Świat Maszyn

W Legion Nieśmiertelnych 4: Świat Maszyn B.V. Larson kolejny raz dostarcza miłośnikom militarnego sci-fi, solidnej dawki widowiskowej akcji. Bohaterowie jego powieści na czele ze wspomnianym Jamesem McGillem, nie mają zbyt wiele czasu na wypoczynek. Dopiero co powrócili na Ziemię z ostatniej misji, a tu już czekają na nich nowe ?niebezpieczne? wyzwania. Legion Varus zostaje wysłany na planetę znajdującą się poza granicami Imperium Galaktycznego. Tytułowy Świat Maszyn pełny jest mechanicznych mieszkańców, którzy niekoniecznie życzliwie odnoszą się do nieproszonych gości. Żołnierzom przyjdzie się również zmierzyć z bardziej znanym wrogiem (Kalmary), który najwyraźniej lubi się pojawiać w tych samych miejscach co McGill. Obok samej walki, nie zabraknie tutaj również spisków na szczytach władz czy zdrady, a we wszystko jak zawsze będzie wmieszany James, który nie jest już zwykłym rekrutem, a doświadczonym weteranem z masą osobistych problemów.

Książka (zresztą jak dotychczas cała seria) opiera swoją siłę gównie na sporej widowiskowości, licznych zwrotach akcji i żywiołowych bohaterach. Autor w swoim dziele implementuje również bardziej rozbudowane szczegóły galaktycznej rzeczywistości, ukazuje skomplikowane struktury władzy czy opisuje technologie. Są to jednak tylko drobne dodatki do strzelanin, wybuchów, romansów i wszechobecnej śmierci.

Tytuł pomimo swojej pewnej ?wtórności? potrafi być jednak mocno angażujący i przede wszystkim satysfakcjonujący. Jest to zasługa niebywałych zdolności autora do tworzenia nowych niesamowitych światów, które tętnią różnorakim życiem i skrywają masę tajemnic. Do tego dochodzą wykreowane przez niego ciekawe postacie, które napędzają fabułę kolejnych części i podsycają ciekawość czytelnika do dalszego śledzenia ich losów. Turov, Carlos, Natasha, Dellia i oczywiście James McGill ? to grupa, która staje się synonimem dynamicznej akcji, zwariowanych pomysłów i ekstremalnych sytuacji osobistych. Nie są to może ?genialni? bohaterowie, ale na pewną doskonale zapadają w pamięć i zyskują uznanie czytelnika.

Jesteście oszustami pod tom 4 wklejacie fragmenty audio z tom 1

W ciągu dwóch tygodni pochłonąłem trzy części Legionu Nieśmiertelnych. Walczyłem z nimi, ginąłem i byłem wskrzeszany. Przeżywałem przygody wspólnie z głównym bohaterem Jamesem McGillem oraz pozostałymi Natashą, Carlosem, imperator Turov. Przebyłem lata świetlne w Kosmosie, na pokładach wielu statków pilotowanych przez nieznane mi dotąd Rasy.

B.V Larson potrafi spowodować, że zanurzam się w jego historię bez pamięci. To fascynujący talent wymyślania światów, bohaterów, ich losów w tak spójny i ciekawy sposób. Świat Stali, Pyłu czy Postępu niby mają po blisko 450 stron, a czyta się jednym haustem. Wciągasz powietrze a nim je wypuścisz książka już dobiega końca. Sprawdźcie sami !!!

Czwarta część pod tytułem "Świat Maszyn" zabiera nas na kraniec Rubieży 921, na planetę zbudowaną z płynnego metany, tytanu i innych cennych dla Ziemi metali. Nim jednak McGill tam dociera popada jak zwykle w kłopoty zabijając przedstawiciela Imperium, mogąc sprowadzić na Ziemię kataklizm gniewu istot nadzorujących nasz Świat. Gdyby nie posiadanie artefaktu z poprzedniej części zapewne szybko zostałby wysłany na permy, czyli na całkowite uśmiercenie. Czemu się tak nie stało? Zapraszam do czwartej części Legionu Nieśmiertelnych.

Odsłonię wam tylko jeszcze jeden rąbek tajemnicy. McGill spotyka w tej części swoją starą znajomą Delli, która była z nim w ciąży. Jak potoczyły się ich losy? Larson jak zwykle potrafi tak stworzyć fabułę, że do ostatniej strony trzyma czytelnika w napięciu. To właśnie lubię !!!!