Jak daleko posunęłabyś się, by spełnić swoje największe marzenie? Co zrobiłabyś, by mieć swoje upragnione dziecko, którego sama nie mogłabyś urodzić? Jak stworzyć genetyczną kopię rodzica/rodziców nie będąc w ciąży? Z pomocą przychodzi surogacja. Mówi się - macierzyństwo zastępcze, ale z tego reportażu wyłania się zaprzeczenie tego zwrotu. Bo to nie macierzyństwo, to biznes - ciało do wynajęcia. I tu nie do końca jestem w stanie pojąć, że można takim dystansem traktować tę "robotę". Rozum rozumem, ale emocje, hormony, biologia i instynkt... co one na to?
Nie umiem sobie wyobrazić dramatu sytuacji obu stron tej transakcji: z jednej zdesperowani kandydaci na rodziców, chwytający się ostatniej deski ratunku, powierzający zarodek zupełnie obcej kobiecie, pełni obaw, czy ona prowadzi zdrowy tryb życia, zapewniający bezpieczny jego rozwój i czy formalnie wszystko przebiegnie bez problemu... A z drugiej kobiety borykające się z ubóstwem, gotowe na taki zarobek, pełne lęku o przebieg ciąży i prawidłowe zakończenie "kontraktu", ale też o życie prywatne, rodzinne, o napiętnowanie społeczne.
Jakub Korus podzielił reportaż na trzy części: Ukraina - gdzie surogacja kwitnie, Polska - w której matką jest zawsze i wyłącznie ta, która urodzi, a adopcja ze wskazaniem przestała być oficjalnie możliwa i część trzecia - świat - który coraz bardziej potrzebuje surogatek i wypracowuje różne rozwiązania, jak na przykład surogacja altruistyczna.
Uwielbiam reportaże, które pozwalają mi sięgnąć tam, gdzie nawet nie patrzyłam, które zostawiają mnie z pytaniami, na które nie ma łatwej odpowiedzi. Surogatki. Historie kobiet, które rodzą "po cichu", zdecydowanie warte są, by się z nimi zapoznać. Rozmowy ze wszystkimi zainteresowanymi stronami tego "biznesu" dają szeroki obraz sytuacji wszystkich stron. Oczywiście, przypadków jest bardzo dużo, a każdy jest indywidualny, dlatego nie ma jednej słusznej wersji. Nie umiem Wam powiedzieć, czy potępiłabym, czy wsparła taki proceder. Na szczęście nie muszę decydować. Bardzo bym nie chciała musieć. Jeśli wszystko odbywa się na zasadzie obopólnej zgody, bez przymusu i niczyjej krzywdy, to nie ma problemu. Niestety pole do nadużyć jest tutaj szerokie... Wszystko jest dobrze, gdy ciąża przebiega zgodnie z planem i prawidłowo, a co dzieje się, gdy cos pójdzie nie tak?
To trudny, kontrowersyjny temat, będący tabu. Czy można udawać, że nie istnieje? Przecież to się dzieje.
Opinia bierze udział w konkursie