Wszyscy razem - a jednak samotni.
Książka niesamowicie ważna. Trafna. Opisująca rzeczywistość, w której funkcjonuje każdy z nas i to nieraz... w ogromnym osamotnieniu. Żyjąc czymś - zgodnie z tytułem - zastępczym, które to "coś" posiada jednak wszelkie cechy realności. Bardzo to jednak złudne. Jak wygląda współczesna rzeczywistość XXI wieku i jaki ma ona związek z szeroko pojętą kulturą - tego właśnie dowiemy się z niniejszej książki.
Temat poruszony na kolejnych stronach przez Pawła Wojciechowskiego jest naprawdę ważny. Na naszych oczach bowiem - i z naszym udziałem - dokonuje się bowiem (stale) pewna alienacja i zbiorowe oderwanie od rzeczywistości, a przez to alienacja każdego z nas z osobna. I jest to tym bardziej niepokojące, że wszyscy wyrażamy na to poniekąd zgodę. Czy nie spędzamy bowiem mnóstwa czasu w sieci? Czy nie używamy Facebooka, Twittera, Instagrama, włączając w/w do naszej codzienności i funkcjonując równolegle w sposób wirtualny? Robimy to. Sami wyrażając zgodę na dobrowolne wyobcowanie przy zachowaniu wszystkich pozorów życia na łonie wspólnoty.
Wojciechowski bardzo ciekawie nawiązuje w tej książce do prac Freuda, zwłaszcza do "Kultury jako źródła cierpień". Autor sam zresztą to oparcie się na twórczości Freuda potwierdza. Książka, jak pisze sam Wojciechowski, to trochę taki zbiór esejów o spotkaniu człowieka z kulturą, którą sam tworzy. Trafne podsumowanie w pigułce, a rozwinięte w odniesieniu do mediów społecznościowych, sposobu funkcjonowania w nich każdego z nas, a także - w szerszym spojrzeniu - odniesione do współczesnych społeczeństw, zmieniających się ról kobiety i mężczyzny, do problemów świata polityki, biznesu, obowiązującego w tych sferach języka oraz zachowań.
Temat przewodni = wszechobecne pozory i osamotnienie. I to nie tylko tematy przewodnie, ale także... wnioski. Przygnębiające, ale jednak prawdziwe. I to tym bardziej, że wnioski te dotyczą także szeroko pojętej kultury, zarówno tej mniej jak i bardziej ambitnej. Również tej codziennej. "Światy zastępcze" na kulturowym aspekcie także się, jak widać, skupiają, stając się przy tym pewną próbą pokazania, do czego to wszystko może nas zaprowadzić. I jakie mogą być konsekwencje oraz koszty długofalowe tego, jak zmienia się funkcjonowanie ludzkości w różnych sferach życia. Czy jest to pewna przestroga? Z całą pewnością tak.
Oprócz przestróg jednak (i bardzo niefajnych wniosków) książka ta jest także swego rodzaju próbą pokazania, jak ważne są realne kontakty i spotkania z drugim człowiekiem. I to kontakty rzeczywiste, nie wirtualne. Ich rola jest nie do przecenienia, tylko i wyłącznie rzeczywisty kontakt definiuje bowiem jego faktyczną wartość. Nie można o tym zapominać.
Dla kogo są "Światy zastępcze"? Tak naprawdę... dla każdego. Zarówno dla zainteresowanych tematem z przyczyn zawodowych, hobbystycznych, ale także dla każdego zwykłego czytelnika, który chciałby podsumować sobie jakąś lekturą to, co tak naprawdę sam bardzo dobrze i intuicyjnie wie. Bo to, o czym pisze autor nie jest niczym odkrywczym - każdy z nas mniej lub bardziej zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo rozmyta i coraz bardziej bezkontaktowa jest codzienność wielu z nas. Warto na ten temat poczytać.