Parios zajmowała się naprawdę różnymi sprawami, w których zawsze dawała z siebie wszystko. Nie inaczej jest w przypadku jej nowego zlecenia, które polega na ochronie dostawy niebywale cennych ziaren kawy. Zadanie to nie będzie należeć do łatwych, biorąc pod uwagę fakt, że ładunkiem interesuje się ?mafia baristów?. Na Dex czeka więc sporo niebezpiecznej pracy. Jakby tego było mało, to w mieście pojawia się jej dawno niewidziana siostra, co mocno komplikuje jej życie osobiste.
Przedstawiona w czwartym tomie sprawa, doskonale wpisuje się w trend ?ciekawych? i niesztampowych zleceń, jakimi do tej pory zajmowała się bohaterka. Pod tym względem fabuła jest dość dobrze przygotowana i na czytelnika czeka tutaj mieszanka akcji i kilku zaskakujących momentów. Nie obeszło się tu jednak bez kilku dość widocznych zmian, które nie każdemu fanowi serii mogą się spodobać. Jak do tej pory Rucka, tworząc swoją bohaterkę, starał się ją przedstawić jako nieustępliwą, zadziorną, niestroniącą od alkoholu twardą kobietę, która zadawała sobie jednak sprawę ze swoich ograniczeń. Nie była ona kolejną ?superbohaterką? pokroju Jessica Jones, która z każdej opresji wychodzi bez szwanku. W recenzowanym tomie jednak scenarzysta odszedł od dotychczasowych rozwiązań, stawiając na sporą dynamikę, w której Dex nie ma sobie równych i nikt nie może jej zagrozić.
Pewną łyżeczką dziegciu jest tutaj również wprowadzenie do historii jej siostry. Założeniem było pokazanie jeszcze większej psychologicznej głębi Parios, która boryka się z wieloma problemami osobistymi. Niestety, ale zostało to zrobione bardzo niechlujnie i mocno szczątkowo. Można odnieść wrażenie, że autor planował rozwinąć ten wątek w późniejszych częściach, niespodziewanie jednak przedwcześnie dla siebie zakończył całą serię. Ostatecznie wydaje się on być tutaj dopchany na siłę, niczego znaczącego nie wnosząc do opowieści.
Tak jak zostało to już wspomniane przy okazji recenzji trzeciej części, seria zaliczyła po drodze zmianę artysty. O ile poprzednia odsłona i styl Greenwooda nawet do siebie pasowały, to tutaj można mieć pewne zastrzeżenia. Kreskówkowa forma rysunków w połączeniu z powrotem do bardziej mrocznego obrazu Portland (klimat noir), nie wygląda nazbyt zachwycająco.
Opinia bierze udział w konkursie