- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.cje, pewnie w oczekiwaniu na to, co ją spotka, gdy wyląduje na upragnionej wyspie. Za wcześnie przyjechali, długo musieli czekać na odlot, a jednak nie umiał wykorzystać tego czasu. Najpierw przysiedli w barku, później w poczekalni, unikając własnych spojrzeń, z rzadka wymieniali kilka niekoniecznych zdań na temat lotniska, obsługi, tak jakby ciążyła im wspólna obecność. Nie wiedział, co mówić. Na dobre rady córka zareagowałaby niechybnie zniecierpliwieniem, czego chciał uniknąć, a przed czułością bronił się chyba tak samo jak ona. Odnosił wrażenie, że Gaba tłumi w sobie radość, nie chcąc jej wyraźnie uzewnętrznić. Domyślał się dlaczego. Zapamiętał jej palce, zostawiające na błyszczącej powierzchni barowego stołu wilgotny ślad, który utrzymywał się jakiś czas, ale po chwili wyparowywał. I jeszcze uścisk - wstydliwy, przelotny - a na koniec srebrny punkcik ślizgający się na tle szerokiego, jasnego nieba. Gdy wrócił do domu, kiedy już zamknął za sobą drzwi, wraz z domowym zapachem poczuł obezwładniającą ciszę, ból, pustkę. Długo przetrwało w nim napięcie towarzyszące rozstaniu - dwa, może trzy lata nosił w sobie niedające się opanować rozedrganie, które pojawiało się rano, gdy się pochylał nad umywalką, i powracało w różnych porach dnia aż do zaśnięcia. Nie chodziło o samotność, z którą w końcu dałby sobie radę, lecz o opuszczenie. Z biura przychodził po zjedzonym w barku obiedzie, sprawdzał pocztę; jeśli znalazł wiadomość od córki - odpisywał, składając relację ze swego nudnego trwania, z biurowych szamotań i kwerend bibliotecznych. Jeżeli nie napisała, pisał i tak. Korkował listy w butelkach i puszczał na morze. Dotąd otaczało go w domu bogactwo wrażeń: witalność żony obserwował z dystansu, ze swego kąta kibicował sukcesom i porażkom córki. Wszystko grało wielowymiarowo, zderzało się, ucierało. A teraz? Teraz wiedział, że musi mu wystarczyć to, co sam wnosi do swojego mizernego życia. Pewnie dlatego Alona, młoda Ukrainka, polecona przez sąsiadkę do sprzątania, została niemal przyjaciółką domu. Myła okna i doczyszczała kabinę prysznicową, prawie tyle samo czasu spędzała, opowiadając o sprawach swoich i rodziny. Stawała przed lustrem, długie ciemne włosy związując gumką, po czym szła do ostatniego pokoju przebrać się w robocze podniszczone dżinsy i koszulę w kratę. Młodość w czystej postaci. Skręcając przed upięciem mięsisty pęk włosów, unosiła ręce, a on pod bluzką domyślał się drobnych piersi, które nigdy nie uwydatniały się bardziej niż odrobinę. Od wejścia gadała, nawet w trakcie przebierania i potem, kiedy zaczynając od łazienki, przystępowała do porządków. Łamana polszczyzna, wspomagana ukraińskim, brzmiała czytelnie. Tylko od czasu do czasu prosił, żeby jakiś niezrozumiały wyraz przełożyła na rosyjski. Ale to rzadko. Opowiadała o chłopaku, który został na Ukrainie i bardzo chce się wybrać do Polski, żeby pracować na budowie, o żyjących w trudnych warunkach rodzicach, chętnie korzystających z jej pomocy. Mówiła, a on słuchał. O Polsce wyrażała się z sympatią i była wdzięczna, że może tu pracować. Najwytrwalej zajmowała się łazienką, twierdząc, że od wyglądu tego miejsca zależy obraz całego mieszkania i samopoczucie człowieka. Pewnie przeczytała to w jakimś magazynie i wzięła sobie do serca. - A kuchnia? - pytał z przekory. Jak uczennica profesorowi, posłusznie przyznawała mu rację. Za każdym razem, gdy się pojawiała w drzwiach, zdradzał chęć przytulenia jej jak córki i w ostatniej chwili powstrzymywał ten gest, robiąc w stronę dziewczyny nieokreślony ruch. Potem było mu głupio z tą połowicznością, ale ona zdawała się nie zauważać jego zakłopotania. Serdeczność, jaką miał dla niej, była lustrzanym odbiciem bezpośredniości Alony, która traktowała go przy tym jak ojca, z szacunkiem, nawet nieśmiałością. Jeśli coś postanowił, nie sprzeciwiała się. Obchodził się z tą dziewczyną, jakby należała do rodziny, umawiał częściej, niż było trzeba, a i tak nie mógł się doczekać, kiedy przyjdzie. Raz pokazała zdjęcia, a on poprosił o jedno i nie wiedząc dlaczego, oprawił i umieścił na półce. Czasem gotowała mu obiad i wtedy zapraszał ją do stołu. Nie zastanawiał się, jaką rolę wyznacza Alonie; gdyby nad tym pomyślał, musiałby się zgodzić, że zastępuje mu nieobecną córkę. I że on bardzo chce, aby tak było. No ale teraz to już nieważne. Teraz przyjeżdża Grażyna. Copyright (C) Grzegorz Filip, 2013 Copyright (C) wydawnictwo JanKa, 2013 Wydanie I Pruszków 2013 ISBN 978-83-62247-29-5 Zdjęcie autora: Kazimierz Filip Projekt okładki: Adam Walas Redakcja i korekta: Janina Koźbiel, Jan Koźbiel Konwersja JanKa Wydawnictwo JanKa ul. Majowa 11/17 05-800 Pruszków 694 536 051
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura piękna, Powieść psychologiczna, Powieść społeczno-obyczajowa, książki na lato |
Wydawnictwo: | JanKa |
Wydawnictwo - adres: | wydawnictwo@jankawydawnictwo.pl , https://jankawydawnictwo.pl/ , PL |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 145x205 |
Liczba stron: | 216 |
ISBN: | 978-83-62247-28-8 |
Wprowadzono: | 24.10.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.