?? Kim chcesz być?
Chyba sobie żartują. Nie mogę wiedzieć, kim chcę być, skoro wciąż jeszcze mam problem z określeniem, kim jestem.?
Lubię twórczość Adama Silvery za jego niekonwencjonalne pomysły, wyrazistych bohaterów i lekkie pióro. Dotychczas czytałam jego książki z gatunku literatury młodzieżowej i byłam ciekawa, co ma do zaserwowania w czymś zupełnie innym ? w fantastyce. I wiecie co? Było to spotkanie jak najbardziej udane.
Nowy Jork. Bracia bliźniacy ? Emil i Brighton ? są zwyczajnymi osiemnastolatkami, co nie jest czymś oczywistym, bowiem ich świat zamieszkują świetliści. To osoby obdarzone mocą, dzielące się na niebiańskich oraz na widma. Ci pierwsi posiadają moce od urodzenia, chociaż mogą objawić się w późniejszym okresie. Drudzy natomiast pozyskali zdolności dzięki alchemii.
Widma i niebiańscy nie żyją w przyjaznych stosunkach. Widma są niebezpieczne. Do zdobycia mocy potrzebują krwi magicznych stworzeń ? feniksów, bazyliszków i hydr, przez co ludzie nie pałają do nich sympatią. Ich praktyki są przecież nieetyczne. Niebiańscy też nie mają samych fanów, zwłaszcza po wydarzeniach sprzed kilku lat, gdy z ich winy zginęli ludzie.
Brighton zawsze chciał posiadać moc i w głębi duszy wierzył, że pewnego dnia objawi się ona, umożliwiając mu zostanie bohaterem. Chłopak jest wielkim fanem Iskier, czyli grupy bohaterskich niebiańskich. Prowadzi nawet o nich kanał na YouTube, który nie cieszy się tak ogromną popularnością, jakiej Brighton by pożądał.
Jego brat ? Emil ? jest zupełnie inny. Nigdy nie pragnął mocy. Uwielbia feniksy. Najbardziej chciałby pracować w muzeum na wystawie poświęconej tym stworzeniom. Tymczasem pracuje w muzealnym sklepiku. Jest tym bardziej spokojnym, zrównoważonym bratem.
I teraz wyobraźcie sobie sytuację, w której bracia oraz dziewczyna Brightona zostają zaczepieni przez widma, a następnie śledzeni, zaatakowani i? u Emila objawiają się moce. Mało tego ? są to moce pozyskane od feniksa, a przecież Emil nigdy nie użyłby krwi ukochanych stworzeń dla własnych celów. Jest niebiańskim o mocach widm..? Przecież tak się nie da. Nikt tego nie rozumie.
Całą trójkę szybko odnajdują Iskry i zaprowadzają do swojego azylu, by wyjaśnić całą sytuację. Szukają rozwiązań. Łączą siły przeciwko Widmom i ich przywódczyni Lunie, która nie żałuje nikogo i niczego, by zrealizować swój plan.
Historia opowiedziana jest z perspektywy czwórki bohaterów: Emila i Brightona, Maribelle, która jest Iskrą oraz Nessa, o którym niczego nie mogę Wam powiedzieć, bo byłby to spoiler. Zdradzę jednak, że jest to mój ulubiony bohater i posiada moc zmiennokształtności. Może przybrać wygląd dowolnej osoby.
System magiczny stworzony przez autora jest świetny. Od pierwszym stron mamy wszystko przejrzyście wytłumaczone, dzięki czemu łatwo jest się w nim połapać. Lubię, gdy w fantastyce mamy do czynienia z magicznymi stworzeniami, i choć tutaj zabrakło z nimi bezpośrednich konfrontacji (właściwie była tylko jedna), to tyle się o nich mówiło, że nie przeszkadzało mi to. Całkowicie rozumiem fascynację Emila ? feniksy są genialne.
Emil jest idealną postacią do kibicowania. Uroczy, grzeczny chłopak, niełaknący sławy, który wrzucony w wir wydarzeń, nagle staje się bohaterem. Trochę zabrakło mu negatywnych cech, ale wraz z postępem fabuły dowiadujemy się, że w przeszłości już nawywijał. Chociaż nie do końca, w takiej przeszłości, jak Wam się wydaje.
Brighton to najgorszy bohater. Ten zły bliźniak, który za wszelką cenę chce być w centrum uwagi, pragnie całej sławy. Wiecznie jest niezadowolony i zazdrosny o moce innych. Widać, że kocha swoją rodzinę, ale samolubność wygrywa u niego nad zdrowym rozsądkiem. Oczywiście rozumiem jego frustracje, ale zdecydowanie przesadza, zamiast pomyśleć logicznie.
Mama chłopców rozwaliła mnie na łopatki. Zawsze wiedziała więcej od innych, a mimo to robiła Emilowi wyrzuty. A przecież sama wiedziała, że jej oskarżenia nie są możliwe! Straszna z niej histeryczka i bardziej w tej historii przeszkadzała, niż pomagała.
Akcja książki niekiedy była za szybka. Bohaterowie nie mieli czasu na zastanowienie się, komu powinni ufać. Powiedziałabym nawet, że ślepo wierzyli każdemu wokół. Serio, w większości przypadków nawet nie brali pod uwagę tego, że ktoś może ich oszukać. Niczego nie negowali. Mam wrażenie, że wszystkie akcje planowane były po macoszemu, skupiając się bardziej na realizacji niż faktycznym planie. Cóż, skutki niektórych ich decyzji mówią same za siebie.
Zdecydowanie niektóre sytuacje mogłyby zostać lepiej przemyślane. Było sporo zwrotów akcji, co jest ogromnym plusem tej pozycji. Adam Silvera naprawdę potrafi zaskoczyć!
Podsumowując, może nie będzie to moja ulubiona książka z gatunku fantasy, ale na pewno jest warta uwagi. To przede wszystkim dobra rozrywka. Zachęcam Was do przeczytania, jeśli macie już dość rasowego, ciężkiego fantasy. ?Syn nieskończoności? to lekka pozycja na dwa wieczory. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba!
Opinia bierze udział w konkursie