Tytuł najnowszej powieści Artura Żurka od razu skojarzył mi się z dawnymi słowiańskimi wierzeniami, duchami, wampirami i utopcami. Jednym słowem mówiąc nazwa pensjonatu, wydała mi się, żeby nie rzec dziwna. Strzygoń według wierzeń to tajemnicza postać, wywodząca się z polskiego folkloru ? budzi ciekawość swoją ambiwalentnością. Znany głównie jako straszący zza grobu mężczyzna o dwóch duszach, bywa jednocześnie uznawany za opiekuńczego i kochającego (choć martwego) męża i ojca... Najpopularniejszy z polskich upiorów jest przeciwieństwem zadomowionych w popkulturze bladych wampirów-arystokratów. Strzygoń to amator kiełbasy i wódki, pracowity gospodarz i jurny małżonek płodzący dzieci nawet po własnym zgonie. Być może te podania ludowe natchnęły autora do stworzenia tej nieprawdopodobnej historii rodem z podań ludowych na pograniczu dreszczowca i powieści grozy, powierzając główne role współczesnym bohaterom.
Niesamowite wrażenie robi miejsce akcji, którym jest tajemniczy pensjonat Strzygoń, ukryty pomiędzy borem a bagnami na odludziu wschodnich rubieży kraju. W tej ciasnej i klaustrofobicznej przestrzeni autor uwięził swoich bohaterów, a wraz z nimi czytelnika. Uczucie odcięcia od realnego świata dodatkowo wzmacnia gwałtowna nawałnica, na skutek której drogi stają się nieprzejezdne, jest problem z elektrycznością i zasięgiem sieci komórkowych. Gdy pojawi się trup, wszyscy stają się podejrzani, bo poczucie osaczenia i izolacji powoduje, że zaczynają się wzajemnie podejrzewać i oskarżać. W zaistniałych okolicznościach winne morderstwa może być tylko jedno z nich. Zaczynają postępować irracjonalnie i wbrew jakimkolwiek zasadom. W tym miejscu odległym od świata daje o sobie znać ich zła strona mocy.
Historia Artura Żurka trochę przypomina jedną z tych, jakie kreowała Aghata Christie. Autor podobnie jak królowa kryminału skupił się na ukazaniu ciemnej strony natury ludzkiej. Pokazał, że każdy człowiek jest zdolny do przemocy i okrutnej zbrodni, gdy ku temu zaistnieją szczególne okoliczności. Mroczną atmosferę dodatkowo wzmaga zamknięta przestrzeń i kilkoro podejrzanych. Początek ?Strzygonia? natomiast jest w stylu hitchcockowskiego dreszczowca. Najpierw jest trzęsienie ziemi, a potem napięcie już tylko rośnie. Tajemniczy Vindex z premedytacją i wyrachowaniem realizuje swój okrutny plan. Porywa i betonuje żywcem księży, którzy w jego mniemaniu zasługują na śmierć, po jednym za każdy rok cierpień jego siostry. Zagadkowe znikanie księży bardzo niepokoi władze, które nie chcą rozgłosu, lecz nie może być tak, że ich sprawca pozostaje bezkarny, więc zadanie ujęcia Vindexa zostaje powierzone tajemniczemu agentowi Kowalskiemu.
Grupa ludzi, która w tym miejscu spotkała się przypadkowo, postawiona pod ścianą, zaczyna zachowywać się irracjonalnie, nieadekwatnie do sytuacji. Wszystkich ogarnia niewytłumaczalne szaleństwo, okazują się grupą ludzi ogarniętych niezrozumiałą furią i nienawiścią. Trudno zrozumieć ich motywację i rozstrzygnąć, kto kim manipuluje. Czy taki wpływ ma na nich to miejsce, czy też tacy zawsze byli i tylko okoliczności sprawiły, że dała o sobie znać ich prawdziwa natura?
????????????????????????????ń to w zasadzie mix gatunkowy kryminału z thrillerem i elementami horroru. Miałam pewne obawy związane z tym, jak autorowi uda się połączyć bardzo dobry prolog z fabułą rodem z horrorów. Nie preferuję co prawda tego gatunku, to jednak chciałam, żeby fabuła ?Strzygonia? podążyła właśnie w tym kierunku, co wytłumaczyłoby te wszystkie nieprawdopodobne zdarzenia i absurdalność sytuacji. W swoim życiu przeczytałam już zbyt dużo książek, żebym mogła uznać, że ta powieść podobała mi się bez żadnych zastrzeżeń. Trudno bowiem było mi się przekonać do grupy ludzi z tajemnicami, miotającymi się niczym ryby w sieci, skaczący sobie do oczu i tuszującymi wspólnie zbrodnie, o które wzajemnie się podejrzewają.
Niemniej ?Stzrygoń? to książka, która w konwencji rozrywkowej, doskonale spełniła swoją funkcję, chociaż nie wzbudziła we mnie oczekiwanych emocji i trochę szkoda, bo wszak to thriller. Byłam natomiast bardzo ciekawa, jak autor zamierza powiązać wszystkie wątki i jaki będzie finał tej historii. Na plus tej powieści działa przedstawienie przez Artura Żurka motywu winy i kary oraz bezgranicznej ojcowskiej miłości. Zaprezentowanie relacji, w której lojalność wobec najbliższych jest ponad strachem przed karą za winę, nadrzędnym nakazem chronienia tych, z którymi uczestnicy zdarzeń połączeni są więzami krwi.
Mogłaby być z tego naprawdę niesamowita historia, gdyby autor, zamiast wałkować modne ostatnio tematy, pokusił się o przekonującą analizę psychologiczną postaci. Chociaż to historia chwilami groteskowa, przerysowana, na granicy absurdu i niemożliwego, to jednak urzeka niesamowitą atmosferą naładowaną tajemnicami. Raczy czytelnika nadciągającym mrokiem z bagien i daje poczucie, że może w pobliżu faktycznie czają się jakieś dziwne moce, które jedynie rozumie starowinka Polina, opiekunka Strzygonia.
Opinia bierze udział w konkursie