Po raz pierwszy spodobała mi się książka, której akcja rozgrywa się w okresie ll wojny światowej, tak bardzo, że będę do niej często wracać. Przeważnie sięgam po taką lekturę jeden raz i staram się szybko o niej zapomnieć, gdyż nerwowo nie wyrabiam, przeżywając ogrom nieszczęścia i nazistowskiej brutalności. Ta pozycja okazała się dla mnie inna i tak mnie wciągnęła, że przepadłam.
Margarete Rosenbaum jest Żydówką i pracuje u starszego niemieckiego oficera. Dom nazisty zostaje zbombardowany. Wszyscy jego mieszkańcy giną. Ocalała jedynie ona, która decyduje się na radykalny i niebezpieczny krok, podając się za córkę swego pracodawcy. Otrzymawszy dokumenty uznające ją za prawowitą Niemkę, dziewczyna wyjeżdża z Berlina i rozpoczyna pracę w bibliotece. Tam niestety odnajduje ją jej "brat" Wilhelm Huber, który od razu demaskuje oszustwo. Dziwne jest to, że mężczyzna zachowuje to dla siebie i proponuje swej fałszywej siostrze by wyjechała i zamieszkała z nim w Paryżu. Przerażona Żydówka zgadza się na ryzykowny krok i postanawia udawać jego siostrę.
Dlaczego oficer SS zaproponował taki układ i jakie są jego motywy? Czy bycie Annegret stanie się dla niej wybawieniem? Czy zmiana tożsamości przyniesie jej ogrom nowych problemów i stanie się przysłowiowym gwoździem do trumny? Czy ta historia zakończy się happy endem?
Moi drodzy, cóż to była za interesująca i niezwykle emocjonująca historia. Przez nią zjadłam doszczętnie moje paznokcie, uroniłam kilka łez i praktycznie drżałam z obawy, że oszustwo doprowadzi do śmierci bohaterki.
Fabuła została bardzo ciekawie poprowadzona. Autorka naszpikowała ją wieloma zaskakującymi i pełnymi grozy wątkami oraz tak sterowała akcją, że czasem myślałam, iż serce wyskoczy mi z piersi. Zachwyciły mnie doskonale wykreowane postaci, które nadały temu dziełu realności i spowodowały, ze moje serce pokochało "Światło w oknie".
Na kilka godzin czytania wraz z głównymi bohaterami przeniosłam się w tamte czasy, chodziłam zlękniona po brudnych uliczkach, obserwując nędzę głodujących ludzi, którzy żyli ciągłym strachem i niepewnością o jutro. Odczuwałam wszystkie lęki Margarete i ogarniające ją wątpliwości. Starałam się zrozumieć ją dlaczego robiła tak a nie inaczej, czym się kierowała i czy obrana przez nią droga była właściwa.
Pochłaniając lekturę byłam zachwycona rodzącym się uczuciem między główną bohaterką a Wilhelmem, zmianami jakie w nim zachodziły i jego postrzeganiem ludzi. Na początku zaledwie go tolerowałam, ale później zaimponował mi i to bardzo.
Mimo, że styl pisarki i jej kunszt jest cudowny to mam do niej jedno ale. Dlaczego takie, a nie inne zakończenie i czy realia wojny muszą przynosić tylko cierpienie? Rozumiem zamierzenia pani Kummerow, ale jakoś ciężko mi się z tym wszystkim pogodzić.
Podsumowując treść, styl i wrażenia to oceniam książkę bardzo wysoko i uważam ją za godną uwagi. Czas jaki poświęciłam na jej przeczytanie uważam za wartościowy i nie żałuję, że poznałam tą niezwykłą historię. Dała mi ona dużo do myślenia. Koniecznie przeczytajcie i dajcie znać, czy lektura wpasowała się w wasze gusta. Chętnie poznam wasze opinie.
Opinia bierze udział w konkursie