Święta to czas, który każdy chce spędzić z najbliższą rodziną. Każdy, ale nie on. Mikołaj Dębski nienawidzi tego okresu w roku. Zazwyczaj spędza go z pierwszą lepszą długonogą blondynką, skupiając się na jednej konkretnej parze bombek.
Sara, seksowna pani doktor pracująca w szpitalu, który mężczyzna od lat sponsoruje, idealnie wpisuje się w jego wyobrażenie świątecznego prezentu. Dębski postanawia go sobie sprawić, by później długo i powoli rozpakowywać. Niestety szybko się okazuje, że pani doktor jakimś cudem jest odporna na jego urok.
Dębski zrobi wszystko, żeby Sara w końcu wylądowała w jego łóżku. Nie ma pojęcia, dlaczego nie zauważył jej wcześniej. Jednak to nie ma znaczenia. I tak będzie ją miał. Nie przeszkodzi mu nawet fakt, że wybranka początkowo okazuje mu wyraźną niechęć.
"Życie czasem płata figle. Bywa zaskakujące i zdumiewające, często toczy się zupełnie inaczej, niż byśmy sobie tego życzyli."
Co roku w okolicach okołobożonarodzeniowego mamy wysyp książek świątecznych. Zwykle są to powieści obyczajowe. Mnie osobiście brakuje takiego dobrego romansu w tym klimacie. "Świąteczna gorączka" jest dość specyficzną powieścią, gdyż magii świąt za wiele tu nie znalazłam. Jednakże dzieje się sporo. I nie chodzi mi tu o gorące sceny seksu, a przeszłość bohaterów... no i aferę goniącą aferę.
Muszę przyznać, iż przypadła mi gustu narracja z perspektywy dwójki głównych bohaterów. Dzięki temu mogłam lepiej poznać ich punkty widzenia na daną sprawę czy wydarzenie. Sara to kobieta ambitna, niezależna, czuła, troskliwa i, w przeciwieństwie do Mikołaja, lubiąca święta. Przyznaję że spodziewałam się bohaterki, która rzeczywiście będzie potrafiła oprzeć się Mikołajowi. Tymczasem Sara tylko początkowo próbowała być niedostępną, później zaś facet robił z nią co chciał. Sądziłam że pokaże kawał charakteru, stanowczości, dlatego w tym elemencie nieco się zawiodłam. Z kolei jeśli chodzi o Mikołaja, to tu mamy do czynienia z ogranym schematem: arogancki, władczy przystojniak, myślący dolną partią ciała, kobiety traktujący przedmiotowo. Ale wraz z upływem stron, Mikołaj zyskiwał w moich oczach. I przecież nie od dziś wiadomo, że przeciwieństwa się przyciągają, prawda? Będziemy świadkami towarzyszącemu bohaterom smutkowi, bólowi, rozczarowaniu i tego jak pokonują własne bariery. A co wyniknie z tej znajomości... to już sami musicie sprawdzić.
"Najpierw zgrywał palanta, potem jeszcze większego, następnie usilnie próbował zdobyć tytuł Dupka Roku, a kiedy szczyt jego chamstwa zaczął przechodzić wszelkie pojęcie, nagle okazał swoją drugą twarz."
I jak to zwykle mam w zwyczaju, w książce znalazłam ważne przesłanie i wartości. Mianowicie to, że jeśli nie zaryzykujemy, nie zaangażujemy się, nie nauczymy się ufać, może okazać się, że przyszło nam coś koło nosa. Tylko od nas samych zależy czy będziemy szczęśliwi. Maja Damięcka podejmuje się istotnych tematów, na które warto zwrócić uwagę: choroba, niepłodność, radzenie sobie ze stratą, czy homoseksualizm.
Na plus można zdecydowanie zaliczyć liczne niedopowiedzenia, cięte riposty, humor, intrygi i rodzinne tajemnice. Ogólnie mimo pewnych schematów i braku jakiegoś większego wow!, czytało mi się tę książkę bardzo dobrze.
"Świąteczna gorączka" to lekki, niezobowiązujący romans, niekoniecznie z atmosferą świąt, za to sporo nutą pikanterii. Jeśli więc chcecie się rozgrzać przy tej lekturze, może się Wam to udać!
Opinia bierze udział w konkursie