe dziecko"....
W książce ?Struny pragnień? autorka pokazuje, że za powszechnie używanym ?niewychowaniem? może kryć się zupełnie coś innego ? autyzm. Głowna bohaterka Klara, mama kilkuletniego Franka codziennie toczy boje o najprostsze czynności ? jedzenie, ubieranie się, korzystanie z toalety. Wyjście na miasto to jak walka z potworem, każdy dźwięk, każdy zapach, każde najmniejsze odstępstwo od wyznaczonego rytmu czy przyzwyczajeń wzbudzają w jej synu bunt, niezrozumienie i frustrację, które potrafi przekazać albo krzykiem, albo wycofaniem. Stopniowo Klara odsuwa się od rodziny, od przyjaciół, jej życie zaczyna kręcić się tylko wokół Franka.
Sięgając po ?Struny pragnień?, nie da się nie zauważyć, że Monika Chodorowska nie jest zawodową pisarką. Próżno szukać w książce kwiecistych zdań czy zgrabnie ubranych w słowa przenośni, które pięknie wyglądają jako cytat. Ta książka jest surowa, prosta i taki styl pasuje do niej najlepiej. Porusza temat autyzmu w najbardziej zrozumiały dla przeciętnego człowieka sposób, opisuje zwykłe życiowe sytuacje ? wyjście do sklepu, przejazd autobusem, to co dla nas jest codziennością, co robimy niemalże z zamkniętymi oczami ? które dla dziecka autystycznego są jak wejście na Mount Everest, mnogość dźwięków, zapachów, doznań, wywołują reakcję, których my nie potrafimy rozumieć, ale chętnie oceniamy, zarówno matkę, jak i dziecko. To powieść, która pokazuje, że nie zawsze rodzic chce, albo nie zawsze potrafi zrobić krok ku terapii, boi się diagnozy, napiętnowania, tego, że nagle stanie się dla społeczeństwa niczym trędowaty.
Patrząc na główną bohaterkę, nie zawsze rozumiałam jej obawy, jej niechęć do wprowadzania drobnymi krokami zmian, odtrącania pomocnej dłoni. Jednak bardzo kibicowałam tym, którzy jej nie opuścili, którzy mimo jej sprzeciwu uparcie trwali przy swoim stanowisku, którzy jej pokazali, że diagnoza to nie koniec świata, a początek nowego i lepszego życia. Nie jest to łatwa lektura, ale warta przeczytania.